Broadchurch” zakończyło 2. sezon finałowym przytupem. Joe Miller został uznany za niewinnego, co wstrząsnęło całą społecznością miasteczka, a widzów też trochę taki wyrok zaskoczył. Latimerowie nie otrzymali sprawiedliwości od systemu, więc postanowili wymierzyć swoją. Dzięki rozmowie Marka i Beth oraz przez ich późniejsze zachowanie przez ponad połowę odcinka można było się zastanawiać, czy Joe Miller zginie, czy też nie. Wprowadzenie takiej niepewności losu mordercy sprawiło, że finał oglądało się z fascynacją i ogromnym zaciekawieniem.

Ciekawie zachował się pastor Paul, który pomógł Latimerom wymierzyć swoją sprawiedliwość. Przez początkową nieznajomość zamiarów pastora można było spekulować, jak on postąpi i czy nie skrzywdzi mordercy. Dzięki temu postać nabrała charakteru. Spotkanie w domku, w którym zamordowano Danny'ego, i wygnanie Joe nadały „Broadchurch” pozytywny wydźwięk. Mroczny, tragiczny serial pokazał, że można zachować swoje człowieczeństwo i opanować chęć zemsty. Pięknie ukazuje to scena na plaży, gdzie Latimerowie spotykają się z Ellie Miller i jej dziećmi. Pogodzenie się rodzin ze śmiercią Danny'ego i wzajemna zgoda, ich przyjaźń i miłość sprawiają, że finał 2. sezonu nabiera swoistej lekkości i daje nadzieję.

[video-browser playlist="667973" suggest=""]

Finałowy odcinek „Broadchurch” przyniósł również rozwiązanie sprawy morderstwa dziewczynek z Sandbrook. Przyniesienie przez Clarie wisiorka zamordowanej Pippy oraz złość po uniewinnieniu Joe zmotywowały Hardy'ego i Miller do sprawniejszego działania. Dwójkę detektywów w działaniu napędzał gniew. Ich porozumienie sprawiło, że można było poczuć do policjantów jeszcze większą sympatię i im współczuć. Przesłuchania prowadzone przez Hardy'ego i Miller oraz napięcie między nimi a mordercami urozmaiciły serial. Retrospekcje pokazujące zabójstwo z Sandbrook wyjaśniły działania Lee i Clarie.

Tyrada Hardy'ego, że nie można nikomu ufać i że tak naprawdę wszyscy jesteśmy zdani sami na siebie, podkreśliła gorzkość „Broadchurch” i ukazała kunszt aktorski Davida Tennanta. Zarówno Tennant, jak i Olivia Colman przez cały sezon świetnie grali strudzonych życiem detektywów. Jednak finałowy odcinek miał lekko pozytywny wydźwięk, pokazywał, że zawsze może być lepiej. Pełna nadziei Miller powiedziała Hardy'emu, że ten jest w błędzie i że nie wszyscy jesteśmy sami, a odkrycie, że za morderstwo dziewczynek byli odpowiedzialni Lee, Clarie i Ricky, przyniosło Hardy'emu ukojenie, spokój ducha. Wsiadający do taksówki Hardy poprawił krawat, zapiął marynarkę, co pokazuje, że dzięki zakończeniu śledztwa może zacząć od nowa.

Czytaj również: Powstanie 3. sezon „Broadchurch”

Finał „Broadchurch” wyjaśnił, kto stał za morderstwem z Sandbrook, zaprezentował też ogłoszenie wyroku wobec Joe Millera. Cały sezon trzymał wysoki poziom, dawkując nam informacje i zostawiając więcej pytań niż odpowiedzi. Jednak wszystkie wątki znalazły swoje rozwiązanie w ostatnim odcinku 2. sezonu. Mimo uniewinnienia mordercy seria zakończyła się pozytywnym wydźwiękiem. „Broadchurch” zadaje się mówić, że zawsze jest nadzieja na pozytywne zakończenie.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj