Odcinek zaczyna się od zapowiadanego wyjazdu Beaty, żony Andrzeja. Zmienił się też wizerunek bohatera - nasz terapeuta pozbył się charakterystycznej bujnej brody. Zastanawiam się, czy nie jest to powiązane z piątkową rozmową i być może ze zmianą stosunku wobec Weroniki.

Cała terapia jest dość kłopotliwa dla Andrzeja, który stara się trzymać fason i analizować słowa. Weronika opowiada mu, jak "rżnęła się" się z Szymonem, jego wtorkowym pacjentem. Słysząc wszystkie szczegóły fizycznego zbliżenia i opis stanu emocjonalnego, Andrzej zastanawia się, czy podczas seksu nie myślała o nim.

Wydaje mi się zagubiony - sam nie wie, jak chce poprowadzić tę terapię i pozbyć się problemu zakochanej pacjentki. Gdy Weronika wyznaje mu, jaka to jest miłość - odczułem wrażenie, że terapeuta jest zaskoczony. Czyżby jednak to nie było przeniesienie erotyczne, ale coś więcej?

Sama postać Weroniki, która jest typową puszczalską lafiryndą, traci na sympatii widza. Coraz bardziej zaczyna mnie nudzić jej osobowość. Mam nadzieję, że w końcu zacznie jej ta terapia pomagać i postać wróci do łask. Antypatia raczej działa negatywnie i może spowodować, że poniedziałki będą dniem, który mogę zacząć omijać. Podoba mi się u Małgorzaty Beli jej gra oczami - wyraźnie widać malujące się tam emocje, gdy Andrzej pociągnie za odpowiedni sznurek.

Domyślam się, że we wtorek nastąpi nawiązanie do tej terapii ze strony Szymona, który opowie swoją wersję wydarzeń. Jestem ciekawy, jak zareaguje na to Andrzej. Dobrze, że Radziwiłowicz ponownie wprowadził do swojej postaci spokój, ale utrzymał nadal wielkie zmęczenie życiem malujące się na twarzy. Po piątkowej rozmowie z Barbarą spodziewałem się jakiegoś przełomu w terapii Weroniki, ale niestety zatrzymała się ona w miejscu, co mnie rozczarowało.

Ocena: 7/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj