Na rynku amerykańskich stacji kablowych robi się ciasno. Zwykle jedynymi liczącymi graczami byli HBO i Showtime, jednak kilka lat temu - wraz z premierą - Mad Men dołączyło do tego grona AMC. Po historii Dona Drapera dostaliśmy produkcje o dochodzeniu w sprawie morderstwa i walce z zombie, które na dobre ustawiły pozycję stacji. W tym samym kierunku zmierza Starz - kanał zyskał na popularności dzięki dwóm serialom o Spartakusie i dalej dynamicznie się rozwija. Szybko zapomniano o niezbyt udanym Camelot i skupiono się na dużo poważniejszym, ambitniejszym projekcie - Boss.

[image-browser playlist="607297" suggest=""]©2011 Starz Entertainment, LLC

Wiara władz stacji w nową produkcję jest olbrzymia. Gdy scenarzysta szukał miejsca na realizację swojego projektu, Starz zaoferowało mu od razu osiem odcinków. Po nakręceniu pierwszego odcinka, na długo przed emisją serialu, posunięto się o krok dalej - zamówiono 13-odcinkowy drugi sezon produkcji. Wszyscy wyraźnie wierzyli, że to nie może się nie udać. I mieli rację - udało się.

Boss jest bowiem jednym z najbardziej wyróżniających się seriali, jakie przyszło nam zobaczyć w ciągu ostatnich kilku lat. Pod względem gatunku jasno uplasowany jako dramat polityczny, czyli podejmujący raczej nieczęstą tematykę, pod względem obsady zaskakujący - w bardzo poważne głównej roli występuje komik, nowy serial Starz ma szansę stać się flagowym stacji i jednocześnie najlepszą premierą tego roku. Produkcja opowiada historię Toma Kane'a, burmistrza Chicago, który dowiaduje się o swoich poważnych zaburzeniach neurologicznych. Swoją chorobę decyduje się jednak zatrzymać tylko dla siebie, co zresztą wcale nie jest takie trudne. Wszyscy bliscy Toma mają własne angażujące życie i są zbyt zajęci, by cokolwiek zauważyć. Jego małżeństwo istnieje tylko na potrzeby mediów, a najbliżsi doradcy nawet gdy coś przeczuwają, boją się reakcji burmistrza. Jedyną osobą, która ma szansę rozwikłać tajemnicę ojca jest Emma, jego córka. Sęk w tym, że i ona ma własne problemy.

[image-browser playlist="607298" suggest=""]©2011 Starz Entertainment, LLC

Dramaty polityczne nie mają łatwego życia. Sztuką jest napisać scenariusz pełny skomplikowanych, nie do końca jasnych intryg, przy jednoczesnym utrzymaniu uwagi przeciętnego widza. Polityczny żargon musi być obecny i na dodatek wyraźnie podkreślony, by nadać produkcji odpowiedni klimat. Jednocześnie trzeba kontrolować jego ilość, żeby widzowie nie pogubili się w fabule i zwyczajnie nie zaprzestali oglądania serialu. Trzeba także wprowadzać wątki, na których opierać będzie się poszczególny sezon lub cały serial. Przed twórcami Boss stoi nie lada zadanie i po pierwszym odcinku jeszcze nie wiadomo na ile udało im się je zrealizować. Fabuła dopiero zaczyna się krystalizować, a my powoli poznajemy postacie i ich miejsce w mrocznym Chicago.

Choć historia dopiero kiełkuje, już w pilocie można podziwiać plony przygotowane przez ekipę techniczną. Produkcja Starz zachwyca fenomenalną reżyserią - nietuzinkowe kadry, ujęcia o jakby wypranych kolorach i niezwykle pomysłowy montaż. To, wraz z bezbłędną grą obsady, buduje klimat, który przyciągnie widzów na dłużej niż tylko ten jeden odcinek. Kelsey Grammer po latach grania w serialach komediowych odnajduje się w dramatycznej roli burmistrza znakomicie, zupełnie jakby to był jego drugi dom. Samą mimiką, gestami wzbudza u widza taką sympatię, że zapominamy o jego zawodzie. Podczas gdy zwykle nienawidzimy polityków oraz ich matactwa i intrygi, w "Boss" korupcja w urzędzie burmistrza sprawia, że jeszcze bardziej mu współczujemy...

[image-browser playlist="607299" suggest=""]©2011 Starz Entertainment, LLC

Homeland zyskało godnego rywala w walce o najlepszą premierę wśród produkcji stacji kablowych - Boss zapowiada się na najlepszy serial polityczny od czasów "Prezydenckiego pokera".

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj