Odcinek Awake odrobinę przywraca dobre wspomnienia z pierwszego sezonu Once Upon a Time, kiedy ten serial był w miarę prosty, logiczny, a przede wszystkim nie zapełniony bohaterami z każdej możliwej bajki aż po brzegi. Wystarczyła historia Emmy, jej rodziców oraz Reginy – czy raczej Złej Królowej – aby widzowie pokochali ten serial. Z czasem jednak wszystko stało się do tego stopnia pogmatwane, przedstawiając niemal każdy fragment z życiorysu większości postaci, że Once Upon a Time przestało wywoływać większe emocje. Jednak epzod Awake jest małym powrotem do Storybrooke z czasów działania Mrocznej Klątwy, pokazując najbardziej znaną i uroczą parę serialu, czyli Śnieżkę i Księcia z Bajki w nowej odsłonie. Kto by pomyślał, że David obudził się ze śpiączki o dziesięć lat za szybko, podejmując jednak ze Śnieżką ważną decyzję – chce poczekać, aż Emma dorośnie i wypełni swoje przeznaczenie jako Wybawczyni. Z pewnością nastolatka nie podołałaby Złej Królowej i nie uratowała mieszkańców Storybrooke. Po raz pierwszy od dawna rzeczywiście retrospekcje pokazały coś interesującego z przeszłości bohaterów. Na początku pojawiło się zresztą sporo wątpliwości – przecież wiemy doskonale, jak wyglądało przebudzenie się Davida, więc jak możemy oglądać inną wersję tego samego zdarzenia? Jednak po chwili okazało się, że to tylko krótka przerwa od snu. Motyw snu nie wziął się zresztą znikąd – współcześnie rodzice Emmy walczą z kolejną klątwą która sprawia, że gdy jedno z nich śpi, drugie jest przytomne. Dość okrutne, ale i na to znalazła się rada – lojalni przyjaciele dzielą się klątwą między sobą. W tym i Regina, która przypomina tylko, jak przez sześć sezonów serialu zmieniły się relacje łączące bohaterów. Na całe szczęście Kapitan Hak wraca do Emmy a raczej zostaje przez nią uratowany w ostatniej chwili, kiedy milusińscy, byli poplecznicy Piotrusia Pana już zabierali się za palenie Haka na stosie. Ograniczy to w dużej mierze dramat, a w końcu stworzy nadzieję na ślub zakochanej pary. Trochę za to dziwi reakcja Davida na wyznanie Haka o zamordowaniu jego ojca. Okazuje się, że przyszły teść i tak wiedział o wszystkim od Emmy – i to od dawna – więc generalnie wszelkie wyrzuty sumienia Haka nie miały większego znaczenia. Jesteś innym mężczyzną – stwierdza David i wybacz niedoszłemu zięciowi. Proste to i bezbolesne, aż za bardzo… Jeżeli komuś brakowało nowych bohaterów, to jest i rozwiązanie. Tygrysia Lilia okazuje się wróżką bez skrzydeł (serio?), a wystarczy sprawdzić castingi, żeby zauważyć, że nie pojawiła się ona w tym sezonie pierwszy i ostatni raz. Grająca ją Sara Tomko pojawia się co prawda tylko na kilka minut, ale zapada w pamięć. Uczynienie z niej byłej wróżki jest odrobinę śmieszne i dziwne, ale można to zrzucić na wymogi fabuły. Swoją drogą, ciekawe, skąd też wiedziała, że w Storybrooke dzieją się właśnie rzeczy przełomowe…? Matka Golda, włócząc za sobą czarną szatę, uśmiecha się z wyższością, zdając się rządzić i dzielić w Storybrooke. Kiedy matka wygląda zdecydowanie młodziej od własnego syna, wydarzenia dziejące się na ekranie w ogóle ogląda się z lekkim zakłopotaniem. Co prawda przykład Emmy i jej rodziców powinien uodpornić widza na takie przypadki (nie wspominając rodziny Gideona…), ale i tak jest trochę dziwnie. Sam odcinek zresztą nie obfituje w liczne sceny z udziałem Czarnej Wróżki, co można tylko uznać za plus, ponieważ złoczyńca jest z niej sztampowy i nijaki. Miło było powrócić do Storybrooke z czasów klątwy. Retrospekcja o dziwo okazała się najmocniejszym punktem odcinka, ale to tylko dowód na to, że Once Upon a Time chyba już słusznie zmierza ku końcowi…
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj