Serial Once Upon a Time ma to do siebie, że wątki sezonowe kończy przed finałem. Jest to dosyć niecodzienny sposób. Większość seriali prowadzi historię sezonu w taki sposób, aby wielki finał był zwieńczeniem fabuły: emocjonalną, pełną niespodzianek kulminacją wydarzeń. Tymczasem Once Upon a Time robi inaczej. Wszystko kończy wcześniej, a wielki finał służy wprowadzeniu nowych wątków, które rozwijane i kontynuowane będą w następnym sezonie. Sposób dosyć ryzykowny, bo wygląda to raczej jak wprowadzenie do nowego sezonu, a nie zakończenie obecnego. Jednak każdy, kto ogląda ten serial, doskonale zdaje sobie sprawę z tego jak on działa - finały ogląda jako wprowadzenia lub prologi, a niekoniecznie jako epilogi. I to jest dobre, producenci mają swój styl i ważne, że on wypala i wychodzi. Po tym jak z tragicznym losem spotkał się Robin, uwaga widzów skupiona była na Reginie i oczekiwaniu, czy podda się swojej złowieszczej naturze. Nie zapominajmy, gdy pierwszy raz straciła ukochaną osobę, ścigała Śnieżkę przez wiele lat, aż w końcu rzuciła klątwę na cały Zaczarowany Las. Ale to już nie jest ta Regina. Zmieniła się, całkowicie. I nawet jakby chciała ulec Złej Królowej, zbyt dużo czasu spędziła w butach bohatera, by mogła po prostu czynić zło. Ukłonów nigdy nie będzie za wiele dla wspaniałej Lany Parilli. Doskonale wychodzi jej żonglowanie emocjami, dzięki czemu dylemat Reginy jest wiarygodny. Ostatecznie bohaterka nie poddaje się i gotowa jest walczyć ze swoim złym alter ego, co naprawdę cieszy. Gdyby producenci złamali tę postać i ponownie zmienili ją w mściwą, Złą Królową, to byłoby nudne, przesadzone i przede wszystkim, nielogiczne. Regina dokonała tak wiele, strata mężczyzny nie powinna jej złamać. Ale to wcale nie znaczy, że nie zobaczymy nigdy więcej Złej Królowej - producenci wpadli na bardzo dobry pomysł, który nie oznacza poświęcenia progresu Reginy. Finał wprowadził do świata Once Upon a Time zupełnie innych bohaterów, już niekoniecznie znanych z tradycyjnych baśni, czy bajek tworzonych przez Disneya. Jekyllowi i Hyde’owi daleko do bajkowych postaci. Miałam mieszane uczucia co do Hyde’a. Bo o ile Jekyll wyszedł nawet dobrze, to jego złe wcielenie nie przekonuje. Nie jest to złoczyńca, który budzi grozę. A może to jest wina tego, że nie znamy jego motywów? Może zostanie nam to lepiej przedstawione w nowym sezonie, bo akurat złoczyńcy to to, co temu serialowi wychodzi naprawdę dobrze. Są to złożone postacie, z ciekawą historią, która doprowadziła ich do punktu, w którym stali się źli. A taki Hyde? Ktoś, kto we własnej osobie i z własnym, niezależnym umysłem, dopiero co powstał… Jakie on może mieć motywy? Co w nim będzie na tyle ciekawego, by zachwycić fanów? No url Kompletnie nie rozumiem postaci Henry’ego. Zaczynał mieć jakieś znaczenie, a przede wszystkim, od jakiegoś czasu mniej denerwował. Jestem w stanie zrozumieć jego zachowanie w kwestii zniszczenia magii. Jako nastolatek odbiera wszystko inaczej, silniej. Widząc, co się stało w życiu jego mamy, chce, by już nikt więcej nie musiał cierpieć z powodu magii. I to jest w porządku, choć jego działania nie mogłyby przynieść niczego dobrego i on powinien o tym wiedzieć, to jest to jednak jakieś stanowisko. Szkoda, że kilkanaście minut później, gdy zniszczył magię, kompletnie zmienił zdanie i uznał, że magia jest jednak potrzebna i trzeba ją odzyskać. Osobiście wolę Henry’ego będącego właśnie takim, wierzącym, walczącym o to, by inni uwierzyli. Scena podczas której namawia Nowojorczyków do wrzucenia monety do fontanny jest może trochę kiczowata, ale wzruszająca. To był moment, w którym serial na chwilę wrócił do pierwszego sezonu. Ale scenarzyści nie powinni tak skakać z tym bohaterem, bo zmiana stanowisk z jednego na drugie ot tak, nie jest ani wiarygodna, ani interesująca. Stworzenie nowego świata, z nowymi bohaterami, może być czymś zupełnie nowym dla serialu, będzie wyzwaniem dla producentów i świeżą energią, która jest tu potrzebna. Mamy szansę poznać bohaterów, którzy albo powstaną specjalnie na potrzeby serialu, albo do tej pory ich historie nie były tak znane szerszej publiczności jak np. Śnieżka, czy Czerwony Kapturek. Once Upon a Time ma ogromną szansę na stanie się serialem jeszcze lepszym, ale jednocześnie jest ryzyko klęski. Nowi bohaterowie mogą ukazać mankamenty scenarzystów: wykorzystywanie postaci, które miały gotowe historie, jest łatwe. Stworzyć coś nowego, to jest sztuka. Twórcy serialu wydają się jednak mieć konkretny plan na rozwój wydarzeń. Miejmy nadzieję, że mają także plan na rozwinięcie nowego złoczyńcy. A wtedy być może wraz z 6. sezonem będziemy świadkami powstania nowej jakości. Tymczasem 5. sezon kończy się na przyzwoitym poziomie. Pozwolił wykazać się kilku bohaterom, przedstawił nowych, wprowadził nową historię. Ale przede wszystkim, nie zawiódł.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj