Połowa sezonu Dynastii za nami, następna część dopiero po nowym roku. I jak na razie działo się dużo, doświadczyliśmy paru zmian, jednak coś się u Carringtonów ewidentnie popsuło.
Fallon zaczyna ten sezon
Dynastii z nie lada problemami – jej ukochany Liam jej nie pamięta, a ojciec z powodu odnalezionych w jeziorze zwłok ma coraz większe problemy. W dodatku Kirby ukradła jej wydawnictwo, a wspomnienie Fallon o jej niedawno odnalezionym bracie, Adamie, może spowodować zrozumiały wybuch gniewu. Zresztą, Adam nie tylko jej zalazł za skórę – również Cristal z zupełnie nowym wyglądem i charakterem (ach ta ponowna zmiana aktorki…) ma go coraz bardziej po dziurki w nosie. Jednak uwierzcie mi, to nie jedyne problemy Carringnotów.
Zanim w ogóle zacznę tę recenzję, czas w końcu na wybuch rozpaczy. Po trzeciej już zmianie Cristal zgrzytam już tylko zębami i krzyczę do nieba, a raczej do producentów, czemu wymienili wspaniałą
Nathalie Kelley. Kelley, której Cristal była wprost idealna, zarówno jeśli chodzi o charakter jak i grę aktorki. Która potrafiła postawić się wszystkim i walczyć o to w co wierzyła. Nie polecam oglądania starych odcinków – wtedy zgrzytanie zębami tylko wzrasta. Zwłaszcza, że ze zmiany na zmianę jest coraz gorzej. Cristal
Any Brendy Contreras z niewinnej owieczki zamieniła się w mafijną matkę chrzestną, jednak cała ta przemiana była miernie udana.
Daniella Alonso już trochę lepiej się w tym odnajduje – jak sama Fallon stwierdziła, jako ostrzejsza Cristal – jednak za to brakuje jej całego uroku Any, a co dopiero Nat. Daniella po prostu jest ze swoją skrzywioną miną. Szkoda, że producenci wiedząc, że Ana odchodzi, nie poszli błagać Kelley o wybaczenie. Czy jej powrót byłby logiczny? Nie, ale ten serial nawet nie udaje, że mu zależy na logice. Czy poprawiłby dzięki temu swój poziom? Na pewno. Zwłaszcza, że teraz już naprawdę wszystko leży na barkach Fallon Carrington i mimo wspaniałości tej postaci, pytanie ile jeszcze może udźwignąć.
A niestety, niektóre sprawy idą coraz gorzej. Postacie coraz mniej mają ze sobą interakcje, co zwłaszcza dziwi, jeśli chodzi o Cristal i Fallon. Jeff Colby pojawia się i znika, jak w piosence Beaty Kozidrak, występując głównie przy swojej matce i siostrze. Z Monicą już nikt nie udaje, że jest ona jakkolwiek ważna dla fabuły poza nielubieniem swojej matki. Dominique kręci się wokół Blake’a i własnych dzieci. Cristal nie jest już nikim innym, poza żoną swojego męża. Blake głównie chodzi z marsową miną i cierpi, a poza ostatnim odcinkiem chyba w ogóle nie pamięta, że ma inne dzieci poza Adamem. Anders co prawda miał chwilę wydechu, pracując w hotelu, szybko jednak wrócił do Carringtonów, by nadal spędzać czas tylko z Blakiem i dać sobą pomiatać. Kirby i Sam są następnymi postaciami, które po prostu są, choć Sam ma chociaż przygody z hotelem. Culhane głównie nienawidzi Blake’a. Przy tym wszystkim tylko Fallon ma jakąkolwiek rolę, choć ona również nie ma takich interakcji z postaciami jaki kiedyś, głównie spędzając czas z Liamem, a raczej walcząc z jego amnezją.
Bohaterowie poruszają się trochę jak magnesy o tych samych ładunkach – tylko po to aby się nie dotknąć, tracą również jakiekolwiek inne wątki poza tymi wybranymi przez twórców. Co prawda ostatnie odcinki sugerują coś więcej – zwłaszcza, że wraz z Jeffem wróciła Alexis (z nową twarzą) a Fallon i Cristal współpracowały przez chwilę. Tylko co z tego, skoro scenarzyści od razu idą w swoje głupoty, gdzie intrygantka Fallon nagle dostaje objawienia i chce przeprosić swojego niezrównoważonego brata, który spalił twarz jej matki, bo przecież „była dla niego niedobra” przez co Liam znowu jest w zagrożeniu. Zastanawiam się, jak z tego wybrną scenarzyści, czy coś się stanie Liamowi, Adamowi, obojgu czy żadnemu. Cokolwiek zdecydują, najpewniej doprowadzi to do przewrócenia oczami widzów. Ile można razy powtarzać te same wątki?
Jednak jednego
Dynastii odmówić nie można – nadal bawi. Cięte riposty czy zabawne sytuacje nadal doprowadzają do wybuchów śmiechu, a absurdalna fabuła jest podawana z wdziękiem. Podobał mi się zwłaszcza odcinek musicalowy, spowodowany zatruciem Fallon, choć znowu – najciekawiej wypadła właśnie
Liz Gillies, czyli aktorka grająca główną bohaterkę.
Trzeci sezon
Dynastii jest niestety tak jak trzecia Cristal – bez wyrazu, pełen błędów, których nie było wcześniej. Ogląda się to nieźle, jednak szybko zapomina się o całej fabule, która na razie nie dała w sobie nic ciekawego. Robiona na największe zagrożenie, Dominique, jest zwyczajnie nudna. Adam staje się coraz mniej zjadliwy, tak samo jak powtarzające się wątki. Czy druga część tego sezonu się polepszy? Oby. Tak samo jak mam nadzieję, że nowa Alexis skradnie nasze serca.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h