"Defiance" szybko przypomina widzom, że fabuła skupia się na tytułowym miasteczku, więc Irisa i Nolan nie zostaną nagle wywiezieni na inny kontynent. Dlatego też pojawia się proste i przewidywalne rozwiązanie, które pozostawia jedynie z obojętnością. Kindzi jest postacią irytującą, głupią, sztuczną i nieciekawą. Jej ojciec ma charyzmę i jemu możemy uwierzyć, że jest w stanie zastraszyć oraz osiągnąć postawiony przez jego rasę cel. Kindzi jest karykaturą, co doskonale potwierdza 11. odcinek. Przekombinowane zabawy z Nolanem są nudne i nie reprezentują sobą nic ciekawego. Problem pojawia się, gdy dochodzi do bezpośredniego starcia Kindzi z ojcem, które jest boleśnie przewidywalne. Wszystko jest oparte na wyświechtanych banałach i prowadzi do jedynego możliwego rozwiązania. Szkoda, bo zmarnowano potencjał niezłej postaci. Tradycyjnie najjaśniejszym punktem jest Datak i Stahma. Ich wspólne sceny elektryzują, mają klimat, a ich rozmowy to piękny popis scenarzystów. Najlepiej oczywiście ogląda się Stahmę w towarzystwie służki, gdy obserwujemy wyśmienitą grę słowną i pokaz manipulacji. Za coś takiego lubię tę postać i jej historię. Szkoda, że jest to tylko drobny element przytłoczony przez masę niepotrzebnych wątków i błędnych decyzji. [video-browser playlist="740696" suggest=""] Powrót Berlin to formalność, którą możemy odhaczyć z listy. Potencjał całego wątku tradycyjnie nie został wykorzystany, więc raz-dwa i Berlin znów jest najlepszą przyjaciółką Amandy. Szkoda, bo można było to pokazać ciekawiej i z jakimiś emocjami, a nie po linii najmniejszego oporu. Cliffhanger z Kindzi może być obietnicą, że końcówka sezonu nareszcie zagwarantuje trochę emocji i dramaturgi. To jest coś, co może uratować "Defiance" i sprawić, że widzowie jeszcze wrócą do tego serialu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj