Aaron Sorkin nie walczy z wiatrakami. Doskonale zdaje sobie sprawę, że tworzy serial, który powinien trzymać się z daleka od patosu i wymuszonego moralizatorstwa. Sam przyznaje, że The Newsroom jest liberalną fantazją, a nie wytycznymi dla branży dziennikarskiej. Dlaczego liberalną? Ponieważ amerykańska prawica tak niebezpiecznie oddala się w stronę radykalizmu, że należało nazwać rzeczy po imieniu i określić niektóre republikańskie frakcje mianem Talibanu. Wszystko po to, aby dać do zrozumienia, że The Newsroom nie jest serialem lewicowym, ale dość centrowym i zbalansowanym w zestawieniu z polityczną prawą stroną.

Will McAvoy jest liberalnym konserwatystą. To jego poglądy są zgodne z tradycyjnymi republikańskimi ideałami, a nie te Partii Herbacianej. Napisane z charakterystycznym sorkinowskim stemplem monologi, jakie słyszymy w serialu nie są wypowiadane przez lewackich propagandzistów, ale przez odważnych i pewnych siebie dziennikarzy z krwi i kości, takich jakimi dekady temu byli Edward R. Murrow czy Walter Cronkite, takich jakich dzisiaj próżno szukać na małym ekranie. Ceną tej odwagi jest dla McAvoya potępienie ze strony bezdusznej korporacji, której interesy ucierpiały w wyniku audycji. "The Genoa Tip" powiększa to grono do członków kongresu Stanów Zjednoczonych oraz anonimowych obywateli, którzy nadal bojaźliwie kierują się postulatami strachu i paranoi propagowanymi po 11 wrześnie przez administrację George’a W. Busha. W rzeczywistości nie spotkamy prezenterów, takich jak Will McAvoy, ponieważ żyjemy w epoce, w której wszelkie media skonsolidowane są w szponach sześciu wielkich firm, a rzetelne informowanie i mówienie prawdy wymaga prawdziwej odwagi.

[video-browser playlist="635680" suggest=""]

Akcja drugiego odcinka rozgrywa się we wrześniu 2011 roku. Ponad cztery miesiące od śmierci Osamy Bin Ladena i 10 lat po atakach na World Trade Center. W Ameryce dochodzi do przewartościowania, bushowska era post-9/11 zamienia się w post-post-9/11. Jak na dłoni widać to w serialu. Porównanie zapatrywań krajowych polityków do poglądów terrorystów to jeden z sygnałów, ale oczywiście w pełni fikcyjny. Jednak zabicie przez rząd Stanów Zjednoczonych obywatela amerykańskiego podejrzanego o terroryzm, bez procesu i prawa do obrony, to wydarzenie bez precedensu i przesłanka do bliższego przyjrzenia się polityce antyterrorystycznej w USA. Urodzony w Nowym Meksyku Anwar al-Awlaki zginął w Jemenie od pocisku Hellfire wystrzelonego przez bezzałogowego drona. Wówczas Amerykanie przejrzeli na oczy i od kiedy problem tzw. domestic terrorism jest coraz poważniejszy, zasady walki z terroryzmem nie są już bez pytania przyjmowane do wiadomości, ale bywają kwestionowane, choćby w kontekście naruszania gwarantowanych przez konstytucję praw obywatelskich.

Jest jedna podstawowa różnica między mediami współcześnie, a Willem McAvoyem. On nie jest marionetką swoich pracodawców. Pozostaje za to Wielkim Głupcem, czyli jak ujęła to Sloan w finale pierwszego sezonu – "osobą z idealną mieszanką ego i ułudy, która myśli, że odniesie sukces tam gdzie inni polegli". Aaron Sorkin nie walczy z wiatrakami, za to Will owszem. Może trzeba najpierw naprawić fikcyjny świat mediów, żeby wziąć się za prawdziwy? Cóż, nawet ja nie jestem tak naiwny.

Chciałbym napisać, że The Newsroom to serial, w którym każdy znajdzie coś dla siebie, ale tak zdecydowanie nie jest. Alegoryczne podejście do kwestii dewaluacji i tabloidyzacji mediów informacyjnych w kontekście społeczno-politycznej rzeczywistości USA to niewątpliwie temat, który już na starcie zawężył grono potencjalnych odbiorców. Niemniej jednak zalecam każdemu, aby zasmakował magii Aarona Sorkina, szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy coraz częściej kwestionuje się to, czy telewizja pełni jakąkolwiek funkcję edukacyjną. The Newsroom na pewno to robi i łączy z rozrywką na najwyższym poziomie.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj