John Blacksad, koci detektyw w stylu noir, powrócił. Recenzujemy najnowszy tom jego komiksowych przygód.
Seria
Blacksad ukazuje się w sporych odstępach czasu, ale każdorazowo premiera nowego tomu to swego rodzaju wydarzenie na komiksowym rynku. Duet hiszpańskich twórców stworzył opowieść czerpiącą z klasyki kryminału, ale jednocześnie potrafił nadać jej własny charakter. Nie inaczej jest i w przypadku najnowszej części,
Upadku. Inna sprawa, że tu czeka fanów niespodzianka: tym razem mamy do czynienia z fabułą rozbitą na dwie części.
Scenerią historii jest Nowy Jork – wielka metropolia, w której wiele się dzieje i ścierają się sprzeczne interesy. Obecne władze planują znacząco zmienić funkcjonowanie miasta, a na drodze stoją im przywódcy niektórych grup zawodowych. John Blacksad zgadza się chronić właśnie jedną z takich postaci, a przy okazji odkryć kto dybie na jego życie. Szybko zostaje wciągnięty w sieć spisków sięgających najwyższych szczytów władzy w mieście. Nie po raz pierwszy mamy w serii do czynienia z fabułą zaangażowaną społecznie i politycznie, choć tym razem nie jest to tak mocne jak w przypadku albumu
W śnieżnej bieli/Arktyczni.
Jednocześnie kumpel Blacksada, Weekly, musi porzucić swoje tradycyjne sprawy dziennikarskie i się wykazać: jako temat obiera jednego z głównych architektów zmian w mieście. Pozwala to czytelnikowi śledzić intrygę z różnych perspektyw i powoli układać sobie kolejne warstwy intrygi.
Juanjo Guarnido doskonale wie, jak budować napięcie i emocje, a jednocześnie nie stroni od nadawania historii dodatkowych znaczeń. W
Upadku całość ubrana jest w szekspirowskie szaty: sporą rolę odgrywa festiwal teatralny, ale to nie wszystko: umiejętnie dobrane cytaty ze sztuk uzupełniają fabułę, a znając scenarzystę, to można się spodziewać, że i wymowa całości będzie tragiczna, teatralna.
Niezwykle istotną, silną stroną
Blacksada jest strona graficzna. Antropomorfizowani bohaterowie (zaludniający znany nam świat) są świetnie odwzorowani. Juan Diaz Canalez wspaniale panuje nad planszami, barwnie przedstawia bohaterów, potrafi nadać im zarówno zwierzęcą, jak i ludzką mimikę.
Czy
Upadek ma jakieś wady? Jeśli nawet, to związane z podzieleniem tej historii na tomy. Mam wrażenie, że wcześniejsze komiksy miały nieco bardziej dynamiczną fabułę. Tu, może z racji większej liczby wątków, całość rozkręca się dość powoli, a gdy już zaczyna ruszać pełną parą, album się kończy, w dodatku cliffhangarem odwołującym się do przeszłości postaci. I teraz trzeba czekać na ciąg dalszy…
Czekanie na kolejnego
Blacksada się opłaciło. Fanów serii nie trzeba zachęcać do sięgnięcia po
Upadek. Jeśli jednak ktoś jeszcze nie zna tego bohatera, to proponuję zacząć od wcześniejszych albumów, by w pełni docenić opowieść, jaką sukcesywnie budują twórcy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h