Turniej Mocy rozhulał się na dobre, a w zawodach zostali już naprawdę tylko najlepsi z najlepszych. Tym razem starcie Goku i Vegety z Jirenem zeszło na drugi plan, ale mimo to pozostali bohaterowie również mają bardzo dużo za zaoferowania. Przede wszystkim zaskakuje poziom wszystkich wojowników 11 Wszechświata. Jak się okazuje zarówno Dyspo, jak i Toppo nie stanowią jedynie tła dla Jirena i z nimi również należy się liczyć. Jest to o tyle zaskakujące, że do tej pory wydawało się, iż Wszechświat 7 nie będzie miał aż takich problemów z ich pokonaniem. Szczególnie chodzi o Dyspo, do którego wyeliminowania niezbędne okazało się odpadnięcie z zawodów Gohana, co mocno rozczarowuje. Syn Goku miał szanse ponownie zabłysnąć w świetle reflektorów i odegrać jakąś istotniejszą rolę. Wielka szkoda, gdyż okazja była ku temu naprawdę wyśmienita, zwłaszcza, że Gohana prowadzono w tym kierunku (szczególnie) przed, jak i podczas Turnieju Mocy. Rozczarowanie jest jeszcze większe, ponieważ w zawodach nadal pozostaje C-17, który wciąż sprawia wrażenie nieco za mocnego (choć nie sposób odmówić mu inteligencji i sprytu). W jego miejsce zdecydowanie lepiej pasowałby Son Gohan, co wyraźnie zadowoliłoby bardzo duże grono fanów Dragon Ball, którzy czekali na większą rolę tej postaci w całej serii Super. Trochę to wygląda tak, jakby twórcy powiedzieli A, czyli zasugerowali większą rolę tejże postaci, ale na B z takich czy innych względów się nie zdecydowali. Z jednej strony zaskoczenie jest w tym przypadku większe, ale z drugiej szkoda tej niewykorzystanej możliwości i potencjału, zwłaszcza patrząc z kim obecnie mierzy się C-17. Oczywistym było, iż finał Turnieju Mocy zaoferuje sporo emocji i jakieś zwroty akcji, ale że ktoś inny niż Goku, Vegeta i Jiren (ewentualnie jeszcze Gohan) odegra w nim kluczową rolę to totalne zaskoczenie. Mowa tu rzecz jasna o Toppo. Wydawało się, iż Jiren będzie zdecydowanie największym, a może nawet jedynym problemem bohaterów z 7 Wszechświata i wielkie brawa dla twórców za wyprowadzenie w pole poprzez dawanie tego do zrozumienia przez tyle epizodów. Posiadanie przez Toppo mocy bogów zniszczenia wprowadza spore zamieszanie do całego turnieju i tylko dodaje pikanterii całemu finałowi. Jego potęga naprawdę robi wrażenie, a jej ogrom został doskonale oddany na ekranie. Rozwalona bez przeszkód duża część areny, niemożność jego zaatakowania itd. zbudowała niezwykle specyficzną i klimatyczną atmosferę odcinka nr 125. Bardzo, ale to bardzo ciekawe poprowadzenie tej postaci. Interesujące jest również, jak jego moc prezentuje się obecnie na tle Jirena, Goku i Vegety. Na pewno zwiększenie roli Toppo to doskonały zwrot akcji i Turniej Mocy właśnie stał się jeszcze ciekawszy do oglądania. Odcinek 125 stoi na nieco wyższym poziomie niż 124, ale mimo wszystko oba należy zaliczyć do bardzo solidnych. Walki mają odpowiednią dynamikę i dobrą choreografię, są również ciekawe zwroty akcji. Szkoda jednak, że rola Son Gohana w całym Turnieju Mocy okazała się znacznie mniej istotna, niż wydawało się, że będzie (zmarnowana szansa na epicką walkę między Son Gohanem i Toppo). Może również zastanawiać fakt tak małego skupienia się na pojedynku Goku i Vegety z Jirenem, szczególnie biorąc pod uwagę, jak mało odcinków pozostało do zakończenia całej sagi. Oby tylko się nie okazało, że najważniejsze starcie zostanie skrócone do granic możliwości, a jego rozstrzygnięcie zbyt uproszczone. Czy tak właśnie będzie, pokaże ostanie kilka odcinków. Obecnie jest bardzo dobrze, a poziom powinien się tylko zwiększać.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj