W dwudziestym drugim odcinku Boku no Hero Academia historia skupiła się na Jinie Bubaigawarze. Ściągnięto mu maskę i przez to zaczął popadać w szaleństwo, a do tego sparaliżował go widok zranionej Togi oraz jego własny strach przed zniknięciem. Dzięki retrospekcjom poznaliśmy bliżej specyfikę jego daru, który spowodował lęk oraz osamotnienie. Bohater wzbudzał współczucie, mimo że działał jako złoczyńca, co wynikało z jego kiepskich wyborów i błędów, które popełniał. Dodatkowo też wyjaśniło się, dlaczego tak zależy mu na Giranie, który okazał mu wsparcie. Pozwolił mu dołączyć do Ligi Złoczyńców, gdzie znalazł przyjaciół, którzy go zaakceptowali. Twice czy Toga mogą należeć do antagonistów, którzy czynią zło, ale są bardziej ludzcy i wrażliwi, niż można było się tego spodziewać. Szczególnie Jin budzi teraz większą sympatię, dzięki wykazywanej trosce o swoich towarzyszy. Dzięki temu, że Twice został mocno zraniony przez marionetki Sceptica i nie zniknął, jak to się dzieje w przypadku jego klonów, udało mu się przezwyciężyć swoją traumę i rozdwojenie jaźni. Jako oryginał mógł w końcu rozwinąć swoje umiejętności i pomóc Dabiemu, Spinnerowi i Shigarakiemu. Szkoda, że studio Bones nie do końca przyłożyło się pod względem kreski i animacji, które jeszcze lepiej podkreśliłyby przemianę Jina i „eksplozję” jego daru. Były one nierówne z zaledwie kilkoma dobrymi momentami. Akcja przeniosła się do wieży Re-Destro, gdzie lider Armii Wyzwolenia Supermocy pokazał, że sam potrafi wziąć sprawy w swoje ręce. Wyjaśniło się też pochodzenie słowa „quirk” („dziwactw”), które odnosi się do osób z darami. Taką ciekawostkę zafundowano widzom w trakcie walki, ale poniekąd istotną dla fabuły oraz ideologii organizacji. Najważniejsze, że rozmach starcia staje się coraz większy, co powoduje duże zniszczenia w mieście. A bohaterowie dopiero zaczęli się rozkręcać! Dwudziesty trzeci odcinek to jeden z tych, który na pewno pozostanie na długo w pamięci. Skupił się na brutalnym starciu między Shigarakim a Re-Destro, który rósł w siłę, dzięki stresowi i frustracji. Jego umiejętność jest ciekawa i specyficzna, ale prawdę mówiąc, nie ekscytuje, mimo że jego ataki są widowiskowe i oddziałują na dużą skalę. Natomiast ważniejsze jest to, że Shigaraki w tym starciu nie jest na straconej pozycji, bo w miarę upływu czasu nabiera prędkości i siły. A do tego ból i ręka siostry przypomniały mu o całej przeszłości, którą wyparł z pamięci.
fot. Bones
+20 więcej
Retrospekcje Tomury również okazały się poruszające. Jego ojciec znęcał się nad Tenko, ponieważ nie chciał, żeby miał cokolwiek wspólnego z superbohaterami. Kotaro miał uraz do matki (Nany, czyli siódmej użytkowniczki One for All), że go porzuciła i nie chciał, żeby jego syn poszedł w jej ślady. To odbijało się na kruchej psychice małego Shigarakiego i doprowadziło do totalnej masakry w jego domu. Boku no Hero Academia od czasu do czasu potrafi uderzyć w poważne tony, ale to, co zobaczyliśmy w tym odcinku, było naprawdę mroczne i przerażające. Tym razem twórcy nie mogli uciec od makabrycznych obrazków rozpadających się od przebudzonej mocy Tenko pieska, Hany i dziadków. Poza tym studio Bones przyłożyło się do animacji, która intensyfikowała emocje wraz z muzyką w tle. Przerażała śmierć Kotaro oraz szalony i uradowany wyraz twarzy małego Shimury. Jego oblicze zostało dopieszczone w najmniejszych detalach, dzięki czemu końcówka odcinka pozostawiała widzów w głębokim szoku i oniemieniu. Trzeba wspomnieć, że na przestrzeni odcinków pokazano też krótkie retrospekcje Spinnera, który mierzy się z Trumpetem. Obie postacie nie mają efektownych mocy (choć Hanabata ma świetny hełm), a motywacje członka Ligi Złoczyńców też nie powodują, że bardziej go lubimy. Obecnie spełniają podobną rolę jak walka Dabiego z Getenem, czyli są krótkim przerywnikiem dla wiodących wątków epizodów. Na nich przyjdzie jeszcze pora. Dwudziesty drugi odcinek Boku no Hero Academia wciąż miał drobne problemy z płynnością wydarzeń, bo szybko przeskakiwaliśmy między wątkami, retrospekcjami, a do tego wmieszano w to sporo dynamicznej akcji. Ale na szczęście w kolejnym historia nabrała odpowiedniego rytmu. Oba epizody wciągały, a ciężka i dynamiczna muzyka wzmagała emocje. Fabuła staje się coraz poważniejsza i mroczna. Starcie między Ligą Złoczyńców a Armią wchodzi w decydującą fazę, a przecież na pole bitwy jeszcze nie wkroczył Gigantomachia. Czyżby czekały widzów w końcówce sezonu wielkie fajerwerki?
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj