Chuck (Paul Giamatti) chce zostać gubernatorem. Już nawet widzi się w tym fotelu. Nie bierze pod uwagę, że ktoś inny może wygrać wybory. Jednak by tego dokonać, musi mieć poparcie lokalnych władz, a to nie jest takie proste. Nic w końcu nie jest za darmo. W zamian za poparcie Rhodes ma załatwić pracę jednej z siostrzenic biznesmena. Jak niełatwo się domyślić, nie po drodze mu z taką decyzją. Alergicznie reaguje na takie układy. Jednak kategoryczna odmowa może mieć dla niego tragiczne skutki. Poparcie może otrzymać ktoś inny, co znacznie utrudni Chuckowi walkę o fotel gubernatora. W tym czasie Bobby (Damian Lewis) dalej prowadzi swoje śledztwo, szukając osoby, która postanowiła zmiażdżyć jego marzenie o posiadaniu kasyna. Rezultatem tego poszukiwania będzie konfrontacja Axe’a z juniorem i seniorem rodu Rhodes. Zastanawiałem się, w jaki sposób twórcy powrócą do konfliktu Bobby'ego i Chucka. Walka biznesmena z prokuratorem miała już tyle rund, że stała się wtórna. Postanowiono więc dać tej parze trochę od siebie odpocząć, co wszystkim wyszło na dobre. Axe skupił się na nowym biznesie i na minimalizowaniu strat po tym, jak poniósł porażkę. Chuck natomiast ma zamiar zamienić fotel prokuratora na gubernatora. I tu nieoczekiwanie znów przetną się drogi obu panów. Jest to świetny pomysł. Bo teraz to Chuck ma jakieś marzenie, do którego dąży, a Bobby może mu je udaremnić. Role się odwróciły. Pytanie tylko, czy przez ten nagły zwrot akcji nasz finansista nie poczuje się zbyt pewnie i nie zacznie popełniać błędów. Zwłaszcza, że nie kieruje się chłodną kalkulacją, a emocjami. Chce dokopać przeciwnikowi tam, gdzie najbardziej boli. Idealnie widać to w scenie, w której Axe wręcz wdziera się do jednego z biznes clubów, by stanąć oko w oko z Chuckiem i powiedzieć, że wie, co razem z ojcem zrobili. Jest to bardzo emocjonalne spotkanie. Pomimo tego, że nie ma w nim fizycznej agresji, napięcie czuć w powietrzu. Widać, że Axelrod z trudem hamuje emocje. Jest to świetnie zagrana scena przez obu aktorów. Przez ten konflikt wszystkie inne postaci idą w odstawkę. Coraz rzadziej oglądamy na ekranie Larę (Malin Akerman). Szkoda, bo liczyłem na to, że jej biznes wypali lub zajmie się jakimś innym. Widać, że pozycja żony siedzącej w domu już jej nie odpowiada. Też chce zbudować jakieś imperium, którym będzie mogła samodzielnie rządzić, tak jak jej mąż. Chwilowo twórcy nie mają również pomysłu na Bryana (Toby Leonard Moore), który miał zastąpić Chucka jako prokurator. Na razie co jakiś czas przewija się na drugim planie bez większego celu, czekając na swoją kolej. Najwidoczniej wątek prokuratorski spadnie na chwilę na trzeci plan, a serial zostanie opanowany przez politykę. Wydaje się, że to bardzo dobry zabieg, który uatrakcyjni serial Billions. Czy jednak starczy twórcom paliwa na dłużej? Zobaczymy. Nie wiem, czy walka gubernatora z bilionerem na dłuższą metę będzie równie ciekawa, co starcie prokuratora z bilionerem.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj