Początkowe minuty "Head Shots" nie zwiastowały uspokojenia akcji, jakie nastąpiło po czołówce. Nalot policji na szemrany motel powiązany ze zniknięciem przyjaciółki Bullet przyniósł kilka nowych poszlak, ale na ich rozwinięcie będziemy musieli poczekać do kolejnego odcinka.

Tym razem twórcy pozwolili nam nieco bliżej przyjrzeć się postaciom, które na tę chwilę są idealnymi kandydatami zasługującymi na miano red herrings - typowych dywersji mających na celu zwiększenie liczby potencjalnych podejrzanych. Mowa oczywiście o więziennych strażnikach opiekujących się Sewardem. Aaron Douglas (Battlestar Galactica) i Hugh Dillon (Flashpoint) to aktorzy na tyle rozpoznawalni, aby przykuć uwagę wprawionego serialomaniaka, ale czy mogą zaoferować coś więcej niż tylko odwrócenie naszej uwagi? Grany przez Dillona Becker ma niewątpliwie nierówno pod sufitem. Powrót po pracy do niewyżytej żony i wyalienowanego syna traktuje jako wymuszoną przerwę pomiędzy psychicznym i fizycznym gnębieniem skazańców. To w więzieniu czuje się jak w domu i chyba "tylko" to jest jego spaczeniem. Za to Henderson sprawia wrażenie przyzwoitego faceta, podniszczonego przez pracę, której nienawidzi, i rodzinę, do której nieśpieszno mu wracać. Ciekawe, co lubi robić w wolnym czasie. Jestem pewien, że prędzej czy później Linden i Holder wpadną na jego trop.

Wątek ulicznych dzieciaków może powoli doprowadzać do depresji. Traktowana do tej pory po macoszemu postać Twitcha przeżyła tym razem prawdziwy dramat. Scenarzyści nie pieszczą się z widzem i bardzo poważnie podchodzą do utrzymania średniej chociaż jednego gwałtu co dwa odcinki na młodocianej postaci. Chyba najbardziej szokującym momentem "Head Shots" była rozmowa Linden z "matką" Kallie. "To tylko etap przejściowy. Wyrośnie z niego" - to reakcja kobiety na uświadomienie jej przez Linden, że jej córka jest prostytutką. Jeżeli mamy szukać jakichś pozytywów w tym jakże nędznym półświatku, to możemy pocieszać się poprawą w relacjach Holdera z Bullet. Ich złośliwe przekomarzanki na komisariacie sprawiły, że postrzegam teraz tę chłopczycę jako miniaturową wersję detektywa ("przerośniętego, albinoskiego Królika Bugsa"). W każdym razie widać jakieś światełko w tunelu, choćby dla jednego zbuntowanego młokosa.

[video-browser playlist="635684" suggest=""]

Na pierwszym planie wyróżniała się również rywalizacja między trójką głównych detektywów. Przez chwilę wydawało się, że Holder jest rozdarty między Linden a swoim bardziej doświadczonym, acz zgorzkniałym, partnerem. Nie musieliśmy jednak czekać długo na jego decyzję i od przyszłego odcinka Reddick powinien pójść w odstawkę, a Sarah i Stephen zaczną znowu pracować razem.

Seward był w tym tygodniu nastawiony do życia bardziej filozoficznie - "Na wszystkich nas ciąży wyrok śmierci. Nieważne, czy jesteśmy winni, czy nie". Do tej pory skazaniec sprawiał wrażenie człowieka nie do odratowania, któremu nie zależy na niczym, nawet na synu, o czym świadczy wątek samookaleczenia z poprzedniego epizodu. Pewien brutalny eksperyment Beckera zmusza jednak Sewarda do okazania krzty empatii i każe sądzić, że być może godzi się on na swoje rychłe spotkanie ze śmiercią z zupełnie innego powodu niż morderstwo swojej żony - zbrodni, której być może wcale nie popełnił.

Dochodzenie zaskakuje w swoim trzecim sezonie dojrzałością opowiadanej historii, ponownie racząc nas niepowtarzalnym klimatem mrocznego Seattle i wykraczając poza ramy standardowego serialu kryminalnego, oferując widzowi dające do myślenia wartości edukacyjne związane z realistycznym ukazaniem społecznego marginesu w Stanach Zjednoczonych.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj