Dawid i elfy to w pewnym sensie pierwszy polski film świąteczny, który nie jest komedią romantyczną.
Dawid i Elfy to typowy film świąteczny. A to może być jednocześnie zaletą, jak i wadą. Prezentuje znane klisze gatunkowe z drobnymi nowościami kulturowymi i interpretacyjnymi. To dzięki nim historia Elfa w Warszawie ma więcej sensu i trochę odciąga poszczególne wątki od schematów, z którymi są nierozerwalnie złączone. Zdaję sobie sprawę, że dla widza zagranicznego to nic nowego. Jednak dla polskiego odbiorcy to rzecz zaskakująco solidna, bo choć odtwórcza formalnie i scenariuszowo, to świadomie wykorzystująca klisze do opowiadania uniwersalnej historii. Jednego tej produkcji nie można odmówić: ma świąteczny czar, którego w tego typu filmach szukamy.
Historia z pewnością da widzom do myślenia. Pamiętajcie, że filmy świąteczne to nie tylko zabawa i przyjemności, ale przede wszystkim ciepłe, uniwersalne przesłanie, które ma trafić do każdego. W typowym tonie dla gatunku twórcy przypominają, by cieszyć się sobą, znaleźć czas dla rodziny i pielęgnować swoje wewnętrzne dziecko. To zostało dobrze pokazane na przykładzie rodziców tytułowego bohatera. Zwykli, pełni pasji ludzie wypaleni przez korporacyjną pracę w Warszawie odzyskują świąteczny zapał dzięki perypetiom Dawida i Elfa Alberta. Jest coś pięknego w tym, jak w polskich warunkach, bez popadania w skrajności czy kicz komedii romantycznej, przekazano te pozytywne emocje. Twórcy udowodnili, że korzystanie ze schematów gatunkowych nie jest złe, gdy robi się to świadomie. Możemy im wiele wybaczyć, bo film jest przepełniony świątecznym klimatem, który zachwyca.
Dawid i Elfy z jednej strony to uniwersalna produkcja, którą mogą obejrzeć ludzie na całym świecie. Z drugiej zaś to film bardzo bliski polskim widzom. Da się to odczuć w budowie świątecznego klimatu za pomocą muzyki. Są momenty, gdy w tle słyszymy być może w ogóle niepasujące nam anglojęzyczne utwory, by w innych scenach pojawiały się znane polskie kolędy. To zaskakująco dobrze się zgrywa - jest w tym zachowana równowaga. To samo czuć w kwestii prezentacji Elfów, Świętego Mikołaja (nawet sympatycznie wypadł Cezary Żak) i krajobrazów. Nigdy do tej pory polskie góry nie wyglądały tak... epicko i klimatycznie, niczym z jakiejś produkcji fantasy. Zdjęcia w scenach u dziadków Dawida potrafią wizualnie zachwycić i zaskoczyć. Efektów specjalnych nie ma wiele, ale stoją na dobrym poziomie.
Dawid i Elfy to zaskakująco przyjemny film świąteczny, który powinien przede wszystkim spodobać się dzieciakom. Prosty, z dobrym morałem i historią dającą kawał solidnej rozrywki. Pewnie nigdy więcej do niego nie wrócę, ale na jednorazowy seans sprawdza się nieźle. Przygotujcie się na dawkę świątecznego nastroju w polskim wydaniu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h