Serial Chilling Adventures of Sabrina miał sporo problemów w drugim sezonie (lub jak kto woli części 2, bo są różne nazewnictwa), w którym zbyt wiele czasu poświęcano na nastoletnie dramaty, miłostki i osobiste problemy bohaterów. Do tego zbyt często próbowano w łopatologiczny i kuriozalny sposób wprowadzać wątki społeczne (jak choćby feministyczną walkę z patriarchatem Kościoła Nocy). Jasne, pod koniec 2. sezon nabrał wiatru w żagle, ale trudno było nie odczuwać jakiegoś rozczarowania brakiem pomysłu na historię. Było po prostu nudno. To zmienia się całkowicie w 3. sezonie! Jestem w szoku, jak twórcy wyciągają wnioski, tworząc praktycznie zupełnie inny serial. Fabuła przygotowana na 8 nowych odcinków w pełni skupia się na wątkach przewodnich, w których dominuje mroczny, intrygujący klimat, diametralny rozwój świata magii o nowe, nieznane dotąd elementy oraz przygodę, która angażuje bez reszty. Szybko zdacie sobie sprawę, że sposób opowiadania historii ogromnie różni się od poprzednich sezonów, bo w większości przypadków twórcy nie marnują czasu na zapychacze, zbędne sceny czy nieprzemyślane wątki. Czuć doskonale rozpisany plan na cały sezon, który jest wyśmienicie egzekwowany. Powiedziałbym nawet, że pod względem pobudzania ciekawości, także poprzez sprawne wykorzystanie cliffhangerów (po czymś TAKIM nie włączyć kolejnego odcinka?!), jest to najlepszy sezon, pokazujący, że Chilling Adventures of Sabrina ma większy potencjał, niż można byłoby sądzić. Zgodnie z opisem fabuły wiemy, że Sabrina Morningstar musi walczyć o tron piekła z księciem Calibanem. Dzięki temu nowe odcinki oferują wiele świeżości, wprowadzając widzów w to tajemnicze miejsce tortur i rozpaczy. Wizja jest niepokojąca, ciekawie inspirowana czymś, czego się nie spodziewałem... Czarnoksiężnikiem z krainy Oz. Zobaczycie, że okazują się to zaskakująco mroczne i trafne zapożyczenia, które urozmaicają świat serialu. Piekło to miejsce wielu ciekawych i emocjonujących wydarzeń, które perfekcyjnie napędzają zainteresowanie i chęć poznawania dalszych losów bohaterów. A jest to tylko czubek góry lodowej, bo obok tego mamy wątek nowego zagrożenia, które otwiera świat serialu na kompletnie nowe rzeczy. Po tym sezonie Chilling Adventures of Sabrina to nie tylko kwestia magii, szatana i aniołów, bo do tego dochodzą wszelkie mitologie i starzy bogowie. Dzięki temu wrogowie są ciekawie inspirowani pewnymi mitami, niebezpieczni i diabelnie intrygujący. Rzekłbym, że pod wieloma względami są nawet ciekawsi niż sam Lucyfer.
fot. Netflix
+5 więcej
Ten serial zawsze był mroczny, a przez to intrygujący, ale mimo wszystko nie czuć było jakiegoś mocnego zagrożenia dla bohaterów. Trzeci sezon zmienia całkowicie oblicze Chilling Adventures of Sabrina, nadając wydarzeniom stawkę, jakiej trudno było oczekiwać. Nagle zagrożenie staje się realne, a twórcy wykorzystują je raz za razem, by zaskakiwać i nawet szokować. Podobne wrażenie miałem ostatnio w Avengers: Wojnie bez granic, w którym nagle stawka stała się wysoka, a śmierć w rozrywkowej historii czyha tuż za rogiem. To powoduje, że im dalej, tym emocje są większe i ogląda się ten sezon z zapartym tchem. Zaskoczenia, rozwój fabuły w nieoczekiwanym kierunku i warstwa rozrywkowa, która jedynie pobudza apetyt. Wciąż nie mogę się nadziwić, jakie to dobre! Cała historia pokazuje również, że wyciągnięto wnioski dotyczące rozwoju bohaterów i poruszania poważnych tematów. Kwestie rozwoju postaci są lepiej przemyślane, a wątki innych bohaterów niż Sabrina nie zajmują tyle niepotrzebnego czasu. Dobrym przykładem jest rozwój Theo po przemianie z Suzie, który szuka akceptacji i uczucia. Zamiast robić to w sposób absurdalnie łopatologiczny, przeprowadzono cały wątek bardzo ciepło, z klasą i uczuciem. Ba, każda postać praktycznie dostaje swoje pięć minut na rozwój, który jest przemyślany i sensowny. Wygląda to o wiele lepiej niż w poprzednich sezonach. Sabrina zasługuje na osobny akapit. Z jednej strony nadal jest postacią dziwnie naiwną, jakby twórcy przez ten zabieg chcieli przypomnieć, że ma wciąż 16 lat. W tym oczywiście króluje wątek romantycznej relacji z Nickiem, która jest najsłabszym elementem 3. sezonu. Na szczęście nie zajmuje tyle czasu, by jakoś obniżała ocenę sezonu. Szczególnie, że Sabrina popełnia błąd, który prawdopodobnie zmieni oblicze tego serialu... Z drugiej strony zalet jest więcej, bo twórcy niesamowicie wykorzystują wydarzenia do rozwoju Sabriny. Przechodzi ona przemianę, która bardziej podkreśla potęgę czarodziejki i siłę kobiety, niż fatalnie prowadzone wątki feministyczne w całym 2. sezonie. Sabrina ma pazur, który idealnie komponuje się z wiedzą o tym, że jej ojcem jest sam Lucyfer. Podejmuje różne decyzje, które czasem są do przewidzenia, a czasem zaskakują, nabierając wyrazistości i ikry w trakcie rozwoju sezonu. Być może nawet w pewnym momencie jest zbyt pewna siebie, ale taką Sabrinę ogląda się świetnie na ekranie.  W dużym stopniu problemem jest 8. odcinek, czyli finał tej historii, który może pozostawić z mieszanymi odczuciami. Przez 7 odcinków zbudowano kapitalną historię, wielkie emocje i szokujące niespodzianki, ale ten odcinek finalizuje wszystko zbyt szybko i wydaje się nawet, że za łatwo. To jest ten moment, kiedy kulminacja za bardzo chce być wstępem do kolejnej historii, a za mało czasu poświęca na satysfakcjonujące zamknięcie opowiadanych wątków. Troszkę to marnuje cudny potencjał, jaki budowano przez cały sezon, a trudno powiedzieć, czy kolejna fabuła będzie mieć tyle samo ikry. Na pewno jest sugestia na wiele świeżości. Chilling Adventures of Sabrina wraca do formy, jakiej się nie spodziewałem. Nuda, kuriozalne wątki społeczne i słaba historia została zastąpiona w 3. sezonie ekscytującymi przygodami, mrocznym klimatem, świetnym rozwojem postaci, wielkimi emocjami i niespodziankami, jakich po tym serialu chyba nikt się nie spodziewał. Może finał trochę psuje to, co wyszło dobrze, ale... nie ma to znaczenia. Jest to rozrywka, której chciało się więcej!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj