Batwoman ma na pewno jeden znaczący plus: twórcy konsekwentnie rozwijają tę historię, starając się skupiać na istotnych elementach - kwestii rywalizacji z Alice/Beth oraz rozwoju postaci. Nie wszystko stoi na dobrym poziomie, nie brak też błędnych decyzji, niedopracowań, ale udaje się stworzyć w tym jakąś wewnętrzną spójność, motyw przewodni (rodzinne dramaty, romanse na drugim planie) i w tym aspekcie ma to sens. Problem jednak jest z kształtowaniem pomysłów, które na papierze wydają się atrakcyjne. Cała kwestia Alice jest jednym wielkim absurdem i nieporozumieniem. Budowanie relacji pomiędzy Kate i Alice jest oparte na banałach i skrótach, a tłumaczenie widzom, że są to bliźniaczki i to tak działa, nie usprawiedliwia scenariuszowej niechlujności. Z jednej strony mamy wręcz obsesyjne przekonanie, że Alice jest tą siostrą i choć jako widzowie mamy świadomość prawdy, trudno uwierzyć, by bohaterka mogła aż tak w to wejść. Z drugiej strony mamy niesamowitą naiwność Kate, która daje się wywieść w pole w sposób zbyt prosty i oczywisty, a przez to też mało strawny. Najgorszy chyba jest motyw z chęcią Kate, aby Alice przestała zabijać. Raz daje jej warunek, by przez 24 godziny nikogo nie zabijała albo się na nią obrazi. Gdy w tym czasie złamała umowę, Kate uznaje w wesoły sposób, że jeśli jeszcze kogoś pozbawi życia, to koniec pomiędzy nimi. Mam wrażenie, że ten głupi scenariusz mógłby powtarzać się w nieskończoność.  Największym dziwactwem Batwoman są motywacje Alice, z którymi mam problem od samego początku. 5. odcinek przedstawia widzom historię tego, co się zdarzyło tuż po wypadku. Choć można zrozumieć, że jakiś psychopata ją porwał i przetrzymywał, kolejne aspekty fabularnie w żadnym razie nie usprawiedliwiają niedorzecznej nienawiści wobec ojca. Sceny, gdy Kane'owi wpadli do domu szaleńca, to największe nieporozumienie tego serialu. Po pierwsze - Beth nie korzystająca z jedynej opcji ratunku, czyli wezwania pomocy, gdy słyszy swoją siostrę. Głupota i absurd trudny do zaakceptowania, bo wiem, że mówimy dziecko, ale czemu miałaby ot tak uwierzyć temu człowiekowi? Wie, że jej ojciec to twardy facet z umiejętnościami i powinna na tym się oprzeć. Dalej jednak jest gorzej: pretensje Alice wobec Kate, że ta "nie wyczuła" siostry w tym domu to... trudno to nawet opisać słowami. Co scenarzyści myśleli, kształtując tę postać? To mają być motywacje będące fundamentem głównej historii pierwszego sezonu? Nie mogę się do tego przekonać.
fot. Robert Falconer/The CW
+12 więcej
Szkoda też, że wszystkie twisty są tak oczywiste. Na czele z działaniami macochy Kate, która upozorowała śmierć Beth i chciała pozbyć się Alice. Najgorsze w tym, że to wszystko kłóci się ze sobą. Z jednej strony próba zabójstwa Alice, z drugiej krokodyle łzy i udawana skrucha. Zbyt dużo w tym sprzeczności. Jedyny plus to nawet zabawna i sympatyczna scena w wieżowcu Wayne'a pomiędzy przybraną siostrą Kate i jej asystentem. Nawet na tym tle dobrze wypada chwilowy związek Kate z Reagan, ale jednocześnie duży plus za "chwilowy", bo romanse to coś, co producentom tego uniwersum nie wychodzi. Realizacyjnie nadal jest dziwnie przeciętnie, co mnie zaskakuje, bo jednak Arrow i seriale z tego uniwersum pokazały, że potrafią robić dobre i ładnie nakręcone sceny akcji i walk. A tutaj jest to wszystko chaotyczne, praca kamery szwankuje, nie pozwalając nawet zorientować się kto, co robi i kogo bije. Montaż w tym wcale nie pomaga. Szkoda, bo przecież mają bohaterkę w masce to idealna okazja do wykorzystania kaskaderki z umiejętnościami, bo gdyby sceny akcji imponowały, niwelowałyby wiele negatywnych aspektów fabuły. Batwoman na razie nie potrafi złapać wiatru w żagle. Zbyt dużo chaosu, banału, kiczu i gatunkowych klisz, zbyt mało serca i realizacyjnej poprawności. [adTracking ad="07358cf6-fe40-43ba-a4b8-8a49664533fa"] [/adTracking]
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj