Dash i Lily to serial Netflixa, który okazał się jedną z najbardziej nieoczekiwanych, pozytywnych niespodzianek 2020 roku. To prawdziwe lekarstwo na ponurą rzeczywistość dnia codziennego.
Dash i Lily to na pierwszy rzut oka po prostu świąteczna komedia romantyczna w wydaniu serialowym. Jednak takie scharakteryzowanie tej produkcji jest daleko krzywdzące, bo w odróżnieniu od taśmowo produkowanych filmów na Święta, ten ma jakość, charakter, pomysł i ogrom naturalnego uroku, który potrafi szczerze oczarować. Okazuje się, że historia w tym gatunku nie musi być banalna, sztampowa, pusta i pozbawiona jakichkolwiek emocji. Może być romantyczna, ale zarazem ludzka, ważna pod kątem emocjonalnym i autentyczna. Taka, w którą można uwierzyć nie tylko dzięki serialowej formie, bo pozwalamy sobie na rozwój opowieści w dłuższym czasie, ale przede wszystkim dzięki realizacji pokazującej serce po właściwej stronie.
Sam koncept fabularny jest dość nietypowy, bo choć jest to historia nastolatków, oboje mają dojrzałe dusze. Nie są to ekstrawertycy, doskonale znani z amerykańskich filmów młodzieżowych, którzy odnajdują się w każdej sytuacji. Są to osoby na pozór tak zwyczajne, jak i wyjątkowe. Takie, które wydają się bardziej uniwersalne i możliwe do identyfikowania się widzom z wielu krajów, bo ich rozterki są czysto ludzkie i prawdziwe, a nie wydumane, bo nie dostali na 16 urodziny superdrogiego auta czy dostali kosza od licealnej gwiazdy. To stanowi o sile
Dash i Lily, ponieważ zwyczajność głównych bohaterów determinuje odbiór całej historii i pozwala swobodniej uwierzyć w budowane uczucie oraz ich osobiste problemy, z którymi się mierzą. Oczywiście dużą rolę w tym odgrywa chemia pomiędzy aktorami, którzy przecież z uwagi na formę bardzo rzadko są na ekranie razem, ponieważ porozumiewają się staromodnie przez przekazywany sobie notatnik, nie komórki, maile czy messengery. Jednak czuć, że pomimo odległości, ta chemia działa na innym poziomie, a gdy w końcu się spotykają, jest to tylko potwierdzeniem tego faktu.
To co naprawdę jest niespodziewane, to nie humor, czy dobrze prowadzony wątek romantyczny w świątecznej otoczce, a warstwy emocjonalne budowane w obu postaciach. Oboje z uwagi na bycie raczej zamkniętymi osobami mają określone problemy, nieprzepracowane osobiste trudności oraz prywatne okoliczności komplikujące sytuacje. Twórcy doskonale wykorzystują motyw miłości do pokazania, jak praca nad sobą i otwieranie się na świat może zmienić nasze życie. Nie jest to łatwe, bo los cały czas rzuca kłody pod nogi (tak, ci bohaterowie nie mają mimo wszystko lekko), ale poprzez te odcinki oboje dojrzewają i zmieniają się w kogoś nie innego, ale lepszego. Pozwala to im wyjść ze skorup, w których się zamknęli z różnych przyczyn, ale brak motywacji nie pozwalał im obalać budowanych murów. To wszystko się zmienia w sposób naturalny, stopniowy, bo oboje motywują wzajemnie siebie do czegoś więcej. Czy nie na tym miłość powinna polegać? Wzajemnym wsparciu i wspólnym byciu lepszymi ludźmi? Ten serial wydaje się wieloznacznie stawiać różne pytanie na temat oblicz miłości nie tylko przez pryzmat głównej pary, ale też postacie poboczne, które pojawiają się w ich życiu i ich motywacje pokazują różne, ludzkie problemy.
Przede wszystkim jednak ten serial ma nielimitowane pokłady uroku, emocji i pozytywnej energii.
Dash i Lily to taki serial, który poprawi nastrój, ale nie w stylu
guilty pleasure, sztampowych świątecznych komedii romantycznych, ale dzięki jakości, humorowi i przemyślanej historii. To taki dowód na to, że ten gatunek, który wydaje się wyeksploatowany do granic możliwości, wciąż może dać coś, co staje się dobrą i wartą tego czasu rozrywką. Nawet jeśli ostatecznie koniec tej romantycznej historii wydaje się oczywisty i przewidywalny, to droga do tego jest kluczem do wzruszeń i wielkich emocji. Trudno więc narzekać na odstające jakościowo zakończenie.
Dash i Lily to taka propozycja dla każdego, kto na imprezach jest zagubiony, a w kontaktach międzyludzkich nie czuje się pewny. Ten serial pozwoli uwierzyć, że można przezwyciężyć problemy i ograniczenia, a tak naprawdę w byciu wyjątkowym, czy to molem książkowym, czy osobą nawet troszkę początkowo nieufną i zamkniętą nie ma nic złego. Twórcy potrafili stworzyć jakościową historię, w której przede wszystkim taki człowiek się odnajdzie i może uwierzyć, że miłość jest czymś więcej niż świecą rozświetlającą mrok. Może rozpalić gwiazdy, gdy się w nią na nowo uwierzy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h