Wtórnością razi wątek Freemana i Jaspera. Gdyby w pierwszym sezonie Hell on Wheels nie było podobnej historii z pięściarskim pojedynkiem białego z czarnoskórym, byłoby to do przełknięcia. A takim sposobem zapożyczenie jest aż nadto widoczne. Szkoda, że twórcy nie zdecydowali się na coś bardziej interesującego i oryginalniejszego. Niepotrzebny i przewidywalny zapychacz.
W wątku dziewczynki nadal wałkowane jest do znudzenia to samo. Na początku może i było to wiarygodne, ale z każdym odcinkiem poruszania tej samej tematyki, staje się to irytujące i przesadzone. Nie chce mi się wierzyć, że pomimo wszelkich okoliczności, ona tak uparcie chce wydostać się z dobrobytu. Szkoda, bo na początku dziewczyna sprawiała wrażenie inteligentnej, a z każdym odcinkiem to zanikało. Natomiast końcówka wątku jest zaskakująca, ale i zarazem wzbudzająca negatywne odczucia. Przez tyle odcinków Corcoran walczył o dziecko, dbał o to, by miała dostatnie życie w dobrym domu, a teraz po otrzymaniu informacji, że została oddana do ojca-brutala, spłynęło po nim jak woda po kaczce. Brak konsekwencji i pomysłu na wątek, bo jego finał jest niedorzeczny.
[image-browser playlist="598361" suggest=""]©2012 BBC America
Akurat w tym odcinku element proceduralny wypada całkiem nieźle. Sprawa tajemniczego morderstwa dentysty, którego otruto ciastem jest interesująca i kompletnie nieprzewidywalna. Więcej jest w tym humoru i śmiechu, niż we wszystkich poprzednich odcinkach.
Niestety, ale to zbyt mało, aby zachwycać się serialem, tak jak na początku. Odkąd twórcy, z niewiadomych przyczyn, wycięli główny wątek, by pewnie powrócić z nim w ostatnich odcinkach, serial traci na jakości. Ostatnie dwa odcinki sprawiają wrażenie przeciętnych zapychaczy.
Ocena: 5/10