Nasi bohaterowie zostają porwani przez Daleków, jednych z najsłynniejszych wrogów Doktora. Jednakże tym razem nie mają wobec niego niecnych zamiarów. Ich czyn to akt desperacji, ponieważ mają problem z więzienną planetą, na której znajdują się najgorsze indywidua ich rasy. Jednostki, z którymi nawet oni nie mogą sobie poradzić. Proszą Doktora o pomoc, by później wysłać go razem z towarzyszami na planetę.
[image-browser playlist="599630" suggest=""]
©2012 BBC
Premierowy odcinek to emocjonująca, momentami zabawna i zaskakująca przygoda. Moffat świetnie zazębia fabułę, budując lekkie napięcie i wprowadzając nutkę intrygującej tajemnicy. Zaprezentowano również sporo przyzwoitej akcji - począwszy od spotkania z załogantem statku Alaska, po starcie z Dalekami w więziennym kompleksie.
Największy sukces jednak twórcy osiągają w przedstawieniu nam postaci tajemniczej dziewczyny imieniem Oswin, która porozumiewa się z bohaterami. Nie wiem, jak Moffat ukrył ten fakt przed wyciekiem, ale jest to imponujące. Bowiem tę postać gra Jenna Louise Coleman, następna towarzyszka Doktora, którą mieliśmy poznać w grudniowym odcinku specjalnym. Dziewczyna urokliwa, zabawna, charyzmatyczna i przede wszystkim inna od Amy, sprawia bardzo dobre wrażenie. Tylko pozostaje pytanie, w jaki sposób ona stanie się jego towarzyszką? Raczej nie bez przyczyny przedstawiono tę aktorkę już w premierze. Wydaje się, że twórcy chcieli nam ją zaprezentować od razu na wstępie, abyśmy ją poznali i wyrobili sobie o niej zdanie. Może dzięki temu, gdy dojdzie do odejścia Amy i Rory'ego, przyjmiemy następne sytuacje z mniejszym smutkiem. Biorąc pod uwagę zaskakujący zwrot akcji z nią związany pozostaje to jednak wielką niewiadomą. Spekuluję, że Doktor cofnie się w czasie i zdoła zapobiec jej niewesołemu losowi.
[image-browser playlist="599631" suggest=""]©2012 BBC
Najwięcej emocji mamy w relacji Amy z Rorym. Trochę zaskakuje, gdy na samym początku dowiadujemy się o ich chęci rozwodu. Ich związek wyraźnie się oziębił, lecz dzięki przymusowi uczestnictwa w tej misji, musieli to jakoś rozwiązać. Oszałamiająco wypada scena rozmowy Rory'ego z Amy o ich miłości. Niby tematyka sztampowa, ale wspaniała i emocjonalna gra Karen Gillian sprawia, że scena może nawet wzruszyć. Dobrze, że jak na razie ten wątek kończy się happy endem.
Moffat obiecywał i słowa dotrzymał. Premiera Doktora Who wypada świetnie, emocjonująco i ciekawie. Wydaje się nawet, że dzięki formie "mini-filmów" widz nieznający serialu połapałby się w przedstawionych wydarzeniach i czerpałby przyjemność z opowieści science fiction na wysokim poziomie. Oby kolejne odcinki również nie zawiodły.
Ocena: 8/10