Poszukiwacze zaginionych skarbów to serial, który pod kątem klimatu i prowadzenia historii przywołuje z pamięci produkcje z lat 90. Szczególnie przypomniał mi się serial Łowcy skarbów, który w jakimś stopniu był tego typu głupkowatą, lekką, zabawną i rozrywkową propozycją. Nowy serial, inspirując się takim podejściem z domieszką Indiany Jonesa, prezentuje właśnie tego typu niezobowiązującą rozrywkę. Fabuła jest prosta, wręcz banalna, ale dynamiczna, w miarę atrakcyjnie przedstawiona i czasem nawet zabawna. To taka rozrywka typowa na lato - odmóżdżacz, który ma zapewnić przyjemny seans, po którym momentalnie wręcz zapominamy o tym, co obejrzeliśmy. Co prawda, nie ma tutaj elementów nadnaturalnym, przynajmniej na razie, ale cały aspekt intrygi jest budowany solidnie. Mamy więc wielkie archeologiczne odkrycie, potencjalną klątwę oraz terrorystów, którzy chcą wykorzystać to do niecnych celów. Wszystko rozgrywa się szybko, przeskakując pomiędzy różnymi lokacjami na świecie (często widać, że kręcono na miejscu), dając poczucie potrzebnej i oczekiwanej dynamiki. Nic nowatorskiego, przełomowego czy zaskakującego. Wszystko jest odmierzone i wykalkulowane, ale jednocześnie trudno odmówić temu serca. Ten aspekt zmienia trochę wydźwięk, bo dzięki temu jest w tym nutka pozytywnych emocji, która sprawia, że ogląda się to całkiem nieźle. Wszystko oczywiście cierpi przez tego typu niezobowiązujące podejście. Postacie są płaskie, często banalnie rozpisane, a interakcje pomiędzy nimi mają być zabawne i oparte na docinkach. Wszystko zgodne z oczekiwaniami i wszelkimi schematami gatunku. Skojarzenie z Łowcami skarbów nasuwa się też przez parę głównych bohaterów - on były agent FBI, trochę nierozgarnięty, ona twarda, pewna siebie złodziejka. Łączy ich relacja solidnie rozbudowana z emocjonalnym fundamentem dobrze powiązanym z czarnym charakterem (w tej roli Oded Fehr z serii Mumia). Takim sposobem pomimo wyraźnie dostrzegalnej prostoty w budowie postaci, po prostu dobrze to wypada na ekranie. Ich wspólne przygody ogląda się lekko i przyjemnie. Te dwa słowa stają się synonimem tego serialu, który wydaje się właśnie świadomie skrojoną rozrywką pod widza nieoczekującego nic ponad ograne motywy przedstawione w miarę rozrywkowej formie. Poszukiwacze zaginionych skarbów nie jest rozrywką ambitną ani wyszukaną. To prosta, wręcz zwyczajna przygodówka. Taki umilacz czasu na nudny wieczór, który nie oferuje nic nowego ani szczególnie intrygującego. Opowiadana historia jest jednak na tyle rozrywkowa, że trudno mi powiedzieć, że seans pierwszych odcinków nie należał do udanych. Ot, taki przeciętniak na lato dla fanów gatunku trochę tęskniących za serialową konwencją z lat 90. Banalne, proste, często głupie, ale nawet przyjemne.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj