Połączenie oczekujące to serial platformy Apple TV+ oparty na francuskim formacie. W produkcji mamy do czynienia z dziewięcioma historiami zawierającymi elementy z pogranicza thrillera, opowieści grozy i przede wszystkim science fiction. Twórcy sprytnie zasugerowali antologiczną formę serialu. I jak to w przypadku projektów, w których każdy odcinek opowiada inną historię, mamy do czynienia z opowieściami lepszymi i trochę słabszymi, jak ta z postacią Katherine i Layli. Natomiast w większości przypadków twórcom udaje się stworzyć ciekawe, wciągające historie, które zmyślnie wykorzystują elementy konwencji science fiction wymieszanej z dramatami rodzinnymi czy thrillerem. Forma, w której nie można wizualnie przykryć niedostatków fabularnych musi odznaczać się dobrze prowadzoną, interesującą opowieścią. I w tej kwestii produkcja Apple sprawdza się bardzo dobrze. Wspominałem, że twórcy sprytnie zasugerowali antologiczną formę. Bo w drugiej połowie bardzo ładnie wszystkie historie zaczynają układać się w całość. Z tych wszystkich pojedynczych opowieści krystalizuje się naprawdę bardzo dobrze zarysowana fabuła science fiction, z niezłymi twistami, ciekawą koncepcją poruszającą takie kwestie jak wieloświaty i rozmowy z przyszłości i przeszłości. Przede wszystkim jednak twórcy wykorzystują w pełni potencjał tego pomysłu. Potrafią wciągnąć widza w swój świat i zatrzymać go w nim, jeszcze na długo po obejrzeniu produkcji. Naprawdę dobrze w tej serii połączono tę antologiczną formę ze spójną fabułą, co stanowi bardzo smakowity i oryginalny miszmasz. Pod względem prowadzenia narracji twórcy bardzo się postarali, nic nie wykoleja się po drodze, świetnie poruszają się w obrębie wykreowanego przez siebie podwórka.
fot. Apple TV+
Jeśli chodzi o kwestię rewolucyjności formy tego serialu, to nie powiedziałbym, że zmienia ona jakoś grę w tej sferze. Po pierwsze jest oparty na pewnym formacie, a po drugie może to być rewolucyjne jedynie pod względem wykorzystanych środków. Traktuję tę produkcję raczej jako taki sentymentalny powrót do czasów popularności słuchowisk radiowych. I twórcy bardzo dobrze wykorzystali tę formę. Naprawdę miałem frajdę z tego, gdy sam domalowałem sobie obrazy do scen nakreślanych przez twórców. Produkcja Apple TV+ to doskonałe ćwiczenie dla wyobraźni widza, które pozwala jeszcze mocniej zanurzyć się w świat historii, niż gdybyśmy to mieli podane na tacy za pomocą gotowych obrazów. Przez to jeszcze mocniej czuć napięcie towarzyszące bohaterom poszczególnych opowieści. Bardzo ciekawe doświadczenie. Oprócz dobrze zarysowanej fabuły taka forma serialu musi mieć świetnie dobraną obsadę głosową, która będzie potrafiła przenieść widza w ten opowiadany świat. I rzeczywiście w tym wypadku casting jest bardzo mocną stroną projektu. Mam wrażenie, że każdy członek lub członkini obsady staje na wysokości zadania, potrafi przekazać emocje drzemiące w postaci, spotęgować wrażenie grozy, smutku czy niepokoju. Każdy z aktorów staje się w tej produkcji swoistym przewodnikiem, który przeprowadza widza (a raczej słuchacza) przez swoją historię. Obsada jest naprawdę świetna, jednak chciałbym wyróżnić kilka osób, które najbardziej tak emocjonalnie zadziałały na moją wyobraźnię i sprawiły, że zanurzyłem się jeszcze mocniej w świat przedstawiony. Byli to Paul Walter Hauser, Joey King, Aaron Taylor-Johnson i Johnny Sneed. Oni najmocniej zatracili się w swoich postaciach. Calls to serial, który może nie jest taką rewolucją, jakbym się mógł spodziewać, jednak nie zmienia to faktu, że jest świetny. Bardzo dobra historia, ciekawi bohaterowie i wciągający świat przedstawiony. Naprawdę warto sprawdzić tę produkcję.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj