Ogarnięta wojną Szwecja, gdzieś w niedalekiej przyszłości. Poszukująca swojej zaginionej córki Caroline Edh (Noomi Rapace) otrzymuje przydział do tajnej misji o kryptonimie Czarny Krab. Wraz z małą grupą specjalistów z różnych jednostek musi przetransportować do głównego sztabu dwa pojemniki, których zawartość ma zagwarantować koniec toczącego się latami konfliktu zbrojnego. Cały sęk w tym, że podróż - o długości blisko 200 kilometrów - muszą pokonać na łyżwach, poruszając się po zamarzniętym morzu. Brzmi jak coś, co mogło wyjść spod pióra Alistaira McLeana, prawda? Szkoda więc, że to tylko kolejny film Netfilxa. Już sam zarys fabuły prezentuje świetny koncept, który prawidłowo zrealizowany mógłby spokojnie wejść do kanonu klasyki kina akcji. Niestety, potencjał ten jest w dużej mierze zmarnowany. Największym problemem Czarnego Kraba jest tempo. Film trwa 2 godziny, z czego sama historia zajmuje mniej więcej połowę, do tego odrobina ekspozycji, a reszta to zapchajdziura. I żeby ta zapchajdziura była jeszcze jakoś sensownie wykorzystana, na przykład we wspomnianej ekspozycji, ale nie, dostajemy jedynie flashbacki z życia Edh i jej córki na samym początku wojny, które kompletnie nic nie wnoszą. Rozumiem, że ich celem było pokazanie więzi matki i córki, która teraz motywuje naszą bohaterkę, ale kompletnie to nie działa - głównie dlatego, że jest tego zwyczajnie za mało, a do tego strasznie pocięte i wyrwane z kontekstu. Co gorsza, wszyscy inni w tym filmie, nawet członkowie oddziału, są dla naszej bohaterki jedynie tłem. Nie mam nic przeciwko koncepcji kina, w którym mamy jedną silnie zarysowaną postać, takiego "człowieka z misją", ale tutaj nawet tego nie ma - przez słabe zarysowanie postaci Caroline.  W rezultacie skutkuje to tym, że nie czuje się żadnego związku emocjonalnego z postaciami. Sam scenariusz nieźle trzyma się kupy aż do końca filmu, gdy zachowania wszystkich stają się, lekko mówiąc, nielogiczne. Naprawdę, nie rozumiem, jak mogło dojść do pewnych wydarzeń. Jeszcze Edh jestem w stanie zrozumieć, bo desperacko szuka swojej córki i chce być pewna jej bezpieczeństwa, ale reszta zachowuje się po prostu niedorzecznie. I nie kupuję za grosz tłumaczeń o chełpieniu się rychłym zwycięstwem, bo dobrze wyszkoleni wojskowi skupiliby się na powodzeniu kolejnej fazy i zadaniach, takich jak jej rzetelna ochrona.
fot. Netflix
+2 więcej
Nie oznacza to, że film jest zły. Sceny akcji, choć jest ich mało, są intensywne i wywołują dreszczyk, aż chciałoby się więcej. Niesamowite wrażenie robi również setting. Nie da się ukryć, że budowanie klimatu twórcom udało się na piątkę. Czuć, że jest to świat targany długą, wyniszczającą wojną. Tu nie ma już właściwie regularnych mundurów poza galowymi, większość żołnierzy walczy w tym, na czym udało im się położyć ręce, a większość infrastruktury na froncie dawno już trafił szlag. Nawet wspomniane wyżej dłużyzny są ratowane przez atmosferę, jaka panuje podczas scen przeprawy bohaterów przez skutą lodem zatokę. A to wszystko podkreślają zapierające dech w piersi zdjęcia. Nawet przy nocnych ujęciach robi to naprawdę duże wrażenie. Choć nie jest to film tragiczny, Czarny Krab nie jest też dobry. Pięknie namalowany obraz ze słabą historią. Próbować na własne ryzyko,  jak dla mnie warto - choćby z uwagi na zdjęcia.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj