Chociaż od śmierci Charliego Chaplina minęło już prawie 40 lat, nadal jest on postacią, która fascynuje wielu - i to nie tylko z powodu osiągnięć w dziedzinie kinematografii. W czasach swej świetności bez wątpienia mógł być uznawany za jednego z najsłynniejszych ludzi na świecie. Jego charakterystyczny kostium włóczęgi rozpoznawany był praktycznie w każdym zakątku świata. Wszystko dzięki temu, że Chaplin przemawiał do widza uniwersalnym językiem pantomimy, który nie ograniczał go kulturowo czy geograficznie. Opowieści o tym, jak wielbiciele nosili go na rękach, można by uznać za przesadzone, gdyby nie to, że uwieczniono to na zdjęciach. Jego życie prywatne było tak samo (jeśli nie bardziej) interesujące jak kariera filmowa. Śluby z coraz to młodszymi kobietami (właściwie to nastolatkami), kochanki, skandale i opowieści o nieznośnym charakterze podkręcały ogromne zainteresowanie opinii publicznej. Dodatkowo artysta prywatnie praktycznie w niczym nie przypominał pociesznego trampa, którego odgrywał na ekranie – był zamknięty w sobie, porywczy i nieprzyjemny. I to właśnie ten motyw jest jednym z kluczowych dla napisanej przez Ackroyda biografii pod tytułem "Charlie Chaplin: A Brief Life". Pisarz próbuje pokazać dość znaczne różnice między Charlesem Chaplinem a Charliem – postacią, w którą aktor wcielał się w swoich filmach. Nie odkrywa tu jednak Ameryki, ponieważ nie od dziś wiadomo, że Chaplin jako aktor, a później producent i reżyser był despotą i tyranem na planie filmowym oraz zapatrzonym w siebie egoistą w życiu prywatnym. Łatwo wpadał w furię, nie tolerował krytyki, jak ognia unikały go nawet jego własne dzieci. "Charlie Chaplin: A Brief Life" pokazuje w świetny sposób, że o Chaplinie i jego twórczości nie można mówić, pomijając życie prywatne aktora. Wszelkie ważne wydarzenia z jego życia miały mniejsze lub większe odzwierciedlenie w tworzonych przez niego filmach – bieda, w jakiej się wychował, zainspirowała go do stworzenia postaci trampa, tuż po śmierci pierwszego syna zaczął przygotowania do nakręcenia „Brzdąca”, a kiedy anulowano mu wizę powrotną do Stanów Zjednoczonych i zmuszony był zamieszkać w Europie, nakręcił wyśmiewającego amerykańską kulturę „Króla w Nowym Jorku”. Przykłady takie można mnożyć, co też dość skrupulatnie czyni Peter Ackroyd w swojej książce.
Źródło: Zysk i S-ka
  I tutaj pojawia się znaczny minus tej biografii, bo owszem, autor drobiazgowo, chronologicznie, a jednocześnie przystępnie opisuje życie i twórczość Chaplina, ale czyni to jakoś bez pasji i przekonania. Jakby sam na dłuższą metę jednak nie był zbyt zainteresowany postacią, bo sympatii to na pewno do niej nie czuje. Już napis na okładce oznajmia nam, że mamy do czynienia z „sugestywną biografią”, i nie jest to określenie na wyrost. Podczas lektury trudno nie wyczuć stosunku samego autora do opisywanego bohatera. Ackroyd docenia osiągnięcia Chaplina, jest też pod wielkim wrażeniem sławy, jaką udało mu się zdobyć, ale jednocześnie (jeśli nie przede wszystkim) uważa go za tyrana i despotę, zapatrzonego w siebie, nieznośnego dla otoczenia i znęcającego się psychicznie nad otaczającymi go ludźmi. Jest w tym osądzie wiele prawdy, ale pozwolenie, by dominował on w całej biografii, nie jest chyba dobrym posunięciem. Wszelkie życiowe pomyłki i niepowodzenia Chaplina autor opisuje dość obszernie, natomiast zdarza mu się bagatelizować sukcesy. Przykład? Uznanemu za najlepszy w karierze Chaplina filmowi „Gorączka złota” poświęca tyle samo miejsca co wszystkim innym, o honorowym Oscarze informuje właściwie tylko z konieczności. Stanowczo za mało jest w tej biografii opowieści o tym, jak Chaplin pracował i co sprawiło, że odniósł tak wielki sukces – z londyńskiego włóczęgi przemieniając się w najsłynniejszego aktora swoich czasów. Charlie Chaplin zaprezentowany w tej biografii to człowiek skoncentrowany tylko i wyłącznie na sobie oraz swojej twórczości, nieinteresujący się nikim i niczym innym, niezdolny do ustępstw, poświęceń czy wyrzeczeń, ale oczekujący ich od innych (zwłaszcza od kobiet, z którymi był związany). Jako reżyser i aktor Chaplin to pedantyczny profesjonalista zamęczający współpracowników swoimi despotyzmem i potrafiący dwa tygodnie kręcić jedną króciutką scenę. Geniusz i tyran w jednym, bożyszcze tłumów i socjopata zamknięty w małym człowieczku (dosłownie małym, bo Chaplin miał około 164 cm wzrostu). Trzeba jednak oddać Ackroydowi, że wykonał całkiem porządny research. Obejrzał, opisał, pokrótce zrecenzował i odpowiednio osadził w kontekście większość filmów Chaplina. Nie tylko tych znanych, jak wspominana już „The Gold Rush” czy „City Lights”, ale i tych znacznie mniej popularnych. „Charlie Chaplin: A Brief Life” to nie biografia, która rzuca nowe światło lub wnosi wiele nowego do sposobu postrzegania tego słynnego artysty. Jest to raczej skondensowana opowieść dla tych, którzy historię Chaplina chcą dopiero poznać. Obawiam się tylko, że po lekturze tej książki niezbyt Charliego polubią.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj