The Blacklist jest serialem, w którym sprawy odcinka nie nudzą. Mimo że są oparte na pewnym schemacie, to jednocześnie intrygują w takim stopniu, że trudno mieć zastrzeżenia do scenarzystów. Owa "czarna lista" dostarcza wyrazistych i nieszablonowych królów światka przestępczego. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że czarne charaktery to klucz do pojedynczych wątków, tym bardziej że teoretycznie nikt o nich nie słyszał. Nie było więc chyba wielkim zaskoczeniem, że gwiazdą odcinka został występujący gościnnie mistrz telewizyjnego czarnego charakteru - Robert Knepper, któremu z postawą badassa jest do twarzy. Nawet przez chwilę nie miałem wątpliwości, że to on jest owym tajemniczym, idealnym pośrednikiem w nieidealnym świecie. Oczywiście w swojej roli spisał się znakomicie, kradnąc każdą minutę, jaką spędził na ekranie. Bez trudu przyćmił jedną z głównych bohaterek - telewizyjnego świeżaka, Megan Boone.

Zastanawia mnie jednak, kiedy twórcom skończą się pomysły na tak wyrazistych oraz wyrafinowanych przestępców i zaczną się skupiać na wątku głównym, który na razie występuje w tle, w szczególności w scenach wieńczących odcinki. Póki co należy się jednak cieszyć, że nawet sprawy niezwiązane z motywem przewodnim są w stanie zainteresować i przyciągnąć do ekranu. Co prawda nie elektryzują jakoś szalenie, a schemat trochę razi, ale spokojnie można na to przymknąć oko i dobrze się bawić.

[video-browser playlist="634353" suggest=""]

Najnowszy odcinek wyraźnie popchnął do przodu jeden z głównych wątków. Co prawda nie chodzi jeszcze o powiązanie Reda z agentką Keen, ale o starcie chyba już fikcyjnego małżeństwa. Nie ma się tu co za bardzo rozpisywać, bowiem scena końcowa to dopiero przygrywka do właściwej akcji, na którą czekam z niecierpliwością. Sposób, w jaki został pokazany przedsmak konfrontacji dwojga bliskich sobie ludzi, wzbudził sporo pozytywnych emocji. Atmosferę można wręcz było kroić nożem, a szczątkowe dialogi podsyciły tylko niepokój przed burzą, która rozpęta się zapewne na początku kolejnego epizodu.

The Blacklist umacnia swoją pozycję w ramówce kolejnym dobrym odcinkiem. Znajduje dobre proporcje pomiędzy proceduralem a serialem z fabułą ciągłą; umiejętnie posuwa wszystkie wątki do przodu, okraszając je nutą tajemnicy i świetnym aktorstwem (ach, ten Spader) oraz znanymi nazwiskami wśród występów gościnnych. Tylko czekać, aż twórcy zaczną serwować pierwsze odpowiedzi po nakreśleniu obecnej sytuacji.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj