Jimmy McGill powraca w dobrym stylu wraz z nowym sezonem Better Call Saul. Będzie intrygująco i zabawnie, a także doczekamy się wątku miłosnego. Fajnie, że Jimmy wrócił.
Równo rok musieliśmy czekać na powrót jednej z najbardziej charakterystycznych telewizyjnych postaci. Tytułowy bohater
Better Call Saul - czyli Jimmy McGill - znów zmierzyć się będzie musiał ze swoimi własnymi marzeniami i ambicjami, by być najlepszym, szanowanym i kochanym.
Znów wspominając sekwencję z wydarzeń po
Breaking Bad, łatwo możemy zgadnąć, że bohater nie osiągnie w życiu tego, co chciał, aczkolwiek historia opowiadana przez większość czasu może zawierać w sobie namiastki sukcesów, które mógł kiedyś odnieść Jimmy, zanim stał się znanym w całym Albuquerque Saulem Goodmanem. Jednak w otwierającej sekwencji widzimy, że bohater cały czas żyje w strachu, a po zatrzaśnięciu się w galerii, w której pracuje, nie może nawet wydostać się przez wyjście awaryjne, nie chcąc zawiadamiać policji, która natychmiast odkryłaby jego prawdziwą tożsamość.
Tymczasem w głównej osi fabularnej Jimmy’emu powodzi się całkiem nieźle, a nieźle oznacza tyle, że nie pakuje się w większe tarapaty niż zwykle. Wręcz przeciwnie - teraz to on jest panem swojego losu, robi, co chce, i nawet zdobywa kobietę swojego życia. Sielanka prawdopodobnie nie będzie trwać tak długo, jak mu się wydaje, ale zwieńczenie pierwszego odcinka drugiego sezonu sugeruje nowe otwarcie w życiu bohatera. Można się dzięki temu spodziewać zupełnie nowych, nieprzewidywanych wydarzeń, a może i zobaczymy jakieś postacie z
Breaking Bad?
Trudno jednak nie uniknąć wrażenia, że w odcinku dzieje się bardzo mało. Większość akcji ma miejsce w hotelu, z którego usług „korzysta” główny bohater. Wydarzenia stamtąd nie będą mieć raczej większego znaczenia poza rozwojem relacji Jimmy’ego z Kim. Zastanawia mnie skupienie się na wątku Wormalda, który nie skorzystał z pomocy Mike’a przy załatwianiu kolejnych ciemnych interesów. Czyżby jego sprawą zajął się Jimmy? A może jego przyjaciel będzie potrzebować pomocy? Na pewno któryś z nich wpadnie w poważne tarapaty.
No url
Oczywiście największą przyjemnością płynącą z serialu Goulda i Gilligana jest gra Odenkirka. W odcinku
Switch nie ma może zbyt wiele znakomitych momentów, ale to i tak najwyższa klasa, a obserwowanie, jak aktor radzi sobie z wątkiem miłosnym, będzie bardzo interesujące. Chemia między nim a Rheą Seehorn jest wręcz namacalna.
Kilka znakomitych i równie smutnych nawiązań przewija się w tym odcinku. Pierwszy z nich to oczywiście „All good” wypowiadane przez głównego bohatera. Z jednej strony jest to po prostu kłamstwo, gdyż Jmmy stoi na rozdrożu i nie wie, co tak naprawdę zrobić ze swoim życiem; z drugiej to jawne nawiązanie do jego przyszłej tożsamości. Ponadto znakomite zakończenie koresponduje z początkiem drugiego sezonu. Wcześniej słuchający wszystkich bohater stosował się do zaleceń otoczenia - tym razem jest kowalem swojego losu i sam decyduje o swoich poczynaniach. Jeśli przy tytułowym włączniku jest napisane, by nigdy go nie wyłączać, Jimmy i tak to zrobi. Niestety kilka lat później będzie musiał słuchać nakazów na ścianach i drzwiach, by nie wpaść w kolejne tarapaty.
Na razie cieszmy się, że Jimmy wrócił. Stęskniliśmy się przez ten rok.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h