Devs skupia się na ogromnym koncernie technologicznym Amaya z Doliny Krzemowej, któremu przewodzi ekscentryczny Forest. Wśród ogromnej rzeszy jego pracowników znajdują się Lily i Sergei, którzy są parą. Pewnego dnia Sergei dostaje od Foresta propozycje dołączenia do jego elitarnego oraz bardzo tajnego projektu, tytułowego Devs. Jednak po swoim pierwszym dniu w pracy mężczyzna znika, a jego dziewczyna rozpoczyna prywatne śledztwo. Z czasem stanie się częścią ogromnego spisku.  W pierwszych dwóch odcinkach od razu znajdziemy cechy charakterystyczne dla twórczości Alexa Garlanda, jego znak najwyższej jakości produkcji. Twórca bardzo powoli, czasami wydawać by się mogło za wolno, prowadzi narrację, przeciąga ekspozycję, aby w jak najdrobniejszych szczegółach wplątać nas w intrygę, którą ma do zaproponowania. Mnie to jego rozwiązanie jak najbardziej pasuje, ponieważ Garland bardzo dba o odbiorcę, nie chce, aby przeoczył najmniejszy szczegół historii, a tutaj o tym, czy wejdzie nam ta opowieść, decydują niuanse. I tymi środkami twórca operuje znakomicie. Tu podrzuci nam jakiś mały szczegół, który przyda się później, tutaj wprowadzi nową postać, która z pozoru nie zagra pierwszych skrzypiec w opowieści. Garland stosuje znakomity według mnie chwyt. Pozwala widzom odkrywać intrygę i kolejne tropy wraz z główną bohaterką, a nawet bez niej, bo złapałem się na tym, że zacząłem kombinować na podstawie zebranych szczegółów, nad jakim projektem pracują w Devs. Widz nie znajduje się tutaj poza intrygą, jest jej pewną częścią, co jak dla mnie stanowi o prawdziwym talencie twórcy. Garland (podobnie jak w filmie Ex Machina, mimo że to produkcja z gatunku science fiction) zdecydowanie większy nacisk kładzie na dialogi niż na efekty. Jeśli jesteś widzem, który w sci fi woli akcję, to niestety w tej produkcji nie masz co szukać. Garland stawia tutaj na minimalizm formy, ale to własnie poprzez dialogi maksymalizuje przekaz swojej historii. Każda interakcja między poszczególnymi bohaterami jest przemyślana w najdrobniejszych szczegółach i stanowi świetny przykład scenopisarskiej, dobrej roboty. Dzięki temu i świetnej scenografii, choć nie tak bardzo futurystycznej, Garland doskonale utrzymuje klimat tego technologicznego chłodu i bezduszności, z którym tak naprawdę mamy do czynienia już dzisiaj. Ten thriller sci fi jest bardzo aktualny i to chyba w tym jest największa groza, którą gra twórca. Oczywiście te wszystkie emocje nie mogłyby być przekazane bez świetnej obsady aktorskiej. Muszę pochwalić Sonoyę Mizuno, którą do tej pory kojarzyłem tylko z małej rólki w Ex Machinie. Aktorka gra raczej mocno stonowanymi środkami wyrazu, ale potrafi za ich pomocą przekazać cała paletę emocji od rozpaczy i smutku po siłę i zdecydowanie. Warto zwrócić uwagę, że oprócz Nicka Offermana Garland postawił na obsadę nie z pierwszej ligi Hollywood, osoby, których nie widujemy na co dzień w popularnych filmach i serialach. Twórca zadbał o nowe lub niewyeksploatowane przez rynek twarze i naprawdę członkowie ekipy aktorskiej dają radę. Jednak według mnie to właśnie wspomniany Offerman gra póki co pierwsze skrzypce. Aktor doskonale sprawdza się jako ekscentryczny geniusz technologiczny, od którego bije naraz dobroć oraz groza. Scena, w której jest przy zabiciu Sergeia, i monolog, jaki wówczas wypowiada, są naprawdę mocne. Devs to serial, na który bardzo czekałem i przyznaję, że w pierwszych odcinkach nie zawiodłem się na nim w żadnym momencie. Świetna intryga, doskonałe aktorstwo, a to wszystko okraszone talentem Alexa Garlanda sprawiają, że czekam na kolejne epizody.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj