W 3. sezonie Domu z papieru członkowie zespołu Profesora ukrywają się w egzotycznych krajach, z dala od jurysdykcji władz. Jednak jeden błąd Rio sprawia, że zostaje on schwytany przez stróżów prawa i zamknięty w tajnej kryjówce, gdzie specjalny zespół torturami próbuje wyciągnąć z niego informacje o zespole Profesora. Ten wraz z Tokio zbiera starą drużynę oraz nowych członków, aby uratować Rio. W tym celu nasi bohaterowie będą musieli wykonać najbardziej spektakularny napad w historii Hiszpanii, który dla wielu wydaje się misją samobójczą. Szczerze mówiąc czekałem, w jakim kierunku twórcy ruszą z fabułą nowego sezonu, ponieważ poprzednie dwie serie były (i miały być) bardzo dobrą, spójną całością. Zastanawiałem się, co można ciekawego zrobić jeszcze z tego konceptu. No i muszę przyznać, że wątek z nowym napadem oraz motywacje zmuszające bohaterów do powrotu są jak najbardziej trafione w punkt. Twórcy w pierwszych trzech odcinkach dają interesujący zalążek tego, co wydarzy się w kolejnych epizodach. Nie ma tak wielu zaskoczeń i zwrotów akcji jak poprzednio, ale historia zgrabnie trzyma się w posadach, nie wyskakuje z torów zdrowego rozsądku, a o to było bardzo łatwo. Mamy dobrze ułożoną opowieść, która jest spokojnie prowadzona, z kilkoma perturbacjami po drodze. Muszę  się przyczepić jednak do samego wyjścia dla fabuły, które jest bardzo nielogiczne i wygląda tylko tak, jakby scenarzyści za wszelką cenę chcieli ułożyć kwestie motywacji ekipy do powrotu, nie za bardzo martwiąc się o to, jak do tego dojść. Dlatego sam aspekt zatrzymania Rio nie do końca mnie przekonuje, ponieważ można go było napisać zdecydowanie z większym sensem. Widać, że Netflix nie szczędził grosza dla swojej flagowej, europejskiej produkcji, ponieważ jest o wiele bardziej widowiskowo niż w poprzednich dwóch seriach. Tam niedostatki w scenach akcji nadrabiano zagłębieniem się w poszczególne wątki postaci. Tutaj jednak widać, że twórcy weszli w ten bardziej rozrywkowy, amerykański charakter. Sceny zamieszek, akcja ze skarbcem czy sterowcami to naprawdę dobrze realizacyjnie wykonane sekwencje, które na pewno spodobają się widzom ceniącym sobie estetyczną stronę seriali. Mam pewną obawę, że właśnie badanie relacji między postaciami trochę ucierpi na widowiskowości i nie będzie tego balansu, ponieważ zdarzyło się kilka takich momentów, że działania bohaterów były potraktowane skrótowo, aby przejść do robiącej wrażenie na widzu sekwencji. Zobaczymy, jak to będzie w kolejnych epizodach, ale drobna obawa jest. Twórcy znowu zgrabnie przeplatają w fabule teraźniejszość z retrospekcjami, bardzo dobrze budując pomost między kolejnymi wydarzeniami. Współczesne kwestie sprawnie uzupełniają się z sekwencjami z przeszłości, czyli w tym aspekcie nie ma spadku formy i twórcy nadal dobrze operują dwoma planami czasowymi. Dzięki temu postacie, przynajmniej w części, zostały dobrze wyeksponowane. Najwięcej do grania mają jak zwykle Alvaro Morte w roli Profesora i Ursula Corbero jako Tokio. Aktor bardzo dobrze gra prostymi stonowanymi środkami, jednak dodaje też do swojej kreacji sporą dozę emocji. Dzięki temu jego Profesor po raz kolejny sprawdza się bardzo dobrze na ekranie. Natomiast Corbero raz po raz ujmowała mnie, podobnie jak w poprzednich sezonach, swoją ekspresją i niebywałą charyzmą, przez co chce się oglądać wyczyny jej Tokio. Na uwagę zasługuje również Alba Flores jako Nairobi, która nie ustępują charyzmą Corbero, a dodatkowo wnosi do swojej roli sporo luzu i humoru. Niestety pozostałe postacie, ważne w poprzednich seriach, które miały w nich ciekawe wątki, tutaj są raczej statystami. Denver i Raquel niestety nie wychodzą poza średnią i ich kreacje stanowią tło dla reszty. Wśród nowych postaci słowa uznania należą się Rodrigo De La Serna jako Palermo. Postać ta stała się duchowym spadkobiercą Berlina i przejęła jego rolę, a aktor doskonale sprawuje się jako złotousty lider, który zachowuje zimną krew, a czasem jest gotowy na szaleńczy manewr. Jednak pozostali debiutanci w ekipie Profesora, czyli Bogota oraz drugi, którego nawet imienia nie wymieniono w trzech odcinkach są tylko i wyłącznie bezbarwnym pejzażem dla historii i reszty obsady. Pierwsze odcinki 3. sezonu Domu z papieru dają ciekawą historię, dobre, przynajmniej w większości kreacje aktorskie, w tym świetną nowego bohatera, Palermo oraz widowiskowość na poziomie amerykańskich produkcji. Jednak nie ustrzegły się błędów przy kreacji pewnych bohaterów i prowadzenia fabuły. Mimo to koniec końców jest to na razie dobra kontynuacja.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj