Driveclub był bardzo potrzebny zarówno graczom, jak i nowej konsoli Sony - na tle konkurencji Japończycy wypadali bowiem słabo. Użytkownicy Xbox One od roku mogli zagrywać się w średnio przyjęte Forza Motorsport 5, a od końca września pojedynkują się w wysoko ocenianym Forza Horizon 2. W przypadku DriveClub plan był iście wyjątkowy. Obszerne demo gry miało pojawić się w formie edycji dla posiadaczy abonamentu PlayStation Plus i tym samym zachęcić do upgrade’u do pełnej cyfrowej wersji. Niestety realia okazały się zupełnie inne, a premierę nowej produkcji Evolution Studios zapamiętamy jako porażkę. Wszystko przez serwery, które od momentu pojawienia się gry w sklepach nie działały prawidłowo przez 9 kolejnych dni.
Obserwując proces produkcyjny Driveclub, dziwiłem się, dlaczego Evolution Studios nie zdecydowało się na zamknięte testy wersji beta. Ich nowa produkcja to gra bardzo mocno nastawiona na rywalizację pomiędzy graczami. Samemu, bez połączenia z siecią, oczywiście można się bawić całkiem nieźle, ale monotonia wkrada się już po kilku godzinach. Istotą DriveClub miała być sieć - pojedynki z graczami, dołączanie do klubów, budowanie ich rangi i reputacji. Testy beta nie mogły być przeprowadzone rok temu, gdy gra miała być tytułem startowym PlayStation 4. Obecnie jednak nic nie stało na przeszkodzie, by udostępnić graczom kilka samochodów i 2 trasy na potrzeby sprawdzenia optymalnej pracy serwerów.
Taką praktykę stosował niedawno Ubisoft przy szykowaniu się do premiery The Crew i zrobił bardzo mądrą rzecz. Gracze wyłapali tak dużo niedociągnięć, że druga część testów odbędzie się jeszcze w październiku. W ciągu ostatnich miesięcy widzimy wyraźnie, że gry w wielu gatunkach ewoluują w kierunku współpracy i rywalizacji z innymi graczami. Połączenie z siecią to standard. "Uspołecznienie się" tytułów wraz z premierą nowych konsol stało się czymś normalnym. Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę z tego, że aby rywalizować z innymi graczami, kod sieciowy musi być odpowiednio zoptymalizowany.
[video-browser playlist="633074" suggest=""]
Grę do recenzji otrzymaliśmy w dniu premiery, ale zwyczajnie nie mieliśmy jej jak ocenić, nie wiedząc, jak nowa produkcja Evolution Studios spisuje się w swoim najważniejszym aspekcie: trybie współpracy i rywalizacji z innymi graczami. Inne media, które w DriveClub zagrywały przed premierą, miały komfort przyzwoicie działających serwerów i ich niskiego obciążenia, co pozwoliło solidnie zaznajomić się z trybem multiplayer. Tydzień po premierze niektóre portale zdecydowały się nawet obniżać ostateczną ocenę ze względu na 9 dni niedziałających serwerów. Stajemy więc przed trudnym zadaniem ocenienia niedopracowanej produkcji, która mimo problemów sprawia znakomite pierwsze wrażenie i zachwyca pozytywnym feelingiem z szybkiej jazdy samochodem. A chyba to w grach wyścigowych jest najważniejsze?
DriveClub udowadnia, że jeśli szukacie sprzętu, który jest w stanie wyświetlić najpiękniejszą grafikę z oszałamiającymi efektami wizualnymi, to powinniście postawić na PlayStation 4. Możliwości tej konsoli pokazywał już Killzone: Shadow Fall i InFamous: Second Son. DriveClub idzie krok dalej i z marszu staje się najładniejszą grą wyścigową w historii. Moc sprzętu Sony jest ogromna. Widać to zarówno w projektowaniu tras w pięciu kompletnie różnych zakątkach świata, jak i w dbałości o szczegóły podczas szybkiej jazdy. Ktoś może powiedzieć, że przez wysoką prędkość grafika przestaje mieć znaczenie, a liczy się tylko wyścig. Niekoniecznie. Już pierwsze ujęcie trasy z helikoptera latającego nad terenem sprawia niezwykle pozytywne wrażenie. Teren dopracowany został z ogromną dbałością, a trasy zadziwiają niesamowitym krajobrazem.
Czytaj również: "The Crew" – pierwsze wrażenia
W DriveClub możemy ścigać się w takich krajach jak: Kanada, Norwegia, Chile, Indie i Szkocja. Każda z lokacji jest inna, ale niemal wszystkie trasy stworzone zostały na odludziach, gdzie próżno szukać budynków mieszkalnych czy też jakiejkolwiek aglomeracji. Spalinami zanieczyszczać możemy m.in. lasy iglaste w Kanadzie czy też ośnieżone szczyty gór w Norwegii. W każdym z krajów dostępnych jest 10 tras, co łącznie daje liczbę 50 torów. Mało? Biorąc pod uwagę, że twórcy szykują przynajmniej kilka DLC, można spodziewać się, że liczba ta zostanie zwiększona. Pytanie tylko, czy będą to kolejne tory w znanych lokacjach, czy też przyjdzie nam odwiedzić zupełnie nowy kraj.
[video-browser playlist="633076" suggest=""]
Zachwycają też modele samochodów - zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz. Znakomita robota, sprawiająca, że wrażenia z jazdy są jeszcze większe. Deski rozdzielcze każdej z maszyn przygotowano z ogromną dbałością o każdy szczegół, podobnie jak animacje zmiany biegów i ruchu głową kierowcy. Należy też pamiętać o efektach, które dostarcza zarówno jazda za dnia, jak i w nocy. Dzięki opcji personalizowania czasu wyścig może rozpocząć się o zachodzie, a zakończyć kilka minut po wschodzie słońca. Efekty świetlne w tym wypadku są oszałamiające i potwierdzają, jak wielkie możliwości drzemią w konsoli Sony.
Czas odpowiedzieć w końcu na pytanie: jak się w nowej grze Evolution Studios jeździ? Bardzo zręcznościowo i całkiem przyjemnie. Najważniejsze, co udało się uzyskać twórcom, to efekt szybkości. Już w stosunkowo zwykłych samochodach najniższej klasy czujemy, że przy 150 km/h pędzimy z zawrotną prędkością i musimy przyhamować przed zakrętem, bo inaczej uderzymy w barierkę bądź wypadniemy poza trasę (czego nikt nie lubi, ale o tym później). Im szybszy samochód, tym wrażenie prędkości i trudność z opanowaniem pojazdu zwiększa się. Feeling z jazdy w połączeniu z oszałamiającymi efektami wizualnymi sprawia, że za wirtualnym kółkiem powinniśmy spędzić wiele godzin. Niestety w Driveclub niewiele jest do roboty.
Wspominałem już wcześniej o 50 trasach, które tak naprawdę oferują jedyną sensowną rozgrywkę. "Kariera" jest zlepkiem kolejnych wyścigów różnych klas samochodów na różnych trasach, za które zbieramy punkty sławy. Pozwalają nam one na odblokowanie dostępu do kolejnych wyścigów z większym poziomem trudności. Jednocześnie gwiazdki zdobywamy za wypełnianie zadań specjalnych, takich jak przejazd okrążenia w określonym czasie czy np. pokonanie fragmentu trasy z określoną prędkością minimalną. Niestety to, co negatywnie zaskakuje, to fakt, że grając w trybie dla pojedynczego gracza, odblokowujemy samochody, którymi później możemy ścigać się z innymi graczami w sieci. Niejako wymusza to na nas żmudne ściganie się z AI, które wcale nie jest łatwym przeciwnikiem.
[video-browser playlist="633078" suggest=""]
Tryb wieloosobowy i możliwość rywalizacji z innymi graczami to bardzo mocna strona DriveClub, oczywiście pod warunkiem, że działają serwery. Mnóstwo wyścigów, kilka rodzajów zabawy i możliwość rywalizowania z żywymi graczami sprawia, że na trasach w końcu się coś dzieje. Niestety w trybie dla pojedynczego gracza AI rzadko popełnia błędy, równie niechętnie wyprzedza i jeździ gęsiego. Wielokrotnie zdarzało mi się, że wypadłem z zakrętu, cały "peleton" mnie wyprzedził, ale nie miałem problemu z dogonieniem ich i systematycznym wyprzedzeniem każdego przeciwnika. W mutli czegoś takiego nie ma. Wyścigi są nieprzewidywalne, ale osobiście preferowałem te rajdy, w których do dyspozycji przygotowano wolniejsze samochody. Przy szybkich maszynach i niskiej kulturze jazdy graczy na serwerze wygranie wyścigu zależy często od zwykłego przypadku.
Rywalizację napędzają też kluby. Szkoda jedynie, że w danym klubie może być tylko 6 osób, co skutecznie ogranicza zabawę w większym gronie znajomych. Rywalizacja o miejsca w zespole i o najlepsze czasy jest całkiem przyjemna i sprawia, że do gry chce się wracać nawet po przejechaniu kilka razy tej samej trasy.
Niestety podczas wyścigów irytują niektóre rozwiązania zastosowane przez twórców. Zupełnie nie wiem, dlaczego zdecydowano się na ograniczanie mocy w samochodach, gdy zetniemy zakręt lub spowodujemy kolizję. Często takie sytuacje nie są umyślne i wynikają z rywalizacji na torze. Ktoś zepchnie nas z drogi, wygra pozycję, a my zostaniemy "nagrodzeni" chwilowym odcięciem mocy w samochodzie, który przestaje przyśpieszać na kilka sekund. Nie dość, że działa to słabo i nie wykrywa tylko umyślnych przewinień, to jest to rozwiązanie wysoce niepraktyczne. Nie prościej byłoby zastosować mechanizm "karnych sekund", które doliczane byłyby do czasu okrążenia za ścinanie zakrętu lub powodowanie kolizji? Na pewno byłoby to bardziej sprawiedliwe.
Czytaj również: Nadchodzące gry wyścigowe
DriveClub nie będzie hitem i po prawdzie nigdy na takiego się nie zanosił. To solidna gra dla maniaków wyścigów, w pięknej oprawie wizualnej, niestety obarczona gigantycznymi problemami z serwerami i praktycznie niegrywana w trybie wieloosobowym na premierę. Jeśli w dniu premiery wydajemy na grę 259 złotych, to chyba wypada oczekiwać, że wszystkie tryby gry będą działać należycie, tymczasem tryb mutliplayer zaliczył ponad tygodniową obsuwę, nie mówiąc już nawet o opóźnieniu w wersji dla posiadaczy abonamentu PlayStation Plus.
PLUSY:
+ wybitna oprawa wizualna,
+ świetnie zaprojektowane trasy w kompletnie różnych zakątkach świata,
+ piękne samochody i dopracowany widok z kokpitu,
+ poczucie zawrotnej prędkości,
+ rywalizacja w trybie wieloosobowym (gdy działają serwery).
MINUSY:
- 9 dni niedziałających serwerów (od premiery),
- słabe i jeżdżące po sznurku AI,
- wymuszanie gry w "karierę", by odblokowywać samochody,
- bezsensowne kary polegające na obcinaniu mocy samochodów podczas wyścigu,
- co z obiecaną wersją dla posiadaczy PS Plus?