Czas w naszym polskim komiksowym światku leci na tyle szybko, że ani się nie obejrzeliśmy jak od premiery ostatniego tomu serii Chew minęło ponad trzy lata. Przez dwanaście tomów seria Johna Laymana i Roba Guillory’ego trzymała dobry poziom i zachwycała pomysłowością na polu kreowania kolejnych, zakręconych postaci obdarzonych najczęściej absurdalnymi mocami. Zaznaczę od razu, że nie była to żadna superbohaterska seria, tylko rodzaj apokaliptycznego w swym wymiarze kryminału, tyle że w konwencji groteski. Co więcej, moce poszczególnych bohaterów były związane na przeróżny sposób ze spożywanym pokarmem, co wymagało od twórców fabularnej dyscypliny. Głównym bohaterem był tu detektyw Tony Chu pracujący na zlecenie rządowej agencji FDA – organizacji, która w momencie kurczakowej apokalipsy zyskała niezwykle szerokie uprawnienia. W serii poznawaliśmy też stopniowo rodzinę Tony'ego, która z tomu na tom robiła się coraz bardziej ekscentryczna. Nie pamiętam w tej chwili, czy mieliśmy okazję poznać także główną bohaterkę niniejszego spin-offu, czyli Saffron Chu. Niekoniecznie, ponieważ w dalszej części tej historii Saffron znika z rodzinnego horyzontu – są to już w pełni jej samodzielne przygody. Natomiast w pierwszym z przedstawionych tu tomów, rozgrywającym się jeszcze przed epidemią Pierwszym daniu, mamy do czynienia z familią Chu – na czele z głównym bohaterem głównego cyklu. Tony Chu to nie tylko detektyw, ale także cybopata. To znaczy, że wie dokładnie, jaką drogę przeszedł aktualnie spożywany przez niego pokarm. Natomiast jego siostra Saffron jest określana mianem cyboparki – co znaczy, że zyskuje zdolności osób, z którymi je daną potrawę (muszą to być dokładnie te same zestawy dań). Już po tym opisie widać, jak bardzo jest to zakręcona historia. A to tak naprawdę przedsmak absurdów i dziwacznych wydarzeń, które czekają na czytelników w Chu, a kiedyś były znakiem rozpoznawczym Chew. Co więcej, Tony to policjant, a jego siostra to przestępczyni. I obydwie opowieści w tym tomie – Pierwsze danie i (Jej) opowieści z dna butelki – traktują o przestępczych skokach, a w zasadzie o ich zadziwiających reperkusjach.
Źródło: Mucha Comics
+4 więcej
Za oprawę graficzną tym razem nie odpowiada już Rob Guillory, a Dan Boultwood. Gdyby zestawić prace obu artystów, różnice z miejsca rzucają się w oczy, ale ten styl uwypuklający groteskę i specyficzne fizjonomie bohaterów jest na tyle podobny, że w trakcie czytania Chu wchodzimy w świat znany z głównej serii bez żadnych obiekcji. W pierwszym tomie Layman tak porozstawiał pionki, żeby uwolnić Saffron od rodziny i w kolejnym dziele pójść już na całość z całkowicie szaloną fabułą, której istotną częścią jest pewien popularny motyw gatunku science fiction. I jest to tak inne od tego, co pokazują pokrewne dzieła, że w pełni kupujemy tę zaskakującą fabułę.
Pytanie – czy Chu wnosi coś istotnego do świata wykreowanego przez Laymana? Raczej nie, choć w pewien sposób uzupełnia naszą wiedzę na temat kurczakowej apokalipsy, a przede wszystkim po prostu cieszy kolejną, fajnie wymyśloną postacią kobiecą z kręgu Tony’ego. Raczej nikogo nie polubimy już bardziej od nieodżałowanej Antonelli Chu z głównej serii. Za to Saffron – głównie dlatego, że jest tak różna zarówno od Tony'ego, jak i Antonelli (ma też siostrę bliźniaczkę o odmiennym charakterze) – jest w stanie na nowo zainteresować czytelnika światem znanym z Chew, w którym fabuła przez dwanaście tomów czasem złapała zadyszkę. A Chu dostajemy nowe spojrzenie na serię i świat przedstawiony. Spojrzenie może niekoniecznie świeże, ale przecież czasami bywa tak, że resztki dania potrafią smakować nam najbardziej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj