Czarny Mercedes to kryminał osadzony w czasach II wojny światowej, czyli Janusz Majewski bierze dobrze znany widzom okres, by pokazać coś innego. Jak może działać kryminał w czasie nazistowskiej okupacji? Ten film stara się odpowiedzieć na to pytanie, jednocześnie nie idąc zgodnie z podstawowymi regułami gatunku. Nie jest to historia o tym, kto zabił, ale dlaczego to zrobił. Tego pierwszego domyślamy się dość szybko i bynajmniej nie traktuję tego jako wadę, bo jeśli oglądamy z tą świadomością, seans staje się przyjemnością. Szczególnie, że nie brak w tym solidnych zwrotów akcji wyjaśniających kilka kwestii, ale jednocześnie ta zbyt mocna oczywistość rozwiązania wątków w kilku momentach staje się przyczynkiem do nierównego poziomu całego filmu. Cała intrygująca atmosfera sprawia, że bliżej temu do klimatu noir, niż zwykłego kryminału. W tym filmie jest wiele sprzeczności, które mimo wszystko tworzą nieoczywisty projekt.
Na pierwszym planie obserwujemy intrygę kryminalną i śledztwo polskiego policjanta, gdy kolejne tropy prowadzą go do, może zbyt oczywistych odpowiedzi. Jednak ma to wszystko swoją atmosferę, a przedstawienie realiów pracy policji w rzeczywistości okupowanej Polski to intrygujący koncept. Być może wszystko jest czasem po prostu poprawne, dobrze się oglądające i bez większej werwy, to trudno narzekać na brak uroku historii, która ma drugie dno.
Głębszym aspektem jest pokazanie, że Czarny Mercedes to tak naprawdę historia o skrywanych ludzkich sekretach, a być może nawet o człowieczeństwie w nieludzkich czasach. Każdy bohater na pierwszy rzut oka wydaje się stereotypem, z którego Majewski szybko zrywa maski, dając nam postaci z krwi i kości. Takie, które mają swoje tajemnice, demony i różne, często groźne wady. Dzięki temu odkrywanie każdego bohatera i jego roli w kryminalnej opowiastce staje się najmocniejszym punktem rozrywki płynącej z Czarnego Mercedesa.
Andrzej Seweryn kradnie ten film wręcz bezlitośnie. Jego hrabia to rola trzecioplanowa, ale jest tak dziwaczna, perwersyjna i komiczna, że zapada w pamięć na długo. Wyróżnia się, bo Seweryn ma kilka mocnych kwestii, w których pokazuje pełnię profesjonalizmu, talentu i dystansu. Szkoda, że tego samego nie można powiedzieć o pozostałych bohaterach, którzy są w dużej mierze - ponownie użyję tego słowa - poprawni. Nie mają ani miejsca, by zabłysnąć aktorsko, ani potencjału charakterologicznego, by wyciągnąć z tego coś więcej. Chyba najbardziej rozczarować może Artur Żmijewski, którego adwokat jest zbyt sztywny i pozbawiony emocji. Trudno do końca stwierdzić, czy to wina samego aktora, czy budowanego przez Majewskiego charakteru postaci, ale gdy takowy staje się nudnym dodatkiem do niezłej historii, robi się problem.
Realizacyjnie jest to naprawdę dobrze wykonana rzecz. Przedstawienie realiów epoki jest nieoczywiste, ale wiarygodne. Pozwala momentalnie uwierzyć w przedstawiony świat i po prostu wczuć się w opowieść. Być może jeden z ważniejszych spoilerowych wątków jest większym problemem Czarnego Mercedesa, bo choć dodaje wyrazu pewnej postaci, staje się obrazem niewykorzystanego potencjału i lekkiego przynudzania. A tego typu rzadkie w polskim kinie motywy zasługują na ciekawsze wykorzystanie. Fani książki najpewniej domyślą się, o czym mówię.
Czarny Mercedes jest po prostu niezłym, sprawnie zrealizowanym filmem legendy polskiego kina. Ciekawy, ładnie wyglądający, ale w zbyt wielu miejscach być może za bardzo pozbawiony charakteru i pazura, bo wydaje się, że potencjał książki reżysera jest o wiele większy, niż pokazał on na ekranie. Solidne kino.