W tym sezonie poznaliśmy już księżniczkę Aurorę, Mulan czy kapitana Haka. Jednak nikt nie zrobił tak piorunującego wrażenia jak właśnie dr Whale. (Może jedynie postać Rumpelstilskina była i jest o wiele bardziej fascynująca). Po raz pierwszy David Anders mógł tak naprawdę pokazać swój kunszt aktorski w Once Upon a Time. Bajkowa postać dr Wiktora Frankensteina jest bowiem bardzo charakterystyczna i daje spore możliwości do popisu. Anders wykreował bohatera, którego można się bać, a który jednocześnie niesamowicie fascynuje i pociąga. Czuć wręcz namacalną grozę jaka wytwarza się wokół tej postaci, która w połączeniu z jej historią intryguje widza. Anders w tej roli jest po prostu bardzo przekonuwujący. Oszałamia swoją kreacją i stawia kolejne pytania. Myślę, że nie tylko ja jestem zaciekawiony kto będzie bratem szalonego doktorka. W końcu nie przypadkiem odcinek został zatytułowany "The Doctor". Postać podwójnego doktora zdominowała przecież większość odcinka, ale dzięki umiejętnemu prowadzeniu fabuły, nie przyćmiła innych ważnych wątków.
Od zawsze bowiem historia i układanie kolejnych jej części było jedną z najmocniejszych stron Once Upon a Time. Twórcy w drugim sezonie tylko to potwierdzają. Wszystko do siebie świetnie pasuje, kolejne fakty się zazębiają, a my możemy czuć niesłabnącą radość z poznawania dalszych historii ulubionych bajkowych postaci. Scenarzyści naprawdę fenomenalnie bawią się konwencją opowiadania fabuły nie po kolei, a w tym sezonie dorzucają do tego jeszcze czas teraźniejszy w Zaczarowanym Lesie. Mogłoby się wydawać, że jest to już za wielki mash-up, ale w przypadku tej baśniowej produkcji sprawdza się idealnie.
[image-browser playlist="597862" suggest=""]
©2012 ABC
Z niesłabnącą siłą fascynuje odkrywanie nowych faktów z przeszłości Złej Królowej czy Rumpelstilskina, ale wciąga też obecna sytuacja w Zaczarowanym Lesie, która jest prowadzona w nieszablonowy sposób. Jeszcze kilka odcinków temu spodziewałem się, że to nasz uroczy Książe będzie podejmował kolejną misję ratowania swojej rodziny. Jednak twórcy uchwycili ten problem od drugiej strony i to Śnieżka wraz z córką starają się wydostać z krainy bajek. I to mi się niesamowicie podoba. Dzięki temu nie tylko częściej gościmy w Zaczarowanym Lesie, ale po wydarzeniach z obecnego odcinka zdaje się, że czeka nas tam jeszcze niejedna brawurowa przygoda, w której emocje będzie zapewniała nie tylko Cora, ale i kapitan Hak postara się dorzucić swoje trzy grosze.
Niestety nieco na drugi plan zeszły wydarzenia w Storybrooke. Nie jest to w żadnym stopniu wielki błąd. Sytuacja w miasteczku w stanie Maine wydaje się być już mocno wyeksploatowana. Nie jest też potrzebne pokazywanie wydarzeń tam się rozrgywających, z taką częstotliwością, jak w pierwszym sezonie. Aczkolwiek nadal miło ogląda się Storybrooke, ale tylko wtedy, gdy na pierwszym planie są relacje między postaciami, a nie motyw wydostania się poza granice miasta, który już podczas premiery bardzo raził sztucznością.
[image-browser playlist="597863" suggest=""]
©2012 ABC
Once Upon a Time po słabych pierwszych odcinkach wskoczyło z powrotem na swój wysoki poziom. Fascynuje, intryguje i wciąga, a magię czuć prawie w każdej minucie odcinka. Świat bajek znowu zaprasza do przeniesienia się w inny świat i zapomnieniu o problemach dnia codziennego. Tego właśnie oczekuję od dobrego serialu. Co jeszcze lepsze - do zobaczenia na ekranie napisu "i żyli długo i szczęśliwie" zdaje się być naprawdę daleko. To zaś gwarantuje dobrą rozrywkę, nie przez rok, a przez kilka następnych lat. I oby tak było!
Ocena: 8+/10