Detektyw Kevin "Corky" Corcoran nie ma prostego życia. Niegdyś bokser, potem bohater wojny secesyjnej, teraz policjant. A właściwie glina, i to taki z krwi i kości. Wręcz protoplasta Luthera i innych, nie cackających się ze zbirami stróżów prawa. Gdy trzeba uderzy, gdy trzeba strzeli, czasem nawet krzyknie: "Stać, policja!" Przy tym wszystkim ma jednak swoje zasady - kręgosłup moralny i uczciwość są oczywiście dopasowane do czasów, w których przyszło mu żyć. Mamy rok 1864, jesteśmy w Nowym Jorku i do tego w jednej z najgorszych dzielnic. Na ulicach brud i smród, małe dziewczynki są w stanie oddać się za kawałek jedzenia, a prostytucja rozkwita w niemal wszystkich barach. 

W tych czasach przyszło żyć Kevinowi. Łapanie przestępców, czy udaremnianie napadów na bank nie jest jednak jego jedynym zajęciem. Oprócz tego ma on swoje prywatne śledztwo. Po powrocie dowiaduje się, że córka nie żyje, a żona zaginęła. Przemierza więc ulice Wielkiego Jabłka w poszukiwaniu wskazówek. Przy okazji wykonuje swoją pracę. A ta nie jest łatwa, w tamtych czasach skorumpowany był niemal każdy, a światem - cóż za nowość - rządziły pieniądze. 

Pilot rzuca widza od razu na głęboką wodę. Pokazuje wszystkich kluczowych bohaterów, nakreśla realia świata przedstawionego, charakterystykę poszczególnych osób i pierwszą sprawę. Jednocześnie daje do zrozumienia z jaką niesprawiedliwością będziemy mieć do czynienia. Pomimo odkrycia tożsamości zabójcy małej dziewczynki, rozwiązania nie ma. 

[video-browser playlist="621182" suggest=""]

Co od razu rzuca się w oczy to świetnie wykonane intro. Jedno z lepszych jakie mamy okazję podziwiać w telewizji. Irlandzka, nieco ostrzejsza muzyka, do tego doskonale zrobiona animacja. Widz ma szansę wsiąknąć w klimat, właśnie poprzez obraz i muzykę. Ta druga zresztą jest dobra również podczas samej akcji, przez cały czas trwania odcinka. W czasach, gdy nierzadko muzyka jest tylko tłem, czymś ledwie zauważalnym czy raczej słyszalnym, jest to mocny plus dla produkcji. Podobnie zresztą jak scenografia, czy kostiumy. Postacie są brudne, mają fantastycznie wykonane ubrania, a wąskie ulice i pełne ludzi barycieszą oko szczegółami. 

Nieźle sobie radzą także aktorzy, a szczególnie Tom Weston-Jones w roli Corcorana. Jego bohater jest tajemniczy, nieprzewidywalny, jednocześnie sprawia wrażenie sprawiedliwego, nieco niepasującego do swoich czasów. Aż dziw bierze, że jest to jedna z pierwszych ról tego młodego aktora. W czasie kręcenia produkcji Tom miał niewiele ponad 25 lat! Ogromny szacunek. Nieźle radzą sobie także aktorzy mu partnerujący. Zarówno Kyle Schmidt jako Robert Morehouse oraz Ato Essandoh jako Matthew Freeman. 

Produkcja nie ustrzegła się pewnych słabszych stron. Nie do każdego trafi klimat produkcji, brak także bardzo wyrazistych i charakterystycznych, czy też bardziej znanych aktorów. Można także dostać uczucia klaustrofobii i widać, że całość kręcona była w większości w studiu. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy do czynienia z naprawdę niezłym serialem o ciężkawym, ale intrygującym temacie. Dziewiętnasty wiek w Stanach Zjednoczonych to fascynujący okres. Niemal Dziki Zachód. Kapelusze, konie, pistolety, ogromne banknoty, dużo alkoholu i udawanego dżentelmeństwa. A w tym wszystkich zbrodnia i detektyw Kevin "Corky" Corcoran - ostatni sprawiedliwy. I nawet biorąc pod uwagę fakt, że pilot momentami się wlókł, a tempo akcji zawodziło, warto dać serialowi szansę. Miła odmiana od wszystkich współczesnych pozycji kryminalnych. 


[image-browser playlist="578298" suggest=""]Premiera serialu Copper w ale kino+ dziś o 20.10. 






To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj