Od początku wiemy, że będziemy mieli do czynienia z wątkiem głównym - nie wiemy tylko którym. Bo, jak wiadomo, twórcy postanowili w obecnym sezonie postawić na aż trzy. Jednym jest kwestia HR i śledztwa Carter, drugim sprawa Root, a trzeci to tajemniczy mściciele zabijający niewygodnych im ludzi. 

Tym razem dostajemy wszystko na raz, co zresztą w piękny sposób się łączy. Na początku Shaw zostaje porwana przez Root, wobec której Maszyna zdaje się mieć własne plany. Szybko dowiadujemy się, że tak naprawdę ona też ma swoje trzy różne "oddziały". Jednym jest rząd i jego ludzie, którzy zajmują się terroryzmem. Drugim - Finch wraz z Johnem, którzy ratują "nieistotnych". Trzecim wydaje się być Root, która eliminuje tych zagrażających samej Maszynie. Trochę to zagmatwane, ale wierzę, że twórcy odpowiednio wyjaśnią znaczenie bohaterki Amy Acker. Na razie zasiali ziarno niepewności w emocjonującej końcówce i rozmowie Fincha z Root, który stwierdza, że może właśnie tego (jej uwięzienia) Maszyna chce. Czyżby miał z nią o wiele lepszy kontakt, niż nam się wydaje? Wszak jest jej twórcą, więc nie byłoby w tym nic dziwnego. 

Poznaliśmy też nazwę tajnej organizacji ukazanej kilka odcinków temu. Nazywają się Czujnymi i nie do końca wiadomo, co robią. Działają chyba trochę na zasadzie WikiLeaks, obserwując agencje rządowe i wszystkich posiadających jakieś tajemnice, jednocześnie pozostając w ukryciu (chyba że muszą zlikwidować niewygodnych świadków). Tutaj też pozostaje wierzyć twórcom, że należycie wątek wyjaśnią i ładnie doprowadzą do końca. 

[video-browser playlist="634206" suggest=""]

W odcinku ukazane zostały trzy znakomite motywy, a każdy z bohaterów miał okazję pokazać się z dobrej strony. Nieźle wyglądała współpraca Shaw i Root, szczególnie ich pożegnanie (ach, ta bezpretensjonalność Shaw; jak jej nie kochać?!). Dużo do roboty miał Harold, który sam prowadził śledztwo. Kilka tu detektywistycznych wstawek, co niezwykle mnie ucieszyło. Podobnie jak sprawa Carter - policjantka ma haka na młodego członka HR i jest coraz bliżej odkrycia prawdy. 

Najmniej do roboty miał właściwie sam Reese, który był tylko tłem i dodatkiem do wydarzeń. Zaliczył za to kilka naprawdę niezłych scen akcji - jak zwykle zresztą. Przy takiej liczbie postaci brakowało też trochę Fusco, ale nic dziwnego - kiedy ma się kilku bohaterów, jednego czasami trzeba sprowadzić na boczny tor. Miejmy nadzieję, że nawrócony detektyw otrzyma jeszcze swoje pięć minut. 

Szósty epizod to wiele emocji, powrót do wątku głównego i naprawdę dobry scenariusz. Impersonalni są obecnie jednym z najlepszych i najbardziej przemyślanych procedurali z wyrazistymi bohaterami i dobrą kreacją świata przedstawionego. Oby więcej takich odcinków!

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj