Captain Tsubasa 2018: sezon 1, odcinek 15 i 16 – recenzja
Data premiery w Polsce: 22 listopada 202415. odcinek to finał pierwszego pojedynku Tsubasy z Kojiro. Trzeba oddać twórcom szacunek: z każdą minutę jest to coraz bardziej elektryzujące i fascynujące. Emocje, napięcie, niespodziewane zwroty akcji - wszytko to jest w tej końcówce meczu, która nadaje charakteru odcinkowi i pokazuje, jaką przewagę ma nową wersja serialu Captain Tsubasa nad poprzednią. Jest dynamicznie, bez zapychaczy i odpowiednio rozłożonymi akcentami.
Cieszy fakt, że w tym starciu Tsubasa i Kojiro w większości przypadków wychodzą na równych sobie, choć pod kątem piłkarskiej umiejętności to kompletnie inny typ zawodnika. Dobrze to pomyślano, że ostatecznie ten mecz stał się bezpośrednim starciem dwóch piłkarzy, w którym lepiej jednak prezentuje się Tsubasa. Kojiro często przypomina fanatyka zaślepionego chęcią zwycięstwa, a takie zachowanie odbiera mu wiele. Trudno sympatyzować z tą postacią, gdy jawi się nam jako czarny charakter. Tsubasa natomiast uczy się od przeciwnika i z każdym kolejnym starciem wychodzi na tym lepiej. Dobre wykorzystanie potencjału do rozwoju głównego bohatera. Szczególnie, że ostatnie sekundy meczu to niespodzianka, którą trudno przewidzieć: Tsubasa przegrywa mecz. Porażki uczą, więc takie zagrania wydaje się dobre, oczywiste i potrzebne. Nie przeczy to jednak temu, że zaskakujące.
16. odcinek to odbicie się Nankatsu i walka o wyjściem do fazy pucharowej. Mamy dużo goli, kolejne zwycięstwa i kluczowy mecz, który będzie kontynuowany w kolejnym odcinku. Starcie z braćmi Tashibana to motyw doskonale znany fanom pierwowzoru. Widać jednak dobrą zmianę w podejściu do tych szalonych bliźniaków. Ich zgranie jest kluczem, ale twórcy pokazują inne podejście. Bardziej realistyczne, ale nadal wpisane w konwencję anime. Nie ma jednoczesnych strzałów w piłkę, a cały myk z skokiem na słupek nie jest tak przegięty jak pamiętam z Polonii 1. To nadaje temu lepszego wyrazu i sprawia, że po prostu działa to ciekawiej i jest w stanie lepiej zaangażować w historię.
Dobrym pomysłem było też starcie Misakiego i Tsubasy z braćmi Tashibana, które rozbiło ich taktykę. To też pokazuje nie tylko rozwój piłkarski bohaterów, ale brak jakiejś monotonni. Każdy mecz jest inny i to sprawia, że serial lepiej się ogląda. Są emocje, zaskoczenia i niezłe pomysły. Captain Tsubasa nie zawodzi i gwarantuje świetną rozrywkę.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat