Dobry opiekun to głośna propozycja Netflixa, która zaraz po premierze uplasowała się w TOP10 platformy streamingowej. Film bazuje na prawdziwych wydarzeniach i dotyczy serii podejrzanych śmierci, które nastąpiły po sobie w jednym z amerykańskich szpitali. Amy Loughren, pielęgniarka pracująca w placówce, zaczyna podejrzewać, że jakiś związek z niewyjaśnionymi zgonami może mieć jej kolega po fachu, Charles Cullen. Ryzykując swoją karierę i bezpieczeństwo, kobieta postanawia podjąć współpracę z policją, aby dojść do prawdy. Produkcja zapowiadała się jako mocny tytuł w jesiennej ofercie VOD, ponieważ jej reżyserem jest Tobias Lindholm (scenarzysta świetnie ocenianych filmów Na rauszu i Polowanie), a w rolach głównych występują zdobywcy Oscara – Jessica Chastain i Eddie Redmayne. Niestety, samymi głośnymi nazwiskami nie da się zbudować mocnego kina, czego Dobry opiekun jest znakomitym przykładem. Historia Cullena i Loughren jest autentyczna i przerażająca – w wydaniu pełnometrażowym natomiast nie budzi kompletnie żadnych emocji. Film Netflixa jest opisywany między innymi jako thriller, jednak na próżno szukać w nim elementów z dreszczykiem. Główna oś fabuły skupia się na Amy – momentami mam wrażenie, że jej życie prywatne jest tu ważniejsze niż zawodowe. Twórcy skupiają się na jej macierzyństwie, samotności czy podupadaniu na zdrowiu. Cullen od początku jest na drugim planie i do końca nie udaje mu się z niego wyjść. Być może dlatego jego wątek sprawia wrażenie stworzonego na doczepkę. O jego postaci nie wiemy zupełnie nic poza tym, że często zmienia pracę – twórcy nawet nie próbują zgłębić jego historii czy podać nam jakieś fakty o jego osobie. Mężczyzna po prostu wkracza do fabuły, robi swoje i znika – reżyser tak naprawdę nie poświęca mu krzty uwagi, kierując wszystkie reflektory na zmęczoną życiem Loughren. To niezrozumiały zgrzyt, przez który film nie angażuje. Za sprawą nieustannego wracania do domowego życia Amy, akcja często wytraca tempo, przez co trudno mówić tu o jakimkolwiek napięciu. A szkoda, bo wydarzenia zdają się mieć ogromny potencjał do przedstawienia na ekranie. Produkcja Netflixa trwa ponad dwie godziny – jest to zarazem dużo, jak i niedużo. Dużo, bo seans zwyczajnie się ciągnie i męczy; nie przeraża ani nie angażuje. Niedużo, ponieważ cała ta zawiła psychologicznie opowieść wydaje się absurdalnie skrócona na potrzeby pełnego metrażu. Zanim poczujemy skalę tego, co się właściwie dzieje, twórcy wprowadzają na ekran napisy końcowe. Od samego początku wiadomo, do czego to wszystko zmierza. Filmowa Amy dochodzi do prawdy bardzo szybko, a widzowie razem z nią. Nie ma tu czasu na mylenie tropów, jakiekolwiek rozterki czy nutkę tajemnicy. Cullen od razu przedstawia się jako podejrzanego. Niestety, emocje związane z tą historią udzielają się tylko głównej bohaterce czy też współpracującym z nią detektywom – gdyby nie ich przerażone twarze i momenty wzniosłej muzyki, widz, w całej nijakości tej opowieści, prawdopodobnie nie wiedziałby, kiedy należy czuć niepokój. Film ma szablonową, banalną wręcz budowę – jak większość typowych produkcji telewizyjnych, emitowanych wieczornymi godzinami w ogólnodostępnej ramówce. Dobry opiekun nie wyróżnia się kompletnie niczym – ani montażem, ani ścieżką dźwiękową, ani nawet pracą kamery. Akcja się rozpoczyna, rozwija, a potem kończy. Nie ma w niej miejsca na żadne twisty czy momenty kulminacyjne. Jest po prostu statycznie, bezpiecznie i zwyczajnie – w każdym tego słowa znaczeniu. Taki obraz bardzo szybko uleci z pamięci. Wskazać można w zasadzie jeden plus – produkcja może pochwalić się świetnymi kreacjami aktorskimi. Zarówno Chastain, jak i Redmayne prezentują się na ekranie znakomicie i dają z siebie wszystko. Dobry opiekun to do bólu przeciętne kino, które nie zrobi żadnej furory w swoim gatunku. Historia dawała rozmaite możliwości, jednak twórcy pchnęli ją na najbardziej banalne ścieżki. Z opowieści, która mogła mrozić krew w żyłach, uczynili powolny, rozciągnięty dramat. I to nawet nie jest dramat o tym, co powinno być tu najciekawsze, czyli o Cullenie i jego motywacji. Oglądamy perypetie Amy, dzielnej kobiety, która przezwycięża wszystkie trudności życiowe – daje sobie radę ze zbuntowanymi córkami, problemami z sercem, a także z seryjnym mordercą. Szkoda, bo efekt jest przez to daleki od zadowalającego.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj