To miało być ostatnie spotkanie terapeuty z pacjentką przed wypisaniem opinii o wypadku. Dziewczyna bardzo starała się pokazać, że wszystko jest w porządku i że nie potrzebuje już sesji. Jednak jak to zwykle bywa, okazało się, że sprawa jest dużo poważniejsza, niż wydawało się na początku.

Nastolatka wydaje się być najłatwiejszym przypadkiem, stosunkowo łatwo poddaje się terapeucie, odpowiadając na pytania i stopniowo odkrywając niezwykle przygnębiające tajemnice swojego życia. Gdy obserwowałam Andrzeja, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że pracując z Zosią może być naprawdę sobą. Nie przypominam sobie, żeby od początku serialu na twarzy Wolskiego gościł tak szczery i ciepły uśmiech jak podczas rozmowy z Zosią. Warto jednak pamiętać, że dziewczyna to bardzo bezpieczna pacjentka. Nie jest to kobieta, która pragnie zaciągnąć go do łóżka, wojskowy, który chce pokazać, kto tu rządzi, małżeństwo, dorośli ludzie, którzy sami nie wiedzą, czego chcą. Nastolatka jest jak dotąd jedynie biorcą, który rozpaczliwie potrzebuje pomocy.

Trudno się dziwić, że Zosia zaczęła ufać swojemu lekarzowi, kiedy obserwuje się grę Jerzego Radziwiłowicza podczas środowych sesji, faktycznie człowiek zaczyna czuć się bezpiecznie. Środowa odsłona Andrzeja Wolskiego jest zdecydowanie moją ulubioną, ale paradoksalnie najciekawszym pacjentem dla mnie jest Szymon Kowalczyk. Niestety tego nie da się absolutnie połączyć. Jasne jest, że zagubiona, wrażliwa dziewczyna budzi w terapeucie uczucia ojcowskie, a przynajmniej jest wytworzone takie wrażenie.

Proces oswajania Zosi przebiega gładko, w sposób nieco liryczny i rozbrajający. Przykładem może być tu moment, gdy dziewczyna położyła się na kanapie, kuląc się jak małe, przerażone i poranione zwierzątko.

Coraz przychylniejszym okiem patrzę na grę Aleksandry Kusio. To, co jeszcze do niedawna nieco jej zarzucałam odnośnie gry, czyli sztywność, bezbarwność itd., zaczyna całkiem dobrze pasować do neurotycznej osobowości Zosi. Jednak bardzo ciężko jest rozgraniczyć, na ile są to pewne prawa związane z debiutem, na ile wysiłek włożony w kreację postaci. Myślę, że młoda aktorka miała niesamowite szczęście, że gra taką właśnie osobę, daje jej to pewne bezpieczeństwo i swobodę. Ufajmy, że rozwinie dalej skrzydła.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj