Twórcy w nowych odcinkach serialu Dickinson bardzo mocno skupili się na tej emocjonalnej stronie Emily, która nie może poradzić sobie ze swoimi uczuciami do Sama i pragnieniem sławy. Scenarzyści bardzo sprawnie nakreślili te wewnętrzne rozterki targające bohaterką. Jednak przy tym otrzymują ode mnie jeszcze jeden, duży plus. Chodzi o to, że nie próbowali dodać jakiegoś mocno patetycznego klimatu do całej sprawy. Wszystko wykonali z dużą lekkością, bez zbędnej aury podniosłości. A mogli popsuć cały wątek, gdyby za bardzo analizowali cierpienie Emily. Natomiast bardzo ładnie rozwiązano to, kontrastując postać głównej bohaterki ze znaną śpiewaczką operową. Takie zestawienie kobiety, która jest sławna i ciężko jest jej zachować własne ja, z Dickinson, która pragnie być znana, zadziałało znakomicie. Obydwie bohaterki świetnie uzupełniały się w czasie wspólnego pobytu na ekranie, dając cały zarys problemu. Proste rozwiązanie, ale bardzo dobrze wykorzystane.  Mocną stroną nowych odcinków było przedstawienie tej przedziwnej relacji Emily i Sama. Do tej pory redaktor był ukazywany jako rodzaj lwa salonowego, beztroskiego gościa, bez wielu problemów. W nowych odcinkach w końcu to się zmieniło. Dobrze, że twórcy postanowili pogłębić kwestię żony Sama i jego związku z nią. Finn Jones potrafił oddać (mimo nieobecności samej postaci jego ukochanej) wielką miłość i szacunek. Dlatego to zderzenie dwóch światów Emily i Sama wypadło jeszcze bardziej wiarygodnie. Jones i Hailee Steinfeld świetnie ukazali tę dziwną chemię występującą między ich postaciami. Idealnie oddaje to scena w operze, gdy dochodzi do krepującej wymiany zdań. Jestem ciekaw, jak to się rozwinie -  zwłaszcza że Emily powierzyła Samowi cała swoją twórczość. 
Apple TV+
Cały czas nie mogę się przekonać do postaci Sue, a nowe odcinki były jeszcze gorsze dla jej historii. Chodzi mi o to, że w poprzednich epizodach chociaż w tych szczerych rozmowach z Emily prezentowała poziom z debiutanckiego sezonu. Czuć było tę chemię. Niestety w nowym odcinku tego kompletnie brakuje, o czym dowodzi choćby sekwencja rozmowy z Emily w spa, gdy tak naprawdę Sue wcale nie chce wdać się w szczerą konwersację z przyjaciółką. Dlatego wszystko to wygląda na wymuszone. Zdecydowanie lepiej prezentuje się postać Austina, dla którego twórcy znaleźli interesującą ścieżkę fabularną w tym sezonie. Nowe odcinki dobitnie pokazują, jak świetną przemianę przechodzi ta postać, z rozpieszczonego młodziaka w dojrzałego faceta, który jest głową rodziny. Dobrze to oddaje scena rozmowy z Jane w jego gabinecie. Trochę w tych odcinkach brakowało mi Lavini, która w nowym sezonie doskonale wprowadzała element humorystyczny do produkcji. Tutaj ograniczono się do zaledwie kilku mało znaczących scen z bohaterką, jednak wierzę, że w kolejnych epizodach to się zmieni. Natomiast scenarzyści nie zapomnieli o samym elemencie humorystycznym. Jest on bardziej subtelny niż w innych epizodach produkcji, jednak cały czas działa bardzo dobrze. Takie postacie jak rodzice Emily czy jej ciocia świetnie wywiązali się z powierzonego im zadania bycia takim comic reliefem projektu. Nowe odcinki Dickinson prezentują się ponownie świetnie aktorsko i scenopisarsko. Dlatego jak najbardziej polecam. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj