Better Call Saul” pomimo nieuchronnego zbliżania się do końca sezonu ani na chwilę nie zwalnia tempa, udowadnia nam za to, że z każdym kolejnym odcinkiem staje się serialem, na który możemy przestać patrzeć głównie z perspektywy „Breaking Bad”. Odstawiając na bok całą towarzyszącą byciu spin-offem otoczkę, nadal otrzymujemy świetny serial z historią na tyle interesującą, by czekać na niego co tydzień - nie tylko po to, aby wyszukiwać kolejne odniesienia do "BB". Jimmy wpadł praktycznie przypadkiem na swoją największą w życiu sprawę, taką, która może przynieść mu prawdziwe zyski i rozgłos, pewniakiem było zatem, że coś się musi nie udać. Ciągłe niepowodzenia to już standard w przypadku tej postaci. Jimmy McGill nie zostałby Saulem Goodmanem, gdyby wszystko układało się zawsze po jego myśli. Tym razem jednak cios nadchodzi ze strony, z której nigdy by się go nie spodziewał. Zdrada Chucka bez wątpienia znamiennie wpłynie na życie i poczynania Jimmy’ego. Do tej pory (z lepszym lub gorszym skutkiem) próbował on uczciwie zarabiać na życie właśnie dlatego, że liczył się ze zdaniem brata. Nie chciał go zasmucić ani dać mu powodów do przypuszczania, że znów wszedł na przestępczą drogę. Pamiętał, że w trudnych chwilach Chuck udzielił mu pomocy. Za wszelką cenę próbował go przekonać o swojej przemianie. Teraz, kiedy wie już, że Chuck nigdy nie uzna go za prawdziwego adwokata, nie ma potrzeby zachowywania pozorów uczciwości. To właśnie może stać się jednym z kamieni milowych w jego życiu, momentem zwrotnym, od którego zacznie podążać zupełnie nowym torem. Nie powiem, że jestem wyjątkowo zaskoczona obrotem spraw. Scenarzyści już w poprzednim odcinku dawali wskazówki, ale czym innym jest podejrzewać, a czym innym zobaczyć na własne oczy. Jeszcze do niedawna można było uznawać Chucka za dobrego starszego brata, który wyciągnął rękę do Jimmy’ego, kiedy ten znajdował się w poważnych tarapatach. Teraz jednak poznajemy jego inną twarz. To nie kto inny, a właśnie słynny Charles McGill zablokował bratu możliwość pracy w HHM. I to aż dwukrotnie. Najpierw tuż po tym, jak dostał uprawnienia, i teraz, gdy przyniósł do HHM wartą miliony dolarów sprawę. Chuck w odcinku „Pimento” okazuje się być nie tylko świetnym manipulatorem, ale także zwykłym tchórzem. Nie miał odwagi osobiście powiedzieć Jimmy’emu, że nie chce go w swojej firmie, więc poprosił Hamiltona, by to on grał tego złego. Sam w tym czasie mógł udawać przed niczego niepodejrzewającym Jimmym troskliwego brata. [video-browser playlist="677763" suggest=""] Jedyne, na czym przez lata zależało Jimmy’emu, to odrobina uznania ze strony Chucka. Bycie zawsze tym gorszym bratem, który pakuje się w tarapaty i przynosi rodzinie jedynie zmartwienia, nie jest łatwe. Zwłaszcza jeśli twój brat jest niekwestionowaną gwiazdą w dziedzinie prawa i sama jego obecność onieśmiela najbardziej odważnych korporacyjnych prawników. Chęć przemiany Jimmy’ego nie dziwi zatem aż tak bardzo. Podejrzewam, że to właśnie uznanie dla Chucka i zachwyt jego osobą były powodem, dla którego młodszy McGill postanowił zostać prawnikiem. Nie zrobił tego, by dorównać bratu, ale by wreszcie stać się kimś wartościowym w jego oczach, pokazać mu, jak bardzo go podziwia. Teraz, kiedy nic go już nie trzyma, może zająć się swoją nie do końca legalną działalnością, przez którą kilka lat później jego ścieżki skrzyżują się z Walterem White'em i która od czasu do czasu będzie wymagała usług Mike’a Erhmantrauta. W tym samym czasie, kiedy w życiu Jimmy’ego McGilla rozgrywa się jedna z najbardziej przejmujących tragedii, Mike zajmuje się tym, w czym jest najlepszy, czyli byciem Mikiem Erhmantrautem, jakiego znamy z "Breaking Bad". Scena, w której rozprawia się ze swoim "kolegą po fachu", jest tak bardzo w stylu tej postaci, że aż ogląda się ją z uśmiechem na ustach. Oto na naszych oczach rodzi się Mike – facet od brudnej roboty, który ze stoickim spokojem i pokerową twarzą załatwia to, co ma załatwić, bez zbędnego wdawania się w szczegóły. Czytaj również: Netflix zamawia program komediowy „With Bob and David”, którego gwiazdami będą Bob Odenkirk i David Cross „Pimento” jest dla „Better Call Saul” doskonałym wstępem do czekającego nas w przyszłym tygodniu finału premierowego sezonu. Poznaliśmy kilka bardzo ważnych odpowiedzi, które otworzyły przed głównym bohaterem wiele nowych możliwości. Oczywiście Jimmy nie zamieni się w Saula w mgnieniu oka i w ciągu jednego odcinka. Po raz kolejny staje jednak na życiowym rozdrożu i tylko od niego zależy, którą ścieżkę wybierze. I chociaż my, widzowie, wiemy już, dokąd ona prowadzi, to oglądanie jego wędrówki jest tak samo ciekawe jak przyglądanie się przemianie niepozornego nauczyciela chemii w faceta trzęsącego narkotykowym światem.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj