Początek odcinka to wyraźne światełko w tunelu dla Wolskich. Rozmowa Andrzeja z Beatą o przygodach z przeszłości jednego z ich dzieci przypomniała, że nie zawsze było im źle. Widać było na twarzy Andrzeja, że tego mu brakowało. Pamiętamy, że Hania zapytała go, dlaczego nic nie robi, by ratować małżeństwo. Czyżby w końcu miał zrobić coś konstruktywnego?
Tematem początku spotkania były dzieci i to, jakimi Wolscy są rodzicami. Andrzej dowiaduje się o tajemnicy Janka oraz omawia reakcję Hani na ich problemy. Nie przynosi to żadnego rezultatu, więc Barbara zaproponowała im pewną psychologiczną grę.
To właśnie tutaj doszło do emocjonalnego przełomu w ich terapii. W grze Anny Radwan było dużo uczucie i ekspresji - zwłaszcza gdy wylewała z siebie wszelkie żale ku zdziwieniu Andrzeja. Mężczyzna zaczynał rozumieć problemy i uczucia żony, których nie był świadomy. Po zmianie dodał od siebie kilka rzeczy i takim sposobem doszliśmy do sedna. Barbara odkryła problem ich małżeństwa, ale czy będzie potrafić im pomóc? Wyznanie było ciekawe - w końcu dowiedzieliśmy się, co ich trapi, skąd te kłopoty. Niestety, Beata sama nie wie, czy chce opuścić Andrzeja, więc pozostawiono nas w kompletnej niepewności. O grze Radziwiłowicza można pisać tylko w superlatywach - aktor przez wszystkie 35 odcinków trzymał równą, wysoką formę.
Twórcy Bez tajemnic po raz pierwszy skorzystali z cliffhangera. Pod koniec odcinka Andrzej dostał tajemniczy telefon - wiemy jedynie, że stało się coś bardzo ważnego i strasznego. I gdy nasza ciekawość sięgała zenitu, odcinek się zakończył. Wspaniały ruch twórców - dobrze przemyślany cliffhanger ze sporą dawką tajemnicy. O kogo może chodzić? Czyżby jednak Szymon nie był gotowy do powrotu do służby i coś się z nim stało? Wszystko okaże się w poniedziałek.
Ocena: 7/10