Doom Patrol właśnie przekroczył półmetek 2. sezonu; twórcy zdecydowali się zwolnić tempo rozwoju zasadniczej osi fabularnej i zabrać protagonistów na jeszcze jedną terapię. Dramat psychologiczny i dziwaczne zabiegi wciąż mają się dobrze, lecz w Finger Patrol wydają się wybrzmiewać nawet lepiej, niż miało to miejsce do tej pory. Wszystko przez szokujący cliffhanger, który czeka na nas w finałowej sekwencji odcinka. Co tu dużo mówić: Candlemaker przekraczający wrota wyobraźni Szalonej Jane i uśmiercający Laleczkę to jedna z najmocniejszych scen w historii tej produkcji, która nie tylko porusza swoim wydźwiękiem, ale i ustawia ramy pod drugą część obecnej odsłony serii. Jeszcze lepsze jest to, że w obrębie mentalno-emocjonalnych rozterek tytułowej drużyny bohaterów twórcy również zaplanowali liczne roszady. Przejmująco wypada zwłaszcza wątek wracającego do rodziny i ostatecznie przez nią zdradzonego Larry'ego, przy czym scenarzyści zadbali także o humorystyczne akcenty. Jestem niemal pewien, że widzowie pokochają utrzymaną w konwencji blaxploitation sekwencję-czołówkę wprowadzającą do wyśnionego przez Robotmana serialu Steele and Stone. Tak, w tym świecie nadal króluje podlana groteską zabawa, choć po Finger Patrol wiemy już, że siłą rzeczy będzie ona dopełniona tragedią.  W ostatnim odcinku w stosunku do poprzednich dzieje się relatywnie niewiele: Dorothy zatraca się w coraz bardziej niepokojących zabawach z Laleczką pod bacznym okiem Szefa, Larry z Ritą odwiedzają rodzinę tego pierwszego, a wspierany przez Cliffa Vic skutecznie próbuje ponownie wkupić się w łaski swojego obiektu westchnień. Mamy tu bez dwóch zdań do czynienia z kolejnym etapem skomplikowanej terapii psychologicznej, którą odbywają bohaterowie - droga do jej zakończenia wciąż jest jednak daleka. Zmieniają się środki ciężkości, a protagoniści coraz częściej lądują na kozetce parami. Siła Finger Patrol polega jednak na tym, że aspekt psychologiczny fabuły zostaje podporządkowany złowieszczej tonacji, która, dosłownie i w przenośni, wychodzi na wierzch z najmroczniejszych zakamarków psyche członków Doom Patrol. Zazdrość Laleczki, pozorowany powrót do normalności Robotmana czy postępujące zagubienie Dorothy - każdy z tych wątków niepokoi mocniej i mocniej w miarę zbliżania się do finału odcinka. Wygląda na to, że tym postaciom nie jest pisane zwyczajne życie wśród zwyczajnych bliskich; im są go bliżsi, tym paradoksalnie bardziej się od niego oddalają, musząc raz jeszcze zdefiniować swoją tożsamość. Widać to choćby na przykładzie Trainora, który zostaje wystawiony przez syna rządowi. Ledwie chwilę wcześniej bawił się matrioszką i stał przy grillu - ta iluzja normalności zupełnie poraża, jakby była tylko kolejną projekcją majaczącej wyobraźni. 
Źródło: DC Universe
Zderzenie sielankowej atmosfery z niepokojem to znakomity zabieg scenarzystów; tylko teoretycznie chodzi tu więc o stworzenie odcinka "przejściowego", który położy podwaliny pod dalszą część sezonu. W rzeczywistości ramy te wynikają bezpośrednio ze zmian, jakie zachodzą w mentalności głównych bohaterów. Przede wszystkim ma to związek z Dorothy, która po zamknięciu przez Laleczkę wzywa na pomoc Candlemakera - gdzieś na najgłębszym poziomie mamy tu do czynienia z przerażającym triumfem wyobraźni. Dla twórców jest ona orężem w walce o serca widzów, dla Spinner, paradoksalnie, destrukcyjną siłą, która zupełnie wymyka się spod kontroli. Walka ze złoczyńcą już na tym etapie sezonu zapowiada się pasjonująco; zabicie Laleczki pokazuje, że członkowie Doom Patrol nie będą mieli gdzie się przed nim ukryć. Zwróćcie w dodatku uwagę, że operatorzy z każdym kolejnym odcinkiem dobierają coraz ciemniejsze soczewki do eksponowania Doom Manor - jeszcze więcej tu mroku i posępności. Tonacja ta doskonale rezonuje w pozornie niewinnych zabawach Laleczki i Dorothy, o czym decyduje także koncert aktorski, który w ostatnim dała Diane Guerrero w roli pierwszej z nich. Pal już licho, że z natury rzeczy ma ona do zagrania najciekawszą i najbardziej złożoną postać w całej produkcji. W Finger Patrol wznosi się na wyżyny swoich umiejętności, skradając absolutną większą część scen ze swoim udziałem. Laleczka w jej interpretacji pełna jest uroku i dziewczęcości, ale i skomponowana z upiorów i widm, które tylko czekają na to, aby zrobić jakiegoś psikusa - zabicie Manny'ego jest naprawdę poruszające. Doom Patrol dobija do finałowych odcinków obecnej odsłony serii. Może nie jest to wydarzenie nadzwyczaj widowiskowe, lecz w dalszym ciągu pasjonujące - pogłębianie i poszerzanie traum protagonistów rozpisane pod dyktando groteski i surrealizmu zdaje się w ogóle nie starzeć. Co więcej, przesuwanie akcentów i przegrupowania bohaterów pod kątem bojów emocjonalnych wciąż się sprawdzają, skoro tego typu zabiegi są umiejętnie wpisywane w większy plan fabularny. Ta wojna dopiero się rozpoczęła, a Kraken został wypuszczony z klatki. Przynajmniej pod kątem zagrożenia dla tytułowej drużyny starcie z Candlemakerem prezentuje się nawet lepiej, niż miało to miejsce w przypadku konfrontacji z Panem Nikt. Olbrzymi potencjał możemy dostrzec już teraz; najbliższe 4 tygodnie pokażą, na ile z tego stanu rzeczy skorzystają twórcy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj