Moralnie dwuznaczne wydają się słowa bohatera książki; słowa, które przylgnęły do niego jako nieoficjalne motto: "Nie jestem większym złodziejem niż gość chowający do kieszeni ćwierćdolarówkę, którą znalazł w budce telefonicznej. Kradzież to kradzież. On wziął ćwierć dolca; ja – parę milionów". Można zgadzać się z jego filozofią, można ją krytykować, czytając Amerykański przekręt, ale nie można odmówić Melowi Weinbergowi jednego: był niekwestionowanym mistrzem w swoim fachu, księciem złodziei i hochsztaplerów. Zaczynając od podkradania złotych gwiazdek w szkole (Mel nigdy nie uzyskał wykształcenia - edukację zakończył na drugiej klasie), przez rozbijanie szyb w sklepach współpracujących z zakładem szklarskim, piął się w górę i zarabiał. Oczywiście pojawiały się wzloty i upadki, bo młody oszust miał skłonności do hulaszczego życia, potrafił więc przepić i wydać na kobiety wszystko, co udało mu się ukraść. Podróżował więc po całych Stanach Zjednoczonych, uciekając z każdego miejsca, gdzie robiło się już zbyt gorąco. Był inwestorem, przedsiębiorcą, bankierem, przedstawicielem arabskich szejków – był tym, kim ludzie chcieli go widzieć; był wreszcie tym, który zniknął z ich pieniędzmi. Skórzane nesesery, wizytówki z logiem szwajcarskich czy angielskich banków, doskonałe garnitury i wystawne obiady – wszystko po to, by w oczach ofiar wyglądać uczciwie i profesjonalnie.

Jednak wszystko, co dobre (przynajmniej z punktu widzenia oszusta), szybko się kończy. Weinberg zrobił o jeden przekręt za dużo, ukradł kilkanaście tysięcy nieodpowiedniej osobie i wpadł w sidła FBI – nawet doskonały oszust nie był w stanie uciec rządowej agencji (choć przyznać trzeba, że długo ukrywał przed nią swoją żonę). Wybór - pójść na współpracę z rządem lub pójść do więzienia - był dla Mela oczywisty. W ten sposób na przełomie lat 70. i 80. ruszyła obmyślona przez niego i agentów polowych operacja "Abscom", która dostarczyła dowodów przeciwko jednemu senatorowi, pięciu kongresmenom i innym urzędnikom państwowym. Amerykański Przekręt jest zapisem tych właśnie wydarzeń, całej skomplikowanej operacji prowadzonej przez Weinberga.

Amerykański Przekręt to książka, którą naprawdę warto przeczytać. Spisana przy udziale samego Weinberga (autor przeprowadził z nim 27 wywiadów i posiadał dostęp do szeregu dokumentów związanych ze sprawą) jest opowieścią, która sprawia, że złodziej i przestępca staje się (prawie) pozytywnym bohaterem. Narracja prowadzona jest przyjemnie, nie ma elementów przestoju, autorowi udało się ukazać barwne postaci, żywe i realistyczne. Całość urozmaicają poumieszczane w poszczególnych rozdziałach scenki z przeszłości głównego bohatera, idealnie ukazujące jego podejście do życia, udane przekręty oraz tragiczne w skutkach wpadki. Amerykański Przekręt doczekał się ekranizacji, sugeruję jednak, by przed jej obejrzeniem przeczytać książkę Roberta W. Greene'a – naprawdę warto.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj