Blindspot: Mapa zbrodni finalizuje wątek terrorystki, która chce rozpylić w Nowym Jorku gaz powodujący całkowitą utratę pamięci. W tym aspekcie jest to odcinek, jak wiele innych w historii tej produkcji. Nie zaskakuje tempem, prowadzeniem narracji czy ostateczną konfrontacją. Choć trzeba przyznać, że czuć w tym momencie ciut większą skalę, bo jednak nie było w Blindspot lokacji z tłumem ludzi takich jak Times Square. To nadaje temu inną jakość, bo widać, że twórcy chcieli coś więcej, nawet gdy starcie z terrorystką kończy się w 5 sekund, a rozebranie bomby następuję sekundę przed jej wybuchem. Twórcy operują prostymi środkami, , ale to nadal buduje solidną rozrywkę w tej konwencji. Jedna scena bardzo zaskoczyła realizacyjną jakością. Ten moment, gdy Jane decyduje się ryzykować życiem i udaje się do kościoła, by dorwać zbira pracującego dla terrorystki, to jedna z większych niespodzianek w historii serialu. Dostajemy kapitalnie zrealizowaną scenę walki, w której aż nadto widać, że w grę weszła świetnie wyszkolona kaskaderka, a nie Jaime Alexander. Mamy więc prosty trik z odpowiednio ułożonymi włosami kobiety, która stoi tyłem do kamery, tak by nie było widać twarzy. Wówczas kaskaderzy przejmują ster - mamy jedno długie ujęcie, w którym jest emocjonująca, świetnie rozpisana choreografia, efekciarskie ciosy i brak cięć. Prawdopodobnie w jednym kluczowym momencie jest jedno niezauważalne mikrocięcie, ale to nie psuje wrażenia, że mamy do czynienia z walką na poziomie najlepszych filmów akcji w stylu Johna Wicka. Dobre pomysły w choreografii, świetne umiejętności walczącej i pokazanie widzom czegoś, co mogłoby być w tym serialu częściej, gdyby chciano osiągnąć taką jakość i na siłę nie budowano iluzji, że aktorka cokolwiek robi w scenach walki. Bezapelacyjnie to starcie pod względem jakościowym jest najlepszym, co ten serial kiedykolwiek zrobił. Trudno było oczekiwać, że ta ostatnia walka Jane jest zarazem czymś tak ważnym dla serialu. Twórcy bowiem zaskoczyli i pierwszy raz wykazali się odwagą, nie tworząc oczekiwanego happy endu. Jane umiera. Centralna bohaterka, od której cała historia Blindspot rozpoczęła się, kończy go swoją śmiercią. Twist, którego po tym, co ten serial prezentował, nie dało się przewidzieć. Zwłaszcza że doskonale zbito widzów z tropu halucynacjami Jane, które pokazują widzom piękne i słodkie szczęśliwe zakończenie ze wspólnym posiłkiem przy stole. Poświęcenie Jane stało się kluczowe, nawet pomimo tego, że w tym najważniejszym momencie może być ciut naciągane. W końcu po spraniu zbirów i dowiedzeniu się, gdzie znajduje się bomba, można było dać jej antidotum, prawda? Niby tak, ale jednocześnie ten scenariusz, jej upór w dążeniu do uratowania bliskich jest całkowicie zgodny z charakterem postaci. Cały problem w tym, że Jane tyle przeszła przez te wszystkie lata, iż trudno było sobie wyobrazić, że może prowadzić normalne życie. Ten koniec, gdy oddaje je dla dobra swoich najbliższych, jest zaskakująco trafny. Czuć to w momencie, gdy Jane nabiera pewności, że jej przybrana rodzina będzie żyć dobrze i zdrowo, choć już ma świadomość, że sama umiera. Zaskoczenie, które stało się dobrą klamrą tej historii - bynajmniej nie chodzi mi o samo zakończenie jej poprzez zamknięcie Jane w worku na zwłoki, ale bardziej o emocjonalne i charakterologiczne konkluzje. Oczywiście kwestia halucynacji stała się dla twórcy Martina Gero wytrychem fabularnym. Potrzebował prostej wymówki, by z uwagi na konwencję finału, móc wprowadzić najważniejsze postacie z jego historii. Tak też mamy ich przekrój podczas perypetii Jane, która wykorzystuje je do poradzenia sobie z własnymi demonami i odkryciu ważnych wspomnień, które uratują wszystkich. Proste, może trochę naciągane, ale biorąc pod uwagę konwencję Blindspot, satysfakcjonujące.
fot. materiały prasowe
Twórca wyraźnie też daje sygnały o potencjalnym spin-offie o Patterson i Richu. Ich rozmowa o poszukiwaniu skarbów w klimacie przygodowym jest bardzo wyraźną sugestią jakiegoś pomysłu. Ba, wprowadził to tak mało subtelnie, że nawet w jednym z dialogów Rich mówi dosłownie o spin-offie. Brzmi ciekawie, a ten duet bohaterów świetnie ze sobą współgra, więc ma to potencjał. Pozostaje czekać, by dowiedzieć się, czy jest to po prostu takie mrugnięcie okiem, czy może jest coś więcej na rzeczy. Blindspot kończy się na poziomie takim, jakim był cały serial. Miał one lepsze i gorsze momenty, w których twórcy czasem zaskakiwali pozytywnie niesztampowymi pomysłami, a czasem po prostu szli w schematyczność aż do bólu. Finał jest podobny, ale dzięki jakościowym rozwiązaniom i zaskakującej kulminacji proponuje dokładnie ten poziom rozrywki, do jakiego serial przyzwyczaił. Solidnie, sprawnie i z naprawdę dobrą sceną walki.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj