Andrzej dzielnie dawał sobie z nią radę, mimo wszystko wyciągając z niej pewne informacje dotyczące relacji z ojcem, matką itd. Niemniej jednak bardzo ciężko było mi oprzeć się wrażeniu, że Zosia owinęła sobie Andrzeja wokół małego palca.

Przy niej bohater grany przez Jerzego Radziwiłowicza jest niemalże bezbronny, żeby nie powiedzieć słaby. Ciężko powiedzieć, co na to bardziej wpływa. Na pewno nie bez znaczenia jest fakt, że dziewczyna jest w wieku jego córki i jest raczej pewne, że budzi w terapeucie instynkty ojcowskie.

A co do samej pacjentki… Przyznam szczerze, że ten odcinek oglądałam, gdy byłam zmęczona, głodna itd. Dlaczego piszę o swoim stanie emocjonalnym? Ponieważ dotąd byłam bardzo tolerancyjna wobec panny Werner, a dziś jej zachowanie wyraźnie mnie irytowało. Jej terapia posuwa się bardzo powoli, ale coraz swobodniej czuje się w gabinecie Andrzeja, o czym świadczy jedzenie czy kładzenie się na kanapie. Ciężko przewidzieć, co będzie dalej.

Ufajmy jednak, że Andrzej stara się po prostu zdobyć jej zaufanie i tak, jak zapowiadał wcześniej, sprawić, żeby czuła się podczas sesji bezpieczna. Jednakże dojście do takich wniosków wymaga od widza sporo dobrej woli.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj