15. odcinek to finał pierwszego pojedynku Tsubasy z Kojiro. Trzeba oddać twórcom szacunek: z każdą minutę jest to coraz bardziej elektryzujące i fascynujące. Emocje, napięcie, niespodziewane zwroty akcji - wszytko to jest w tej końcówce meczu, która nadaje charakteru odcinkowi i pokazuje, jaką przewagę ma nową wersja serialu Captain Tsubasa nad poprzednią. Jest dynamicznie, bez zapychaczy i odpowiednio rozłożonymi akcentami. Cieszy fakt, że w tym starciu Tsubasa i Kojiro w większości przypadków wychodzą na równych sobie, choć pod kątem piłkarskiej umiejętności to kompletnie inny typ zawodnika. Dobrze to pomyślano, że ostatecznie ten mecz stał się bezpośrednim starciem dwóch piłkarzy, w którym lepiej jednak prezentuje się Tsubasa. Kojiro często przypomina fanatyka zaślepionego chęcią zwycięstwa, a takie zachowanie odbiera mu wiele. Trudno sympatyzować z tą postacią, gdy jawi się nam jako czarny charakter. Tsubasa natomiast uczy się od przeciwnika i z każdym kolejnym starciem wychodzi na tym lepiej. Dobre wykorzystanie potencjału do rozwoju głównego bohatera. Szczególnie, że ostatnie sekundy meczu to niespodzianka, którą trudno przewidzieć: Tsubasa przegrywa mecz. Porażki uczą, więc takie zagrania wydaje się dobre, oczywiste i potrzebne. Nie przeczy to jednak temu, że zaskakujące.
fot. materiały prasowe
16. odcinek to odbicie się Nankatsu i walka o wyjściem do fazy pucharowej. Mamy dużo goli, kolejne zwycięstwa i kluczowy mecz, który będzie kontynuowany w kolejnym odcinku. Starcie z braćmi Tashibana to motyw doskonale znany fanom pierwowzoru. Widać jednak dobrą zmianę w podejściu do tych szalonych bliźniaków. Ich zgranie jest kluczem, ale twórcy pokazują inne podejście. Bardziej realistyczne, ale nadal wpisane w konwencję anime. Nie ma jednoczesnych strzałów w piłkę, a cały myk z skokiem na słupek nie jest tak przegięty jak pamiętam z Polonii 1. To nadaje temu lepszego wyrazu i sprawia, że po prostu działa to ciekawiej i jest w stanie lepiej zaangażować w historię. Dobrym pomysłem było też starcie Misakiego i Tsubasy z braćmi Tashibana, które rozbiło ich taktykę. To też pokazuje nie tylko rozwój piłkarski bohaterów, ale brak jakiejś monotonni. Każdy mecz jest inny i to sprawia, że serial lepiej się ogląda. Są emocje, zaskoczenia i niezłe pomysły. Captain Tsubasa nie zawodzi i gwarantuje świetną rozrywkę.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj