Dr Mózg: W otchłani świadomości jest oparty na popularnym koreańskim webtoonie (rodzaj cyfrowego komiksu, który powstał w Korei Południowej) o tym samym tytule, autorstwa Hongjacga. Serial opowiada o genialnym naukowcu Sewonie (Lee Sun-kyun), który przeżywa osobistą tragedię. W wyniku kumulacji wydarzeń traci syna i żonę. Zdesperowany mężczyzna podejmuje się niezwykle trudnego zadania, aby odkryć, co dokładnie przydarzyło się jego bliskim. Bohater postanawia przeprowadzić „synchronizację mózgu” ze zmarłymi, aby uzyskać dostęp do ich wspomnień w poszukiwaniu wskazówek. Pierwszą rzeczą, która momentalnie rzuciła mi się w oczy jest to, że reżyseria jest po prostu zaskakująca i wykonana na wysokim poziomie. Uwielbiam analizę i głębokie zanurzenie się w zaginających umysł możliwościach. Muszę przyznać, że koncepcja serialu jest niesztampowa. Nie było minuty, żebym oderwała się od ekranu. 

Dr Mózg: W otchłani świadomości - zwiastun

Zwiastun jest zachęcający, ale kompletnie zbija z tropu. Wydawało mi się, że wysnute przeze mnie wnioski będą miały jakąś rację bytu. Ależ się przeliczyłam! W dobrym znaczeniu tego słowa. Od samego początku twórcy kładą nacisk na intrygę i zbijanie z tropu nie tylko bohatera, który chwilami sam nie wie, czego się spodziewać, ale również widzów. Założenie jest takie, że przyglądamy się elementom układanki, które nie łączą się w całość. Z każdym nowym wątkiem odkrywamy zupełnie coś innego. I w momencie, gdy domyślasz się, co się stanie albo uważasz, że już coś wiesz, reżyser daje Ci pstryczka w nos i sugeruje, że wcale tak nie jest. W pierwszej połowie odcinka wskakujemy dość szybko w to, co staje się sednem historii. Dr Koh Sewon (Lee Sun-kyun) to naukowiec, który zgłębia tajemnice ludzkiego mózgu. W pierwszych sekundach zwiastuna widzimy jego postać na dwóch przestrzeniach czasowych: jako młodego chłopca, a później już dorosłego mężczyznę. Jego umysł różni się od innych pod wieloma względami. Hipokamp i „migdałek” Sewona są oddalone od siebie znacznie bardziej niż u przeciętnego człowieka. To stanowi podstawę jego bystrości, jak i braku zdolności do połączenia się ze światem zewnętrznym. Z tego też względu staje się „chodzącym cudem”, którego mimo wyjątkowości traktuje się z ogromną rezerwą. Mężczyzna nie zna empatii, nie potrafi rozpoznawać emocji i ich nie okazuje. Przynajmniej takie jest założenie, bo późniejsze wydarzenia całkiem nieźle podważają tę teorię.   Nie rozumiem postępowania bohatera i chwilowo trudno mi go ocenić. Z jednej strony traci grunt pod nogami. Jego jednostajny rytm życia zostaje nagle zachwiany. Miał pracę, cel, rodzinę. Pomimo swojej przypadłości idealnie sportretował codzienność przeciętnego człowieka. Tylko wtapiając się w tłum, mógł swobodnie egzystować. Jednak nie jestem w stanie pojąć jednej rzeczy. Przez całe życie wmawiano mu, że nie ma uczuć. Psychologowie stawiali mu różne diagnozy. Uważano go za chłopca z autyzmem, który przyciąga problemy w szkole, nie rozumie relacji z innymi i jest ogromnym ciężarem dla własnej matki. W momencie tragedii emocje aż się z niego wylewają. Wygląda na to, że on sam nie jest do końca świadomy swoich czynów i zachowań. Być może problem polega na tym, że nie wie, jak nazywać i odróżniać poszczególne uczucia? Sewon robi wszystko, aby znaleźć i złożyć brakujące puzzle w jedną, spójną całość. Pytanie brzmi: dlaczego? Czyżby ktoś zburzył jego emocjonalny mur? Ta postać jest geniuszem, ale nie zdaje sobie sprawy, że syn stał się sensem jego życia. Mam wrażenie, że poszukuje go, ponieważ stracił z pola widzenia coś, co zawsze miał przy swoim boku. Nieznany mu dotąd grunt, czyli w tym przypadku tęsknota i miłość rodzicielska, stają się napędem jego działania. Dr Koh sprawia wrażenie zimnego i obojętnego. Przeszkadza mu nawet kot, który sprawia, że mały Doyoon łatwiej nawiązuje kontakty. Przynajmniej teoretycznie. Tutaj też łatwo zauważyć jego frustrację. Nie wyraża tego na twarzy, ale w tonie głosu. Dziecko przypomina mu siebie i przeszłość, do której nie chce wracać.  W pierwszym odcinku rzuca nam się w oczy surowość jego charakteru. Nawet to, że stracił rodzinę, nie robi na nim większego wrażenia. Czy pozostanie obojętny do samego końca? Czy synchronizacja mózgu sprawi, że zacznie odkrywać na nowo swoje zmysły? Bohater poświęca całe swoje życie, prowadząc badania nad mózgiem. Wierzy, że uda mu się poznać wspomnienia i sny drugiej osoby. Z tego powodu jest wyśmiewany. Nikt nie bierze go na poważnie, ponieważ każdy uważa go za wariata, który buja w obłokach. Jednej rzeczy nie można mu zarzucić. Sewon za wszelką cenę dąży do celu. Nikt ani nic nie jest w stanie go powstrzymać. I tu pojawia się pytanie: jakie są efekty uboczne synchronizacji mózgu? Stawka jest wysoka. Ingerencja w kwestie naukowe wymaga nie tylko odwagi, ale i samoświadomości. Zwłaszcza że aby dowiedzieć się, co przydarzyło się jego bliskim, bohater podejmuje się radykalnych i nieetycznych kroków.
źródło: Apple TV+
+4 więcej
Z biegiem czasu zaczynają pojawiać się nieznajome twarze, które wiedzą o wiele więcej na temat dotychczasowego życia bohatera niż on sam. Jeśli oglądaliście My Name, to z pewnością skojarzycie Park Hee-soona. Ni stąd ni zowąd pojawia się jako Gangmu. Jego postać stanowi jedną wielką niewiadomą aż do ostatnich minut drugiego odcinka. Jakie zamiary ma ten mężczyzna? Okoliczności śmierci dziecka stoją pod znakiem zapytania. Syn jest jedyną osobą, która potrafi poruszyć zimne serce Sewona.  W rzeczywistości twórcy pozostawiają widza w rosnącym zainteresowaniu i dylemacie. „Chłód” bijący z gry aktorskiej i kolorystyki konkretnych kadrów sprawia, że historia jest o wiele bardziej efektywna i nietuzinkowa, ponieważ utrudnia emocjonalną reakcję na przedstawiony świat i przebieg wydarzeń. Sewon ma obsesję na punkcie przenoszenia wspomnień z jednej jednostki do drugiej. Marzy o tym, żeby myśli były przewidywane, zbierane i kwantyfikowane przez komputer. Mężczyzna widzi w tym ogromną korzyść. Wyobrażacie sobie ludzkość, która nie musiałaby komunikować się za pomocą słów? Jego innowacyjny pomysł i próba odkrycia prawdy stają się pobudkami do działania i przeprowadzania synchronizacji mózgu na każdej „istocie”, która wydaje się być wplątana w labirynt niedomówień. Kim są „przedmioty” jego eksperymentów? Czy mężczyzna odróżni rzeczywistość od fikcji? Czy wspomnienia zmarłych wpłyną na jego osobowość i rozwój społeczny, którego brakowało mu przez całe życie? A może po prostu jego obsesja sprawi, że kompletnie zatraci się w granicach swojego postępowania? Co z jego rodziną? Kim są ludzie, którzy próbują zrobić z niego zabójcę? Kim jest ta dziewczynka z halucynacji, która mówi, że jego syn żyje? Czy ona też istnieje? Brak jakiejkolwiek kontroli (w sensie naukowym czy jakimkolwiek innym) jest niepokojący. Aczkolwiek to tworzy rozwijającą się i wciągającą narrację. Bohaterowi nie zależy na budowaniu więzi z widzami. Tutaj chodzi o wprowadzenie do gry i zaangażowanie obserwatorów. Wszyscy stajemy się detektywami, którzy tak jak Sewon, formujemy nową konstrukcję jego świata. Dowiadujemy się coraz więcej o jego dolegliwościach, przekraczaniu barier oraz całym dotychczasowym życiu, które stoi pod znakiem zapytania. Dr Mózg: W otchłani świadomości jest dziełem naginającym gatunki, oscylującym pomiędzy thrillerem kryminalnym, science fiction i co najbardziej przejmujące, dramatem rodzinnym. Najlepszym elementem serialu jest portret żałoby, nakreślenie prywatnych chwil doktora Koha jako tych pełnych udręki i stopniowego liczenia się z własnymi wadami i błędami. W środowisku akademickim istnieje powiedzenie, że wszystkie badania są w jakiejś części autobiograficzne i to stwierdzenie jest prawdziwe w przypadku głównego bohatera. Jego badania nad „synchronizacją mózgu” stają się zarówno formą żałoby, jak i rodzajem poszukiwania, ponieważ zdaje  sobie sprawę, że za tragedią kryje się coś bardziej złowrogiego. To jeden wielki kosmos i bardzo specyficzny serial, który zmusza do refleksji i analizowania każdego wplątanego wątku. Nie mam pojęcia, w jakim kierunku zmierza ten dramat, ponieważ totalnie wybił mnie z rytmu. Jedynie jego schemat przypomina thriller psychologiczny z mnóstwem tajemnic, Porwaną pamięć. Akcja jest dynamiczna i przybiera ostrych zakrętów, w których my, baczni obserwatorzy, sami się gubimy. Pomimo tego chcemy oglądać dalej, bo fabuła i nieoczekiwany przebieg wydarzeń wciąga i pozostawia z pytaniem: „Co dalej? Jak? Dlaczego? O co chodzi?”. W pewnym sensie zachowujemy się dokładnie tak samo jak główny bohater: coś jest nie tak, ale nie potrafimy konkretnie określić co. Odcinki pojawiają się co tydzień w piątek o 9:00 na Apple TV+ aż do 10 grudnia. Twórcy mają moje zainteresowanie. Mam nadzieję, że będzie tylko lepiej. Obym się nie pomyliła. 1. i 2. odcinek to przedstawienie postaci, historii, szybkie wprowadzanie do gry i czegoś, co wydaje się być niebezpiecznym spiskiem i intrygą. Pytanie jest jedno: Kto jest głównym graczem, a kto tylko pionkiem? 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj