Do tej pory „Constantine” był doskonałym przykładem serialu, który umiejętnie łączył schemat sprawy tygodnia z ciągłym rozbudowywaniem wątku przewodniego – było to robione tak sprawnie, że de facto serial stał gdzieś pomiędzy byciem zbiorem samodzielnych historii a dużą, zwartą fabułą. W 10. odcinku po raz pierwszy mamy do czynienia z epizodem, który wyraźnie zatrzymuje wątek przewodni serii i skupia się na pojedynczej sprawie. Trudno jednak narzekać, bo chodzi o wątek z dawna wyczekiwany i dla fanów „Constantine’a” niezwykle ciekawy – fabuła wreszcie skupia się na przyjacielu i pomocniku Johna, Chasie, przede wszystkim rzucając więcej światła na niezwykłą zdolność mężczyzny, jaką jest powstawanie z martwych. Skąd wzięła się ta moc? Dlaczego Chas wiernie podąża za Johnem? Co z poza-Johnowym życiem Chasa? Wszystkiego tego dowiemy się z opowieści łączącej w sobie teraźniejszość (seria tajemniczych zapadnięć na śpiączkę) z przeszłością (początki znajomości Johna i Chasa oraz pewien wielce znaczący pożar). [video-browser playlist="652822" suggest=""] Fakt, odcinek nieco cierpi na tym, że gdy odejść od Constantine’a i skupić się na jego przyjacielu, wyraźnie widać, że Charles Halford nie jest tak dobrym aktorem jak Matt Ryan, nie ma jego charyzmy i nawet wybuchy złości wychodzą mu jakoś tak blado. Wiele nadrabiają jednak małe smaczki, jak pojawienie się pewnego maga, świetna scena seansu z medium, dobrze pokazane rozdarcie Chasa między Johnem i odpowiedzialnością po wspomnianym pożarze a życiem ze swoją rodziną, a także klasyczna już niespodzianka na sam koniec, czyli wspomnienie matki Constantine’a, co zapowiada kolejny intrygujący wątek. 10. odcinek zaliczyć należy więc do najsłabszych w sezonie, bo na tle pozostałych wypada nieco blado, niemniej trudno mieć do twórców jakieś większe pretensje – ten epizod musiał powstać, musieliśmy dowiedzieć się więcej o tej postaci, a czas na to wydawał się idealny. Skoro jednak już złapaliśmy oddech, być może w kolejnym epizodzie skoczymy na głęboką wodę? Oby. Czytaj również: Wszystkie twarze Constantine’a – runy komiksu „Hellblazer” I tradycyjnie: „Constantine” nie może zostać anulowany.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj