Dreszcz 2. Facet w czerni to moje pierwsze zderzenie z Jakubem Ćwiekiem. Zaczynam więc poznawanie Rycha od momentu, gdy już ma moce, superkumpli i własnego lokaja.

Ryszard Zwierzchowski to osiedlowy nierób, pijaczyna i obdartus. No dobra, lubi jeszcze rocka, a w wolnych chwilach (a właściwie - kiedy mu się chce) to lokalny superbohater. Jeden z wielu. Pomagają mu m.in. superżule z dworca (których mocą jest opieranie się denaturatowi), prawdziwy, ale czarny Polak i niejaki Ekumen, mężczyzna, którego ciało składa się z części różnych świętych. Nad całością tego bałaganu czuwa młody Brytyjczyk Benjamin - lokaj Dreszcza. Wrogów mają wielu. Współczesna Polska to przecież miejsce bardzo niebezpieczne. Z jednej strony Dreszcz musi więc pokonać rzeźnika z Sosnowca, a z drugiej stanąć do walki przeciwko zombie górnikom, którzy powstali poprzez kontakt z zakopaną pod ziemią bryłą węgla. Sami widzicie, że nie jest łatwo, dlatego Dreszcz swoje superproblemy musi zapijać. To nie jest typ, którego polubicie. Ale w głębi duszy to poczciwy człowiek, który oprócz o rockowej trackliście myśli też o innych.

O samym Dreszczu można pisać wiele, ale wszystko, co jest poza nim, jest niesamowite. Dreszcz 2 to bowiem opowieść o superbohaterze ze śląskiego osiedla, komiks, ale jednocześnie zbiór opowiadań. Można tę książkę traktować na różne sposoby. Nawet okładka nawiązuje do tych kultowych komiksowych. Herosi pojawiający się na łamach podkreślają jeszcze ten klimat zabawy konwencją, dystansu do gatunku i luzu autora.

Dreszcz 2 jest jak płyta winylowa zapełniona klasykami rocka. Ćwiek prezentuje w niej the best of gatunku: Metallicę, Guns N’ Roses czy AC/DC. Teksty nie tylko idealnie wpisują się w książkową rzeczywistość, ale dają takiego kopa, że każdy czytelnik poczuje moc muzyki. Autor nie odpuszcza basu i podkręca głośność na całego. Rysiek, waląc prądem zombie, robi to porządnie w rytm "Ride the Lightning" (co za wymowa!). Nie znasz tych kawałków? To potraktuj książkę jako swoiste kompendium rocka. Znajdziesz tu tylko to, co najlepsze.

A może potraktować Rycha jako przewodnika po Śląsku? Zgnębiony Sosnowiec, katowickie miasteczko studenckie czy blokowisko w Miłakowie - czytając, można poczuć to gęste śląskie powietrze, ograniczające ruchy, trochę nieprzyjemne. Ale jednak bardzo klimatyczne i wyjątkowe.

Jeśli nie przewodnik po mieście, to może po Polsce? Dreszcz 2 pokazuje trochę rzeczywistość - nie zawsze przyjemną, coraz bardziej nowoczesną i brutalną, ale prawdziwą. Ćwiek już w pierwszej scenie pokazuje też, jaki ma dystans do współczesności. Zombie atakują akademik, a studenci co robią? Kręcą filmy na YouTube, bo internauci będą spuszczać się przez miesiąc na widok zombie. "Pics or it didn’t happen" - przywołuje autor popularną maksymę.

Zapowiada też, że Dreszcz 2 to jeszcze nie koniec. Niewielu autorów potrafi opowiadając jedną rzecz, zapowiadać kolejną. A Ćwiek narobił mi niesamowitego smaku, tworząc zaskakujące zakończenie i wpuszczając na karty kilka naprawdę ciekawych postaci, w tym popularnego w branży social media Yuriego Drabanta. Prawdziwa postać. Gość od Facebooka, smarta, kota i niesamowitej fryzury. A ponadto od licznych zajawek na pozytywne rzeczy. Ale w "Dreszczu" pojawia się w nietypowej i jak dla mnie bardzo tajemniczej roli. To jeden z powodów, dla którego w ciemno kupię kolejną część.

Dreszczu 2 gra wszystko – rzeczywistość, klimat, niesamowity absurd i humor, zapowiedź tego, co będzie. Nie podoba mi się ten wulgarny język, ale szczerze… bez niego to nie byłoby już to samo. To stylistyczny majstersztyk, okraszony dodatkowo fantastycznymi obrazami!

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj