Jacek przyszedł sam i opowiada Andrzejowi, jak minął tydzień po wielkim objawieniu. Anicie po zdradzie zaczęło zależeć - stała się kobietą troskliwą, pracowitą i miłą, ale co z tego? Miała kochającego męża, a zdradziła go, nie mając żadnego powodu. Poza tym, że zabiła tą zdradą jakiekolwiek jego uczucie, jednocześnie pozbawiła się resztek szacunku i sympatii u widza. Pozostaje nam współczuć Jackowi, który wydaje się poczciwym facetem, jak wielu innych zdradzonym przez złą kobietę.
Kluczowym fragmentem terapii była opowieść o tym, jak pojechał "na miasto" i takim sposobem znalazł się w Krakowie u rodziców. Także tutaj przyczyny niektórych problemów Jacka wynikają z jego dzieciństwa i dość trudnego domu. Poznaliśmy jego pochodzenie i dzięki temu bardziej go rozumiemy. Jego ojciec był surowy i wymagający, zupełnie jak Anita.
W niektórych momentach opowieści Jacka można było poczuć, że Andrzej się z nim identyfikuje. Zwłaszcza, gdy zaczyna opisywać uczucie odkochiwania się. Biorąc pod uwagę jedną z pierwszych scen odcinka, gdy Beata powiedziała mu, że ich rozmowy z Barbarą nie mają sensu - czyżby Beata poddała się? Na to wygląda, ale chyba musimy poczekać do piątkowego odcinka, aby mieć pewność. Ma nadzieję, że Barbara pomoże Andrzejowi, więc liczy na zmianę w relacjach z mężem.
Odcinek dobry, ale dość smutny. Wydaje się, że dla obu małżeństw nie ma już żadnej nadziei i skończą się rozwodami.