Conviction jest tzw. proceduralem, czyli serialem opartym na historiach rozpisanych na pojedyncze odcinki. Nie ma tutaj mowy o żadnym głównym wątku sezonu, który dodawałby wyrazu całej fabule. Pilot nic takiego nie sugeruje i nie ma nawet wzmianek, że może to ulec zmianie. Bohaterowie będą rozgrzebywać stare sprawy, by sprawdzać, czy do więzienia trafiły winne osoby. Historia przygotowana na premierę jest solidna. Potrafi zaciekawić, trzyma w niepewności i odpowiednio zbija z tropu. Do pewnego momentu nie jesteśmy pewni odpowiedzi, a to zawsze plus serialu kryminalno-prawniczego. W tym drzemie potencjał, bo jeśli bohaterowie będą się zajmować sprawami sugerującymi niewinność, a ostatecznie kończącymi się winą osadzonego, może to być coś interesującego i wartego uwagi, gdyż nigdy nie będzie oczywiste, z czym mamy do czynienia. Jeśli niepewność wkradnie się w poczynania postaci, może to zapewnić emocje. Problemem Conviction jest to, że pod wieloma względami wygląda jak klon Scandal. Mamy silną, niezależną i charyzmatyczną bohaterkę, która posiada ciekawą grupę pomocników i jest związana romantycznie z wpływowym politykiem. Brzmi podobnie, prawda? Na poziomie ogólników czuć mocno tę inspirację. Ba, nawet w formie realizacji pracy grupy głównej bohaterki widać podobne schematy. Tak jakby telewizja ABC chciała mieć w ramówce drugi serial oparty na podobnym szkielecie z niewielkimi zmianami tu i ówdzie, co może razić, bo oglądaniu towarzyszy wrażenie, że gdzieś to już widzieliśmy, a to nie jest atutem żadnej produkcji. Nie jest to jednak kalka wspomnianego serialu Shondy Rhimes, bo gdy spojrzymy głębiej, zauważymy, że Conviction to coś kompletnie innego. Hayley Atwell w roli Hays sprawia pozytywne wrażenie i widać od razu, że to postać, która będzie przyciągać do tego serialu. Aktorce nie brak charyzmy, potrafi budować emocje, a fakt, że jej bohaterka jest córką byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych, wprowadza odrobinę świeżości. Przede wszystkim jest to postać, która nie chce tej pracy, ma lekceważące podejście do wszystkiego i jest nieprzewidywalna. Ktoś taki może sprawdzić się w centralnej roli w dobrym serialu, a Atwell ma warsztat, by tę szansę wykorzystać. Pozostali bohaterowie na razie są standardowi, ze schematycznymi osobowościami, ale z zarysowaną tajemnicą, pozwalającą rozwinąć ich w ciekawym kierunku. Na pewno plus za to, że nikt nie irytuje. Nie można odmówić Conviction przyjemnej otoczki, bo pomimo pewnych mankamentów serial dobrze się ogląda. Potrafi zainteresować, czasem jest zabawnie, a magnetyzm Atwell w roli Hays przyciąga do ekranu. Jeśli fabularnie twórcy go dopracują i pokażą jakiś pomysł na całość nieopierający się na podobieństwach do wspomnianego Skandalu, może to się udać.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj