Odcinek Quality of Life to pożegnanie Donniego, który posłużył jako pionek w grze prowadzonej przez Axelroda. Jednak dopiero teraz poznajemy okoliczności, w jakich narodziła się cała intryga, która przeplata się z bieżącą akcją – pogrzebem postaci. Z jednej strony mamy więc przedstawienie Bobby'ego jako bezwzględnego gracza, który wykorzystuje pracowników firmy i odnosi kolejne zwycięstwo nad Chuckiem. Z drugiej – emocjonalne rozstanie ze zmarłym członkiem zespołu. To ostatnie zyskuje drugie dno, bo wraz z następującymi scenami inaczej odbiera się pewne sytuacje – ta zależność dotyczy zwłaszcza końcowej informacji. Trzeba przyznać, że naprzemienność wydarzeń przeszłych i obecnych, które wzajemnie do siebie nawiązują, czyni ten odcinek bardzo interesującym. Co więcej, jego scenariusz jest wprowadzeniem do Magical Thinking. W nim dostajemy rozwinięcie postaci Bobby'ego – czy nie obeszło go przedmiotowe potraktowanie Donniego? Protagonista przyznaje, że może być socjopatą, lecz popełnia błąd, który można interpretować jako próbę ukarania siebie (czyli w takim rozrachunku socjopatą by nie był). Dialogi nie zapewniają jednoznacznej odpowiedzi, a rozmowy Axelroda z Wendy pokazują złożoność serialowych charakterów. Przy okazji dodam, że w pojedynku Axe kontra Chuck od początku kibicuję temu pierwszemu. Rhodes jest zawzięty, próbuje udowodnić przed sobą i innymi, że potrafi wygrać. Ambicja wydaje się jego główną siłą napędową, ale ja wolę wyrachowanego, jedynie broniącego swojego terytorium Bobby'ego. No url Niemniej w wątku Chucka nie brakuje ważnych wydarzeń, choć powtarza się w nich pewien schemat. Rhodes myśli, że jest blisko zwycięstwa, po czym ponosi porażkę. Rzekomo rezygnuje ze sprawy, ale w rzeczywistości działa po kryjomu i próbuje wrócić do gry. Jednak tym razem jego działanie przynosi konsekwencje – Wendy, do tej pory starająca się zachować neutralność, odchodzi z firmy i od męża. Nie ma co liczyć na jej powrót, skoro ta decyzja tyle zmienia w serialu. Wreszcie prokurator nie ma nic do stracenia, więc będzie mógł z większą siłą planować zasadzki na swojego oponenta. Poza tym bohaterka musiała odgrodzić się od całej sytuacji lub opowiedzieć po którejś ze stron – wybrała pierwszy wariant i nie sądzę, aby szybko zmieniła zdanie. Sadomasochistyczne skłonności Chucka prezentują się dość ciekawie. Twórcy nie epatują kontrowersyjnymi scenami i przeważnie budzą zaintrygowanie dzięki niedopowiedzeniom (ewentualnie moje zafrapowanie wynika z nieorientowania się w tym temacie). Warto jeszcze zauważyć, że odcinek The Conversation sugeruje możliwość przejścia Bryana na stronę Bobby'ego. Byłoby to intrygujące zagranie, szczególnie że współpraca tej dwójki mogłaby stanowić jedną z nowości w drugim sezonie. Nie ukrywam, że Billions przypadł mi do gustu. Pojedynek dwóch nieobliczalnych graczy, wiążące się z nim intrygi oraz zaskakujące zwroty akcji to atuty, dziki którym pierwszy sezon trzymał w napięciu i wciągał. Trafiły się gorsze odcinki, które musiałem wymęczyć, ale koniec końców serial Showtime to – w mojej ocenie – jedna z lepszych premier bieżącego roku. Świeża, błyskotliwa, nieraz zabawna, posiadająca wyrazistych bohaterów i mocne dialogi. Finałowe odsłony nie zawodzą i pozytywnie nastrajają do następnej serii.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj